[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jestem tu z ojcem, który.- Pytałem o nazwisko - przerywa jest mężczyzna podniesionym głosem.- Spokojnie, Ragnar - uspokaja go kolega.- Cholerny pasożyt - ciągnie policjant, zwrócony twarzą do Simone.- Oto co myślę otakich, co to lubią sobie popatrzeć na trochę krwi.Odwraca się z prychnięciem.Simone wciąż słyszy ojca, który nie podnosi głosu, alesłychać, że jest bardzo zmęczony.Widzi, jak jeden z funkcjonariuszy odchodzi na bok z jego portfelem.- Przepraszam - odzywa się Simone do jednej z policjantek.- Słyszeliśmy kogoś nadole w.- Zamknij się - przerywa jej kobieta.- Mój syn jest.- Zamknij się, powiedziałam.Zaklej jej usta taśmą, niech się przymknie.Simone widzi, jak policjant, który nazwał ją pasożytem, wyciąga rolkę szerokiejtaśmy, ale przerywa w pół ruchu, kiedy otwierają się drzwi wejściowe i wchodzi wysokiblondyn o szarym, przenikliwym spojrzeniu. - Joona Linna, Rikskrim - przedstawia się.- Co tu macie?- Dwoje podejrzanych - raportuje policjantka.Joona patrzy na Kenneta i Simone.- Przejmuję sprawę.To pomyłka.W policzkach Joony, kiedy poleca rozkuć podejrzanych, pojawiają się nagle dołeczki.Policjantka podchodzi do Kenneta i zdejmuje mu kajdanki, prosi o wybaczenie, potem stoijeszcze chwilę i, zaczerwieniona po uszy, zamienia z nim parę słów.Ogolony na zapałkę funkcjonariusz stoi przed Simone, przestępując z nogi na nogę iwbijając w nią wzrok.- Proszę ją puścić - mówi Joona.- Stawiali gwałtowny opór i odniosłem obrażenia kciuka.- Chcesz ich zatrzymać?- Tak.- Kenneta Stranga i jego córkę?- Mam gdzieś, kim są - upiera się agresywny policjant.- Ragnar - wtrąca się uspokajającym tonem jego partnerka.- To kolega.- Wkraczanie na teren miejsca popełnienia przestępstwa jest zabronione i daję słowo.- Uspokój się natychmiast - rozkazuje mu Joona.- A nie mam racji?Podszedł do nich Kennet, ale nie odzywa się.- Nie mam racji? - powtarza mężczyzna.- Porozmawiamy pózniej - odpowiada Joona.- Czemu nie teraz?Joona zniża głos i ucina krótko:- Dla twojego własnego dobra.Policjantka podchodzi znowu do Kenneta, odchrząkuje i mówi:- Przykro nam, że tak się stało.Ma pan jutro od nas tort.- Już dobrze.- Kennet pomaga córce wstać.- Piwnica - szepce niemal bezgłośnie Simone.- Zajmę się tym - obiecuje jej ojciec i zwraca się do Joony.- W piwnicy znajduje sięjedna lub więcej osób, w ukrytym pomieszczeniu za garderobą z kamizelkami ratunkowymi.- Uwaga! - woła Joona do pozostałych.- Mamy powody sądzić, że podejrzanyznajduje się w piwnicy.Jestem szefem operacyjnym na czas całej akcji.Zachowajcieostrożność.Gdyby wystąpiła sytuacja zakładnicza, to ja będę negocjował.Podejrzany jest niebezpieczny, ale ogień kierujemy najpierw w nogi.Joona pożycza kamizelkę kuloodporną i szybko się w nią wciska.Potem wysyła dwojepolicjantów na tyły domu i zbiera wokół siebie grupę operacyjną.Wysłuchują szybkichwskazówek i po chwili znikają w piwnicy.Metalowe schody dudnią pod ich ciężarem.Kennet stoi, obejmując Simone, która jest tak przerażona, że aż cała się trzęsie.Ojciecszepce, że wszystko będzie dobrze.Jedyne, co Simone chciałaby usłyszeć, to głos syna zpiwnicy, modli się, żeby teraz, za chwilę, go usłyszeć.Po krótkiej chwili Joona wraca z kamizelką w ręku.- Uciekł - stwierdza krótko.- Benjamin, gdzie jest Benjamin? - pyta Simone.- Nie tu.- Ale to pomieszczenie.Simone rusza w kierunku schodów, Kennet próbuje ją zatrzymać, ale córka wyrywarękę, przeciska się koło.Ioony i zbiega na dół.W piwnicy jest teraz jasno jak w letni dzień.Trzy reflektory na statywach zalewają pomieszczenie światłem.Drabina malarska zostałaprzesunięta i stoi teraz pod otwartym piwnicznym okienkiem.Odsunięto na bok garderobę zkamizelkami, a wejścia do ukrytego pokoju strzeże policjant.Simone powoli podchodzi doniego.Słyszy za plecami głos ojca, ale nie rozumie słów.- Muszę - mówi słabym głosem.Policjant unosi dłoń i kręci głową.- Niestety nie mogę pani przepuścić.- To mój syn.Czuje na sobie ręce ojca, ale próbuje się uwolnić.- Nie ma go tu, Simone.- Puszczaj!Idzie naprzód i zagląda do pokoju.Na podłodze leżą sterty starych komiksów,materac, puste opakowania po chipsach, jasnoniebieskie ochraniacze na buty, puszki konserw,torba płatków i wielka, lśniąca siekiera.28Niedziela w południe, trzynasty grudnia, dzień św.Aucji Simone siedzi wsamochodzie w drodze powrotnej z Tumby i słucha monologu Kenneta na temat brakukoordynacji działań w policji.Nie odpowiada, pozwala mu się wygadać, a sama patrzy przezokno.Obserwuje spacerujące rodziny.Mamusie w drodze dokądś z małymi dziećmi okutanymi w ciepłe kurtki, gaworzącymi ze smoczkiem w buzi.Kilkoro dzieciaków próbujew śnieżnym błocie jechać na hulajnogach.Wszystkie mają jednakowe plecaki.Kilka dziewczynek ze świątecznym brokatem we włosach wyjada coś z torebki iśmieje się radośnie. Minęła już ponad doba, odkąd Benjamin został porwany, wyciągnięty z łóżka iwywleczony z własnego domu , myśli, wpatrując się w swoje dłonie złożone na kolanach.Wciąż wyraznie widać czerwone linie po kajdankach.Nic nie wskazuje na to, żeby Josef Ek miał być zamieszany w porwanie.W ukrytympokoju nie było żadnych śladów Benjamina, jedynie Josefa.Najprawdopodobniej siedział wkryjówce, kiedy Simone i jej ojciec zeszli do piwnicy.Simone wyobraża sobie, jak musiał się kulić, przysłuchując się im, wiedząc, żeznalezli jego azyl, i jak po cichu sięgał po siekierę.Kiedy wybuchło zamieszanie, wpadła253 policja i wyciągnęła na górę ją i Kenneta, Josef skorzystał z okazji, przesunąłgarderobę, przestawił drabinę pod okno i wymknął się.Uciekł, wyprowadził policję w pole i nadal jest na wolności.Ogłoszonoogólnokrajowy alarm, ale to nie Josef porwał Benjamina [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl