[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bandaże skrywały pół jej głowy.znania, współczuł niewolnikom.Prawdę mówiąc, był trochę zaskoczony bezwzględno-- Co się stało? ścią Brii.Miał jej za złe, że wydała rozkaz strzelania do niewolników.- Muuurgh i Mrrov stali na straży lądowiska.Napaść na nas trzej Gamorreanie.Doszedł jednak do wniosku, że zwracanie jej uwagi albo prawienie morałów nieZanim Muuurgh rozszarpnął gardło jednego ten dwukrotnie uderzyć Mrrov piką mocy.miałoby większego sensu.Wahając się, co robić, stał i obserwował, jak automaty wno-- Och.hej, kolego.strasznie mi przykro.- odezwał się Solo.- Ale nic jej nie szą nieruchome, zwiotczałe ciała niewolników na pokłady wahadłowców.Bria odwró-będzie, prawda? ciła głowę i ich spojrzenia się spotkały.- Straciła oko - odparł Togorianin.- Lekarze twierdzą, że może trzeba amputować Han pomachał ręką, a ona podbiegła do niego.Oboje się objęli.Zadowoleni ijej rękę.Jeszcze nie wiedzieć na pewno.Ale Mrrov przeżyje.Jest dumna, że uwolnić uspokojeni, z całej siły przytulili się do siebie.pielgrzymów.I że kapłani nie żyją.- Jarik? - zapytała w końcu Korelianka.Han pokręcił głową.Han kiwnął głową, nie wiedząc, co mógłby powiedzieć.Przyglądał się, jak do ran- - Nie żyje - powiedział.nej Togorianki podchodzi dwóch sanitariuszy z antygrawitacyjnymi noszami.Ostrożnie - Och, Hanie.tak mi przykro!przełożyli na nie ranną istotę.Korelianin towarzyszył Muuurghowi do szpitalnego wa- Han pocałował ją w usta.Dłuższy czas stali objęci pośród powszechnego chaosu.hadłowca.Chwilę patrzył, jak sanitariusze wnoszą Mrrov po rampie, a potem bez słowa W końcu Bria uwolniła się z uścisku Hana.uściskał przyjaciela na pożegnanie.- Najwyższy czas pójść do budynku administracyjnego - oznajmiła.- MusimyKiedy wahadłowiec wystartował, Han skierował się w stronę wielkiego magazynu przekonać się, co ze skarbcem.przyprawy.Miał nadzieję, że właśnie tam znajdzie Brie.Ujrzawszy spieszącego dokądś Solo kiwnął głową.Jace'a Paola, zapytał go, czy nie widział Korelianki.Porucznik wskazał baraki piel- - Poleciłem Chewiemu, żeby przyleciał tu Sokołem" - powiedział, spoglądając wgrzymów.Han zawrócił i przyspieszył kroku, ale w pół drogi między magazynem a prawo i w lewo.- Kiedy wyląduje, załadujemy wszystkie skarby.najbliższym barakiem zamarł bez ruchu.Słońce wzeszło.Po dziedzińcu krzątali się Rebelianci.Choć każdy miał do wyko-Rebelianccy żołnierze wyprowadzili z baraku zdezorientowanych niewolników.nania ważne zadanie, żołnierze wyglądali, jakby kręcili się bez celu.Oszołomieni i przerażeni pielgrzymi w każdej chwili mogli wpaść w panikę.Przed nimi - Gdzie jest Lando? - zainteresował się Han.- Jeszcze przed kilkoma minutami gostała Bria z włączonym megafonem.tu widziałem.Czyżby poszedł do magazynu po swoją część przyprawy?- Posłuchajcie! - zawołała.- Wszyscy kapłani nie żyją! Przylecieliśmy tu, żeby - Chodzmy! - przynagliła go Korelianka.zwrócić wam wolność! Han popatrzył na magazyn.Zapewne Lando był w środku i czekał na swoją dolę.- Zamordowali kapłanów! - krzyknął jakiś starzec i rozpłakał się.Kiedy w końcu go zauważył, postąpił krok w tamtą stronę.Bria jednak go powstrzyma-Z tłumu niewolników dobiegły jęki i okrzyki.ła.- Nie! - powiedziała.- Chodzmy! Nie możemy tracić czasu!Han zmrużył oczy.Janko5 Janko5A.C.Crispin Trylogia Hana Solo Tom III Zwit rebelii267 268- Tam się dzieje coś dziwnego - oznajmił, nie odrywając spojrzenia od wrót maga- Kiedy Han i Bria dotarli do budynku administracyjnego, zastali tam i Chewiego, izynu.ustawionego przed hangarem Sokoła".Chewbacca chciał wiedzieć, gdzie jest Lando.Lando, Arly Bron, Kaj Nedmak i pięciu albo sześciu kapitanów przemytniczych Han wahał się chwilę.transportowców stało przed otwartymi wrotami magazynu.zupełnie nieruchomo.Han - Odleci z Arlym - powiedział.popatrzył na Landa.W tej samej chwili hazardzista obejrzał się przez ramię i zobaczył Całe szczęście, Chewie myślał tylko o skarbcu Teroenzy.Nawet nie zauważył za-przyjaciela.Mimo to nie uczynił żadnego ruchu.kłopotania przyjaciela.- Chodzmy! Han sięgnął po niewielki termiczny detonator z arsenału Rebeliantów.Drzwi wej-Han ruszył.ale w stronę magazynu.Po kilku krokach zorientował się, dlaczego ściowe skarbca stanęły otworem.przemytnicy się nie poruszali.Obok wrót czaił się automatyczny ciężki blaster, osadzo- Wszedł do środka i, zamarł bez ruchu.Większość półek świeciła pustkami.ny na trójnogu.Stojący za nim rebeliancki żołnierz mierzył do przemytników.W pew- -Co.nej odległości od niego - w odstępie kilku kroków - stali trzej inni Rebelianci.Każdy - Teroenza chciał wywiezć kolekcję! - wykrzyknęła Bria, wyciągając rękę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]