[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokazuję papiery - nie; chodz!- Czy wszyscy dziś zdrowe zmysły utracili?Siada; żołnierze na znak Jowialskiego odchodzą.JANUSZdo SzambelanowejWypełniłem rozkazy - teraz działać na panią.LUDMIRdo WiktoraCóż się z tobą działo?WIKTORZabrałem twoje papiery, przestraszyłem Szambelana i schowałemsię w ogrodzie, ale przez ciekawość nie mogłem na miescu usiedzieć.Wyglądałem z gęstwiny co moment, tak mnie też ujrzał kapral.P.JOWIALSKIZdybał jak czajkę na gniezdzie.237Aleksander FredroWIKTOROsądził za postępowanie nader podejrzane i kazał iść z sobą.P.JOWIALSKIKto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada.WIKTORI proszę się, przekładam rzecz całą - nie! Od furtki ogrodowej- przez całą ulicę - przez cały dziedziniec prowadzą mniemiędzy końmi jak ostatniego urwisza.LUDMIRAle żebyś wiedział, jak mnie dokuczyłeś!WIKTORNiech się przynajmniej tym pocieszę.LUDMIRZnalazłem matkę.SZAMBELANOWAA ja syna.JANUSZTam do kata!SZAMBELANI będzie można z nią robić, co chcieć.238Pan JowialskiWIKTORTen człowiek w czypku się urodził - a mnie.P.JOWIALSKITak to zawsze.Jednemu szydła golą, drugiemu i brzytwy niechcą.LUDMIRI Helena będzie moją.JANUSZO, za pozwoleniem!.HELENATak jest, dusze nasze zrozumiały się od pierwszego dotknięcia.Rodzice zezwalają na uzupełnienie naszego światowegoszczęścia.JANUSZdo SzambelanowejMościa dobrodziejko, to może jakie oszukaństwo?P.JOWIALSKIna stronieO, długo pokuka, kto babę oszuka.SZAMBELANOWAAch, serce moje mnie nie zwodzi i podobieństwo jego dopierwszego mojego męża, śp.jenerała.239Aleksander FredroJANUSZAle obietnica, mościa dobrodziejko.P.JOWIALSKIna stronieObiecanka cacanka, a głupiemu radość.SZAMBELANOWAdawnym sposobem mówieniaDziwi mnie, że waćpan ośmielasz się żądać, abym z krzywdąwłasnego syna i wbrew jego dobru dotrzymywała w innychstosunkach uczynionej obietnicy.C`est dr�le!SZAMBELANna stronieOj, coś znowu po dawnemu.P.JOWIALSKIBliższa koszula niż suknia ciała, mówi przysłowie.LUDMIRPierwej sobie, potem tobie.P.JOWIALSKIPierwej Sobkowi, a potem Dobkowi.JANUSZWidzę, że wszyscy bawili się i bawią dotąd moim kosztem.240Pan JowialskiP.JOWIALSKIWszyscy tańcowali, a tyś skrzypka zapłacił.WIKTORO, i mój grosz wpadł do skrzypców.P.JOWIALSKIAle to oddane rzeczy, mój panie.Nie turbuj się, i ty znajdzieszżonę, bo przysłowie mówi: Każda Marta znajdzie Gotarta.JANUSZMam wieś dobrą.P.JOWIALSKII abym cię pocieszył, powiem ci bajeczkę.- Znacie o czyżykui ziębie?WSZYSCYZnamy.P.JOWIALSKISłuchajcie więc.JANUSZWiem, wiem.P.JOWIALSKIprzytrzymując go za rękęSłuchaj:241Aleksander FredroNa ciemnym jarzębieMłody czyżyk siadł przy ziębie;A że zawsze myśl w nim płocha,Ledwie zoczył, już ci kocha.Lecz uważa prócz urody -W tym już baczny, lubo młody -%7łe ptaszyna ma w udzielęW swym mieszkaniu ziarna wiele.Tym mieszkaniem domek mały,Drobne kratki go składały,I szczeblikiem drzwi podparteStały otwarte.SZAMBELANokazawszy, iż zrozumiałSamotrzask!P.JOWIALSKIUważał czyżyk dość długo, a potem,Lekkim zbliżywszy się lotem,Nuci, śpiewa, bawi,O miłości prawi,Wzajemności żąda,A na proso wciąż pogląda;Zięba zaś swoim zwyczajemWdzięczy się nawzajem.Zięba nadobnej była urody,A czyżyk młody.Pokarm był piękny, liczny, dorodny,A czyżyk głodny.242Pan JowialskiNie myśląc więc wielePosunął się śmiele;Lecz ledwie przy kratce.Trzask! - czyżyk w klatce.Zrazu pieszczoty zięby, jej głos miłyMyśli niewoli z główki oddaliły;Lecz niedługaTa usługa:Jakby nie ta co z początku,Dumała gdzieś w swoim kątku,A gdy czyżyk grzecznie, ładnieO śpiewanie ją zagadnie,Huknie,Puknie:- Ja póty wabię, pókim sama w domu,Póki mi trzeba podobać się komu.-Choć westchnął czyżyk nad dzielnością mowy,Nie stracił głowy.Wspomniał o prosie;Wziął się do niego.Lecz - o, smutny losie!O, nadziejo marna!Dużo tam łupek, a niewiele ziarna.Westchnął jeszcze i wzdychał, ale nic nie zmienił.-Niejeden jest czyżykiem, co się dziś ożenił.P.JOWIALSKAFigle! figle!Janusz odchodzi.243Aleksander Fredro(1793-1876)Komediopisarz, poeta, pa-miętnikarz, na trwałe zapi-sał się w dziejach polskiejliteratury, głównie jako autorkomedii obyczajowych z ży-cia polskiej szlachty.- Pan Jowialski to kome-dia napisana w 1832 r.te-matycznie odbiegająca odgłównego nurtu literaturyromantycznej.Mniej cho-dzi w niej o fabułę, bardziejo wielostronne i komicznerysunki takich postaci, jaktytułowy Pan Jowialski, jegożona Pani Jowialska, Szam-belan, Szambelanowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]