[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młody, dwudziestoletni mężczyzna, z masą bezładnych czarnych włosów, ubrany w strój odpowiedni do jego wieku; obcisłe dżinsy, sweter polo.Z zaciekawieniem patrzył na kuzynkę władczej damy.Ona wyraźnie odwzajemniała jego zainteresowanie.Byli jedyną parą młodych ludzi w autokarze.Na lunch zatrzymali się w przyjemnym hotelu nad rzeką.Na popołudnie zaplanowano zwiedzanie Blenheim.Marple znała już to miejsce, więc postanowiła oszczędzać” nogi i jedynie napawać się widokiem pięknych ogrodów.Nim dotarli do hotelu, większość pasażerów już się poznała.Zawdzięczali to pracowitej pani Sanbourne, ciągle aktywnej i nigdy nie znużonej swoimi obowiązkami przewodniczki.Organizowała małe grupki zapoznawcze, samotnych zachęcała słowami: „Proszę koniecznie poprosić pułkownika Walkera, aby opisał pani swój ogród.Posiada wspaniałą kolekcję fuksji”.Dzięki tym niewinnym uwagom potrafiła zespolić ludzi i umilić im wspólny pobyt.Marple przyporządkowała już wszystkie nazwiska odpowiednim osobom.Tak jak przewidywała, profesor Wanstead okazał się panem z bujnymi brwiami, a pan Caspar jego rozmówcą.Władcza dama to pani Fiseley-Porter, a jej kuzynka to Joanna Crawford.Młody mężczyzna to Emlyn Price.Zauważyła, że tych dwoje młodych miało ze sobą wiele wspólnego.Rozmawiali między innymi na temat sztuki, ekonomii i polityki.Dwie starsze panie, które określiła mianem starych babsk, szczebiotały o artretyzmie, reumatyzmie, dietach, lekarzach, sposobach leczenia, tych sprawdzonych i tych domowych, skutecznych, gdy wszystko inne zawiedzie.Wspominały też podróże po Europie, które odbyły w przeszłości.Hotele, agencje turystyczne, aż wreszcie okręg Somerset, gdzie mieszkały panie Lumley i Bentham i gdzie trudności ze znalezieniem odpowiedniego ogrodnika wydawały się nie do pomyślenia.Dwie panie w średnim wieku to pani Cooke i pani Barrow.Marple ciągle miała wrażenie, że gdzieś już widziała panią Cooke, ale nadal nie mogła sobie przypomnieć gdzie.Może to tylko wrażenie, ale zauważyła, że obie panie wyraźnie unikają jej.Oddalały się, jak tylko się do nich zbliżyła.Oczywiście, to wszystko mogło jej się tylko wydawać.Piętnaście osób, z których co najmniej jedna była dla niej ważna.W rozmowach towarzyskich wymieniała nazwisko pana Rafiela, obserwując reakcje, ale nikt nie zwrócił na to nawet najmniejszej uwagi.Pani Elizabelh Temple, ta przystojna kobieta, była dyrektorką szkoły dla dziewcząt.Nikt nie wyglądał na mordercę, z wyjątkiem może pana Caspara, ale wyrażenie to wynikało raczej z jej uprzedzenia do obcokrajowców.Szczupły, młody człowiek to Kichani Jameson, architekt.„Może jutro pójdzie lepiej” - pocieszała się Marple.3Marple położyła się do łóżka bardzo zmęczona.Zwiedzanie było przyjemne, ale wyczerpujące, a jeszcze bardziej męczące było obserwowanie piętnastu osób naraz.Starała się dociec, która z nich może mieć jakiś związek z morderstwem.Patrząc na nie, wydawało się to tak nierealne, aż nie można było tego brać poważnie.Wszyscy wyglądali na typowych, przemiłych turystów.Jeszcze raz przejrzała listę uczestników, zapisując uwagi w notesie: „Pani Risley-Porter - nie związana.Zbyt towarzyska i egoistyczna.Joanna Crawford - to samo.Ale bardzo inteligentna.Jednakże pani Risley-Porter może stanowić źródło ważnych informacji.Powinna utrzymywać z nią dobre stosunki.Pani Elizabeth Temple - ciekawa osobowość.Nie przypominała żadnego znanego Marple typu mordercy.Właściwie emanuje z niej uczciwość.Jeśli popełniłaby zbrodnię, pewnie byłoby to typowe morderstwo ze wzniosłych pobudek” - zanotowała.To także nie zadowalało Marple.Pomyślała, że pani Temple nigdy nie przyszłoby coś takiego do głowy.„Ale może być osobą, z którą pan Rafiel chciał mnie zapoznać” - zapisała to po prawej stronie notatnika.Zmieniła tok myślenia.Nie rozważała jeszcze możliwej ofiary.Kto mógłby nią być.Na pierwszy rzut oka - nikt.Pani Risley-Porter, bogata i niezbyt miła.Kuzynka może dziedziczyć.Z anarchistycznym Emlynem Pricem mogą tworzyć parę walczących antykapitalistów.Niezbyt wiarygodna pobudka, ale nic ciekawszego nie przychodziło jej do głowy.Profesor Wanstead - niewątpliwie interesujący człowiek.I uprzejmy.Naukowiec czy lekarz? Zdecydowała, że naukowiec.Sama nie miała z tym nic wspólnego, ale wydawało się jej to prawdopodobne.Państwo Butlerowie - żadnych związków z Indiami Zachodnimi i z nikim, kogo znała.Mili Amerykanie.Nie sądziła, aby mogli jej w czymś pomóc.Richard Jameson - zastanawiała się, czy architektura może mieć z tym związek.Jakaś kryjówka w jednym z domów, które planowali zwiedzać, zawierająca szkielet, a pan Jameson jako architekt, mógłby znać jej usytuowanie.Może wspólnie mieli znaleźć ciało.„Naprawdę, cóż za bzdury wymyślam” - mruczała pod nosem.Pani Cooke i pani Barrow - zupełnie nieszkodliwe.Z pewnością widziałam już jedną z nich.Pułkownik z żoną - przyjemna para.Ale to wszystko, co mogę o nich powiedzieć.Panie Bentham i Lumley - typowe matrony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]