[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W niespełna godzinę w jednej tylko dzielnicy Hal wyrosło, jak spod ziemi,dwadzieścia siedem barykad.Pośrodku stał dom oznaczony numerem 50, słynna redutaJeanne'a i jego stu sześciu towarzyszy; osłonięta z jednej strony barykadą na ulicySaint-Merry, z drugiej - barykadą na ulicy Maubuee, reduta ta panowała nad trzema ulicami:ulicą Arcis, Zw.Marcina i Aubry-le-Boucher, która na nią wprost wychodziła.Dwiebarykady, stykające się pod kątem prostym, ciągnęły się jedna na ulicy Montorgueil w stronęśebraczej Du\ej, druga - na ulicy Geoffroy-Langevin w stronę ulicy Sainte-Avoye.Niebędziemy tu wspominali niezliczonych barykad w dwudziestu innych dzielnicach Pary\a, naBagnie czy na wzgórzu Zwiętej Genowefy, ani barykady przy ulicy Menilmonatant, w którejwidać było wrota wyrwane z zawiasów; ani te\ innej, zbudowanej z wyciągniętego iprzewróconego kocza, przy małym moście koło H�tel-Dieu, o trzysta kroków od prefekturypolicji.Na barykadzie przy ulicy Menetriers dostatnio ubrany mę\czyzna rozdawał pieniądzepracującym.Do barykady przy ulicy Greneta nadjechał konno jakiś nieznajomy i wręczyłczłowiekowi, który wyglądał na dowódcę, coś na kształt rulonu pieniędzy. Masz -powiedział - na opłacenie wydatków, na wino i resztę.Młody blondyn bez krawata biegałmiędzy barykadami nosząc rozkazy.Inny, z obna\oną szablą i niebieską czapką policjanta nagłowie, rozstawiał stra\e.Winiarnie i stró\ówki przemieniono w obrębie barykad nakordegardy.Zresztą rozruchy rozwijały się według najlepszych reguł taktyki wojskowej.Wąskie, strome i kręte uliczki, pełne załomków i zakrętów, stanowiły świetnie wybranąpozycję, szczególnie najbli\sza okolica Hal - sieć uliczek bardziej powikłana ni\ drogi leśne.Mówiono, \e Stowarzyszenie Przyjaciół Ludu objęło dowództwo powstania w dzielnicySainte-Avoye.Przeszukując trupa mę\czyzny, zabitego na ulicy Ponceau, znaleziono przynim plan Pary\a.W rzeczywistości kierowała rozruchami jakaś nieznana gwałtowność, która była wpowietrzu.W mgnieniu oka powstanie jedną ręką wzniosło barykady, a drugą opanowałowszystkie prawie posterunki garnizonu.W niespełna trzy godziny, niby smuga zapalonegoprochu, powstańcy zajęli i opanowali na prawym brzegu: Arsenał, siedzibę merostwa na placuKrólewskim, całą dzielnicę Bagno, fabrykę broni Popincourt, Galiote, Wie\ę Ciśnień iwszystkie ulice w okolicy Hal; na lewym zaś brzegu koszary Weteranów, więzienie Zw.Pelagii, plac Maubert, prochownię Dwa Młyny i wszystkie rogatki.O piątej po południu bylipanami Bastylii, Lingerie i Blancs-Manteaux, a ich stra\e przednie podchodziły pod placZwycięstw i zagra\ały bankowi, koszarom Petits-Peres oraz poczcie.Rozruchy ogarnęłytrzecią część Pary\a. Wszędzie zawiązały się gigantyczne starcia; na skutek zaś rozbrajania oddziałówrządowych, rewizji po domach i szybkiego opanowania sklepów z bronią - walka, w którejzrazu padały kamienie, przemieniła się w strzelaninę.Około szóstej wieczorem pasa\ Saumon stał się terenem walk.Na jednym jego krańcuznajdowali się powstańcy, na drugim wojsko; strzelano do siebie od kraty do kraty.Pewienwidz, marzyciel, autor niniejszej ksią\ki, chcąc z bliska przyjrzeć się wulkanowi, znalazł sięw tym pasa\u wzięty w dwa ognie.Od kul chroniło go tylko niewielkie zagłębienie międzysłupami oddzielającymi sklepy; blisko pół godziny musiał przetrwać w tej dość trudnejsytuacji.Tymczasem biły werble, gwardia narodowa wciągała mundury i spiesznie chwytałabroń, oddziały wychodziły z merostw, pułki wychodziły z koszar.Naprzeciw pasa\u Ancrezasztyletowano dobosza.Drugiego napadła na ulicy Aabędziej trzydziestoosobowa grupamłodzie\y, przedziurawiła mu bęben i odebrała szablę.Trzeci został zabity na ulicyGrenier-Saint-Lazare.Na ulicy Michel-le-Comte poległo trzech oficerów, jeden po drugim.Wielu gwardzistów, rannych na ulicy Lombards, wycofało się.Niedaleko Cour Batave oddział gwardii narodowej znalazł czerwony sztandar znapisem:  Rewolucja republikańska nr 127.Była\ to istotnie rewolucja?Powstanie utworzyło z centrum Pary\a rodzaj niezdobytej, skomplikowanej iogromnej twierdzy.Tam znajdowało się ognisko ruchu, tam najwyrazniej tkwiło sedno sprawy.Reszta - tobyły tylko utarczki bez większego znaczenia.Dowodził tego równie\ fakt, \e tam nie zaczętojeszcze walki.W niektórych pułkach \ołnierze byli niezdecydowani, pogłębiało to jeszcze straszliwąniepewność kryzysu.Przypominali sobie owacje, jakimi lud przyjął w lipcu 1830 rokuneutralność 53 pułku liniowego.Dowodzili nimi dwaj mę\owie dzielni i wypróbowani wbojach, marszałek Lobau i generał Bugeaud; Bugeaud jako podkomendny Lobau.Mocnepatrole zło\one z batalionów piechoty, otoczone całą kompanią gwardii narodowej i po-przedzane przez prefekta policji, przepasanego wstęgą, miały przeprowadzać rekonesanse naulicach ogarniętych powstaniem.Powstańcy zaś rozstawiali swoje widety na skrzy\owaniachulic i zuchwale wysyłali patrole poza obręb barykad.Obie strony obserwowały się nawzajem.Rząd - mimo \e miał wojsko w ręku - wahał się; zbli\ała się noc; z Saint-Merry dolatywałdzwięk dzwonów, bijących na trwogę.�wczesny minister wojny, marszałek Soult, którywidział Austerlitz, chmurnie patrzył na sytuację. Ci starzy \eglarze bowiem, przyzwyczajeni do regularnych posunięć i kierujący sięzawsze taktyką, tą busolą bitwy, stają bezradni wobec potę\nej, spienionej fali, zwanejgniewem ludu.Niełatwo chwycić w \agle wicher rewolucji.Podmiejska gwardia narodowa gromadziła się w pośpiechu i bezładzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl