[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale mógłby wejść w sojusz z drowem - odezwał się Ni-mor.- Obaj byśmy mogli.- Naprawdę myślisz, że do was dołączę? - zapytał Gromph.- Nie  odparł Nimor- oczywiście, że nie, ale muszę zapytać.- A gdybym się zgodził - nalegał Gromph - czy zabiłbyśliczą?Dyrr uniósł brew, najwyrazniej ciekawy odpowiedzi Ni-mora.- Aby sam arcymag Menzoberranzan zwrócił się przeciwkowłasnemu miastu, zdradził swój dom i obalił matriarchat jednym gestem? - zapytał Nimor- Czy zabiłbym liczą? Oczywiście.Zabiłbym go bez chwili wahania.Na twarzy Dyrra pojawił się uśmiech i Gromph odwzajem-nił go mimowolnie.Nimor popatrzył na liczdrowa, ukłonił się i dodał:- A przynajmniej bym spróbował.Licz odkłonił się.- Nie zrobisz żadnej z tych rzeczy, prawda?  zapytał Grom-pha Nimor.- Nie odwrócisz się od Menzoberranzan, domu Ba-enre, matriarchatu ani nawet Lolth, która porzuciła was. - To wszystko? - zapytał Gromph.- To wszystko, co zamie-rzasz powiedzieć, żeby mnie przekonać? Zadać pytanie, apotem odpowiedzieć sobie na nie samemu? Po co tujesteś?- Nie odpowiadaj, Nimorze  rozkazał licz władczym tonem. Chce cię pociągnąć za język.Chce zyskać na czasie,żebyuciec albo zaplanować atak.-Albo - wtrącił Gromph -jest po prostu ciekawy.Wiem,dlaczego mój stary przyjaciel Dyrr chce mnie zabić i rozumiemmotywację duergarów, tanarukków, illithidów i wszystkich in-nych istot wypełzających z rozpadlin i kałuż Mrocznego Władz-twa, które przyciąga smród słabości.Jednak ty, Nimorzc, jesteśpółdrowem i półsmokiem, nieprawdaż? Dlaczego ty? Dlaczegotutaj? Dlaczego ja?- Dlaczego ty? - zapytał Dyrr głosem ociekającym pogardą. Masz władzę, ty prostaku.Masz pozycję.To czyni cięcelemnawet w pomyślnych czasach, a to nie są pomyślne czasy dlaMenzoberranzan.Gromph zignorował liczą i zwrócił się do Nimora:- Moja siostra twierdzi, że skrytobójca, którego pojmała, nazwał cię agentem Jaezred Chaulssin.Nimor kiwnął głową.- Jestem Namaszczonym Ostrzem.Gromph nie wiedział, co to oznacza, ale nie zdradził się z tymani Nimorowi, ani Dyrrowi.- Stare opowieści ożywają rzekł.- Nasza sława nas wyprzedza - odparł Nimor.- Chaulssin legło w ruinach dawno temu - stwierdziłGromph.- Ale skrytobójcy ocaleli - rzekł Dyrr.Zidentyfikowaliśmy, odezwał się w umyśle Grompha głos Na-uzhrora, jego smoczą połowę, arcymagu.Jest w połowie dro-wem, a w połowie cienistym smokiem.Być może w drugim po-koleniu.To raczkujący gatunek. - Pojawialiśmy się w jednym mieście za drugim - rzekł Ni-mor - w całym Podmroku.Czekaliśmy.- I rozmnażaliście się z cienistymi smokami?  zapytałGromph.Uśmiech Nimora powiedział Gromphowi, że Nauzhror miałrację.- To koniec - odezwał się Dyrr i Gromphowi trudno byłozaprzeczyć ostateczności w jego głosie. Wszystkiego.- Jeszcze nie - odparł Gromph i zaczął rzucać zaklęcie.Nimor zamachał nietoperzymi skrzydłami i uleciał w mrok.Dyrr zaczął lewitować w ślad za nim, wolniej, otaczając się do-datkowymi czarami ochronnymi.Gromph skończył zaklęcie i złączył ręce.Pomiędzy jegodłońmi pojawiła się linia czerni, która rozciągnęła się na dłu-gość ostrza miecza.Linia, idealnie dwuwymiarowa, byłaszczeliną w strukturze planów.Unosząc się w powietrze, arcymag Menzoberranzan rozło-żył ręce i ostrze podążyło za nim.Siłą woli Gromph zmusił je,by leciało przed nim.Wybór celu był prosty.Nimor musi zginąć pierwszy, zasugerował Prath, choć nie byłoto konieczne.Nie znamy pełnego zakresu jego możliwości.Gromph cisnął ostrzem w półsmoka skrytobójcę.Nimor la-tał szybciej niż wszystko, co Gromph dotychczas widział, aleostrze było jeszcze szybsze.Wbiło się w zabójcę i Nimor zwi-nął się z bólu.O ostrości klingi świadczy grubość ostrza.Wy-czarowany przez Grompha brzeszczot w ogólne nie miał gru-bości.Będąc idealnie cienkim, był idealnie ostry.Nic, żadenpancerz Nimora, nie mogło go powstrzymać.Ziemię Bazaru obryzgała krew, Nimor ryknął.Gromphowizadzwoniło w uszach, ale nic wahał się ponownie posłać klingiku skrytobójcy - ale ta zniknęła.Gromph okręcił się w powietrzu, żeby zmierzyć się z licz-drowem.Dyrr trzymał oburącz swoją laskę.Gromph uznał, że musiał użyć jednej zjej właściwości, aby zlikwidowaćostrze.Szkoda, skomentował Nauzhror.To był bardzo imponującyczar.I skuteczny.Nimor nie leciał już tak szybko i wciąż krwawił.Gromph,skupiony na następnym zaklęciu, musiał obserwować jedno-cześnie liczą i skrytobójcę, więc nie widział, w jaki sposób Ni-mor się uleczył, niemniej jednak skrytobójcy udało się utrzy-mać przy życiu.Gromph prawie skończył następną inkantację, gdy Nimortchnął w niego ciemnością tylko w taki sposób czarodziej po-trafił to opisać.Skrytobójca wciągnął powietrze w płuca i wy-dmuchnął stożkowatą falę kłębiącej się czerni.Gromph spró-bował opaść w dół, ale nie mógł.Skręcająca się próżnia otoczyłaarcymaga.Miał wrażenie, że wyssała z niego całe ciepło.Za-drżał i stracił oddech.Jego zaklęcie zostało zniweczone, prze-rwane w pół słowa.Warstwy ochronnej magii, którymi osłonili arcymaga mistrzo-wie Sorcere i on sam, ochroniły go przed pełnym działaniemlodowatej ciemności.Gdyby nie one, z Grompha zostałaby tyl-ko martwa łupina.- Miałem rację - powiedział Gromph do Nimora, starającsię nie kasłać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl