[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sądzisz, że to dobry pomysł?- Tak.- To dobrze.Teraz powiedz mi, czemu martwisz się o Harrisona.Co on jeszczetakiego zrobił?- Co jeszcze takiego zrobił? O co ci chodzi?Eleanor pamiętała, że obiecała nie mówić Mary Roses o tym, co jej zrobił Harrison,więc nie wspomniała o tym, że zostawił ją w górach.- Rozzłościł mnie - powiedziała.- Zawsze szuka zwady.Spójrz tylko na jego siniaki.Zastanawiałam się, co takiego zrobił tym razem, że się o to tak martwisz.- Niepokoi mnie to, co zrobi.Wydaje mi się, że zbiera się do wyjazdu.W tym momencie mówi pewnie do widzenia moim braciom.- Czy chcesz przez to powiedzieć, że będzie ci przykro, jeśli wyjedzie?Mary Roses miała ochotę krzyczeć.- Tak - wyszeptała.- Podoba ci się?- Tak.- Nie sądzę, by rozmawiał z twoimi braćmi o wyjezdzie.Nie zostałabyś wyproszona,bo chciałby się też z tobą pożegnać.- Więc co.- Może, ale tylko może, pyta twoich braci o zgodę na staranie się o twoją rękę.Rozważałaś taką możliwość?- Myślisz, że to możliwe?- Wydaje mi się to dosyć prawdopodobne.Wiem, że Hamsonowi zależy na tobie.Adam powiedział mi, że naprawdę zajął się ludzmi, którzy cię skrzywdzili w mieście.Zauważyłam też, że często się do ciebie uśmiecha.Tak, wydaje mi się całkiemprawdopodobne, że pyta ich o zgodę.Zostałabyś wyłączona z takiej rozmowy.Nie możepytać o to w twojej obecności.To podniosło Mary Roses na duchu.Pragnęła wierzyć, że Eleanor nie myli się wswoich domysłach.- Na razie nie powinnam się zbytnio cieszyć - szepnęła.Postanowiła podejść do drzwi i podsłuchać rozmowę.W korytarzu wpadła na Adama.- A ty dokąd się wybierasz? Tak szybko uporałaś się ze zmywaniem? - spytał.- Chciałam zdjąć obrus ze stołu - skłamała.- A ty dokąd idziesz?169 - Jesteśmy wszyscy zbyt zmęczeni.Harrison postanowił zaczekać do jutra.Nie potrafiła ukryć swojego rozczarowania.- Więc będę musiała pozostać niepewna aż do jutra - powiedziała.- Nie warto się chyba tym przejmować - poradził jej brat.- Skończ zmywać i idz spać.Wyglądasz na wyczerpaną.Posłuchała jego rady i poszła prosto do swojej sypialni, jak tylko skończyła zmywać.Była pewna, że z powodu wszystkich zmartwień nie będzie w stanie zasnąć.Miała jednak zasobą długi i męczący dzień, więc zasnęła chwilę po tym, jak jej głowa opadła na poduszkę.Harrison spędził godzinę, chodząc tam i z powrotem po swoim baraku.Nie myślałjednak o rozmowie z braćmi, która go czekała.Zastanawiał się nad zmianami, jakiewprowadzi do swojego życia z powodu Mary Roses.Jak Boga kochał, miał już dosyćopierania się sprawom, których nie dało się uniknąć.Spojrzał na zegarek i widząc, że minęła już godzina, udał się w stronę domu.Byłpierwszy, który wszedł do jadalni.Travis przyszedł z pełną butelką brandy, którą postawił na stole, po czym usiadł.Coleszedł tuż za nim.Wyjął z barku kieliszki, postawił je obok butelki i także zajął swoje miejsce.Adam przyszedł następny.Douglas był ostatni, więc to on zamknął za sobą drzwi.- Zajrzałem do Mary Roses.Głęboko śpi.Nie obudzi się, jeśli nie będziemy podnosićgłosu.Ostatnia uwaga Douglasa była skierowana do Cole a.Wszyscy byli napięci, ale Colewydawał się gotowy do strzelaniny.Sięgnął po butelkę, nalał sobie, po czym podał flaszkęAdamowi.Harrison był jedyny, który odmówił.Adam zaczekał, aż wszyscy się usadowią iumilkną.- Dobrze, może powiesz nam, po co tu naprawdę przyjechałeś.- Wiedziałeś, że mam jakiś inny cel już od.- Oczywiście.- Czemu nic nie powiedziałeś, jeśli.- Uznałem, że sam nam o tym powiesz, gdy będziesz gotowy.Nie należy nikogopopędzać.Nie martwiliśmy się, dopóki mieliśmy cię na oku.Wyglądało to tak, jakbyśpróbował coś rozstrzygnąć.Może powiesz nam teraz, co cię tak niepokoiło.Harrison był nieco zdziwiony.- Doceniam waszą cierpliwość - powiedział.- rzeczywiście coś rozstrzygałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl