X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo to pociągnął za spłuczkę, jak zwykle krótkie trzy razy.Dokładnie tak samo, jak robił to z dzwonkiem na mszy.Kiedy woda spłynęła, a ciasną ubikacjęwypełnił odgłos napełniającego się zbiornika, usiadł na sedesie i zamknął oczy.Telewizor bębniłna pełen regulator.Wychodząc z pokoju, kazał cioci zrobić głośniej, by także i w miejscuodosobnienia nie przerywać modlitwy.Gdyby ktoś zarzucił mu teraz, że dopuszcza sięświętokradztwa, zagroziłby mu sądem bożym.  Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie, i mówię: �Ty jesteś moim Bogiem� powtarzał z namaszczeniem. W Twoim ręku są moje losy, wyrwij mnie z rąk wrogówi prześladowców [11].Wypróżniał się, jak zwykle w czasie postu, szybko i hałaśliwie.Od czterdziestu dniprzestrzegał wszystkich zasad, jakie wyznaczał Kościół katolicki.Nie jadł mięsa, nie słuchałmuzyki, nosił zgrzebne ubrania, specjalnie na ten czas przeznaczone.Dodatkowo trzy godzinydziennie spędzał w kościele Gwiazda Morza i pomagał w przedświątecznych porządkach,w tym roku głównie w odśnieżaniu.Kiedy wracał do domu na postny posiłek, ręce drżały muze zmęczenia od zgarniania śniegu z kościelnego dachu, zrzucania hałd z parapetów orazodgarniania go z alejek przed plebanią przy Kościuszki.Był prawie pewien, że apokalipsanastąpi lada dzień. Bóg tak do nas mówi  przekonywał członków Franciszkańskiego Zakonu Zwieckichoraz tych, którzy się napatoczyli na rekolekcje. Tym śniegiem, który nie chce przestać padać,mówi do nas Bóg.Tą plagą śniegowego puchu, tego potopu śniegowego i mrozu przedZmartwychwstaniem Najwyższego daje nam znak, że wkrótce nastąpi koniec świata.A przetrwają tylko najszlachetniejsi.Tylko oni będą ocaleni.Bo śnieg to początek końca dlawszystkich grzeszników.Na twarzach słuchaczy widział prawdziwy strach.Niektórzy żegnali się po kilkakroć.Inniodchodzili, malując kółka na czole, ale byli i tacy, którzy zaintrygowani włączali się dorozmowy. Nie pamiętam takiej Wielkanocy  kontemplowali na głos. Coś w tym jest.Czyżbyfaktycznie Czarny Jezdziec był blisko? Jezdziec bez głowy  dodawał ledwie słyszalnym szeptem Gabryś.Zawsze działało jak dobrze podłożony ładunek wybuchowy.Skutecznie zasiewał panikę.Czym prędzej rozchodzili się do domów, mając nadzieję, że jednak wiosna nadejdzie.Gabryś nanią nie liczył.Czekał na ten moment od dawna i w sumie się cieszył, choć nikomu by się nieprzyznał, a już na pewno nie księdzu, bo kto mógł wiedzieć, jak to będzie i czy Armagedon niezacznie się od śnieżnej zawiei.Zdaniem Gabrysia wszystko na to wskazywało.W jego ulubionejstacji kilka razy pokazywali o tym materiały dziennikarskie, a po nich tak zwane debaty.O końcu świata mówili eksperci, księża, a ostatnio nawet meteorolog.Pewnie, żew normalnych telewizjach nikt tego nie przyzna, choćby nawet i podzielali te poglądy.Cigrzesznicy oddali swe dusze Szatanowi.Wystarczy obejrzeć reklamy, filmy i wiadomości.Gabryś był prawie chory, kiedy choćby przypadkowo trafiał na te golizny.Patrzył i spluwałw myślach.Złe zło! Seks, zabijanie i brak wiary.Ale Gabryś jest silny.Choćby Pan zabrał muwszystko, jak Hiobowi, nie zwątpi.Dlatego to do niego przemówi.Jego wybierze.I możewłaśnie teraz, skoro rzucił na ziemię plagę śniegową.Wszak potop też zaczął się od opadów.Padało i padało.Ludzie sądzili, że przestanie, choć Bóg ich ostrzegał.Nie chcieli żyć inaczej.Wciąż grzeszyli, wciąż się zabijali.Nie było sensu ich ratować.I wszyscy jak jeden zginęli.Przetrwali tylko Noe i jego rodzina.Modlił się więc Gabryś żarliwie i wierzył, że właśnie onzostanie wybrany.Jemu Bóg wskaże, jakie pary zwierząt czy ludzi ma uratować w swojej arce. Jakiej, jeszcze nie wiedział.Czekał na znak, bo wierzył, że Bóg da mu go, kiedy przyjdzie na topora.  & ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja  wyszeptał, czującwzbierające wzruszenie.Chwycił papier toaletowy i oderwał sześć listków.Dwa razy po trzy.Kiedy skończył, spuścił wodę, znów pociągając trzy razy, a następnie dokładnie umył ręcei rozpylił sosnowy zapach, by zabić odór fekaliów.Skierował strumień aerozolu w trzy kątyubikacji.Trzy było jego ulubioną cyfrą.Wszak nawet sam Bóg przybrał tyle postaci dla swegoistnienia.Ciocia spała, gdy ponownie wrócił do pokoju.Głowę miała przechyloną, z kącika ustsączyła się cienka strużka śliny.Gabryś wziął serwetkę i z troską otarł jej twarz.Wyjął z dłonicioci pilota, wyłączył telewizor.Potem poprawił poduszkę, pokrętłem do opuszczania oparciazmienił położenie, by staruszka dobrze wypoczęła, zanim udadzą się na wieczorną adoracjęGrobu Pańskiego, a następnie przykrył ją kocem po samą brodę.Sam usiadł przy stole i wyjąłsegregator z napisem  Wspólnota mieszkaniowa Pułaskiego 10.Na nos założył okulary, poczym kolejno wyjmował dokumenty potrzebne do audytu.Układał je w kupki na stole zasłanymcodziennym obrusem do momentu, kiedy nie pozostało już na nim miejsca.Skonsternowanyrozejrzał się i resztę papierów rozmieszczał na podłodze.Westchnął ciężko, kiedy uświadomiłsobie, ile będzie miał pracy przy bilansie.Gabryś był prezesem wspólnoty mieszkaniowej i wszyscy wiedzieli, że bez niego takamienica nigdy nie wyglądałaby tak wspaniale.To jego zasługą była wymiana instalacjielektrycznej i centralnego ogrzewania, ocieplenie budynku, remont elewacji, wnętrza klatkischodowej czy dachu i okien.To zresztą tylko część jego dokonań.Kiedy pojawiał sięjakikolwiek problem, czy to przerwa w dostawie energii, czy awaria bramki parkingowej albocoś prostego, jak palenie papierosów na klatce schodowej, wszyscy zgłaszali się do niego popomoc, a on, świątek czy piątek, zawsze walczył o sprawiedliwość.Zresztą kto, poza nim,znalazłby siłę i czas, by się tym zajmować.Wprawdzie w zebraniach wspólnoty mieli prawobrać udział wszyscy mieszkańcy, czyli czterdziestu dwóch lokatorów, ale dwudziestu ośmiu zarazpodpisało mu pełnomocnictwo, by decydował za nich, bo brak im czasu, ochoty i zdrowiaprzesiadywać w ciasnej salce na zebraniach.Tym sposobem Gabryś dysponował większościągłosów wspólnoty i robił, co chciał.Kamienica była więc we wściekle żółtym kolorzew pomarańczowe pasy, a we wnętrzu kazał położyć lamperie, by sprzątaczka nie brudziła ścianmopem.Wprawdzie orzech włoski na ścianach wyglądał jak kacza kupa, ale był praktyczny.Naprzeciwko swojego mieszkania zainstalował kamerę przemysłową, tak by wiedzieć, kto,o której i z kim wchodzi do budynku bądz z niego wychodzi.Parking też był monitorowany.Pan prezes doprowadził do eksmisji wszystkich lokatorów komunalnych, a zwłaszczatych, którzy nie chodzili do kościoła.Niestety, na tych własnościowych nie miał wpływu.Alemeneloki, kociara i operator schizofrenik zostali wykwaterowani do Oruni, niepełnosprawnypijak zaś, który zrobił sobie melinę z mieszkania pod numerem pięć, trafił na dworzec.Zamiastniego Gabryś zainstalował w lokalu katolicką rodzinę z siódemką dzieci (razem było ichdziewięcioro, trzy razy trzy).Nikt poza nim ich nie tolerował, bo po wiejsku wystawiali swojebuty na klatce, jak średnio atrakcyjną wystawę; nie odpowiadali na dzień dobry i robili strasznyhałas, kiedy szli watahą na mszę.Ale poza dziwnymi spod piątki Gabryś nie miał wpadek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl

  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.