[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lista wątpliwości wciąż rosła; dwie strony pytań bez odpowiedzi.Dołączyły one do zagadki już przebadanego zwiniętego drucika w formie hipotetycznego pierścionka, fotografii jakiejś pary do połowy zatartej przez czas, jak teżalbumu ze zdjęciami matki z czasów młodości, gdzie na jejtwarzy widać nieprzenikniony smutek nawet w dniu ślubu.Uwagi Clemencii z ostatniego spotkania o okrucieństwieBenjamina Urdanety, zmuszającego siłą swoją jedynaczkę dowyjścia za mąż, otwierały nowy temat braku miłości pomiędzy rodzicami, kończący się wielkim znakiem zapytania.I jak nagła błyskawica wśród ołowianych chmur.sprawa198najtrudniejsza, której obawiała się najbardziej.kim był naprawdę Joan Dolgut? Na samą myśl poczuła strach.Po kimodziedziczyła tę gwałtowną miłość do fortepianu? DlaczegoClemencia podkreślała z takim naciskiem, że ona gra na fortepianie tak samo jak tamten człowiek? Dlaczego matce takzależało, by rozwijała w sobie tę pasję, która od kołyski płynęła jej prosto z duszy? To, co matka zarabiała na haftowaniui szyciu, wraz z pieniędzmi przysyłanymi przez dziadka, szło -za plecami ojca, który uważał to za zbytek - na jej konserwatorium.Teraz przypomniała sobie entuzjazm, z jakim matkaśledziła jej postępy; możliwe, że ona była dla matki odbiciemmiłości jej życia.do człowieka, z którym nigdy nie żyła.Ojca jej córki? Ale jej matka nie byłaby zdolna oszukiwaćJaumego Villamari przez tyle czasu.To niemożliwe.Usłyszała dzwięk klucza przekręcanego w zamku i tak,jakby się bała, że ktoś odgadnie jej myśli, wygładziła czoło,rozprowadzając dłońmi strach po całej twarzy.To mąż przyszedł na obiad.- Zimno jak diabli - powiedział, zacierając ręce, i skierował się prosto do kuchni.- W piecyku jest ryba.Włożyłam ją, żeby się podgrzała,ale w końcu.Dzwięk telewizora zagłuszył głos Aurory.Mariano zasiadłprzed ekranem z talerzem i puszką piwa.Wieczorny zwyczajprzeniósł się na godziny południowe, od kiedy stwierdził,że taniej mu wyjdzie jadać obiady w domu.Opróżnił talerzi szybko wyszedł; nie zapytał o nic i nie pocałował jej napożegnanie, co było charakterystyczne dla jego szorstkiejnatury.Aurora patrzyła za nim, przypominając sobie pytanie, które zadała jej Clemencia: Jesteś szczęśliwa z Marianem?".Tego wieczoru znowu poszła z inspektorem do mieszkaniana Born.Przed wejściem, jak zwykle, zrobili coś w rodzaju199rozeznania sytuacji, śledząc ruch wokół domu, żeby mócwejść niepostrzeżenie.Inspektor stał się dla niej przyjaznymcieniem, towarzyszem w pustce, w tym nagłym smutku, którynapadał ją od czasu do czasu, a który tego wieczoru uświadomiła sobie wyraznie.Zaraz za drzwiami ciepły, niebieski powiew otoczył ją falą łagodnych uścisków.To była jej matka.Czekała tam na nią i tuliła pieszczotą czułą i głęboką.Choćniewidzialna, była dziś bardziej cielesna i bardziej szczęśliwaniż kiedykolwiek.Aurora mogła również wyczuć spokojnąobecność Joana Dolguta poprzez atmosferę miłości i opiekuńczości.Ta serdeczna energia dawała poczucie bezpieczeństwa.Mimo że była zima i nie grzały kaloryfery, to miejscezachowywało wciąż ciepłotę matczynego łona.Bez wątpieniaich miłość była tu obecna i choć niedostrzegalna dla oczu,dawała się wyczuć z całą wyrazistością.Od śmierci matki jejdusza zmieniła się; teraz wszystko do niej docierało, byłaotwarta na oścież.Nawet poprzez śmierć matka czymś ją obdarzyła.podarowała jej nową duszę.Nie wiedziała, czy Ullada czuje to samo, chociaż wierzyła, że oboje traktują tomiejsce w jakiś szczególny sposób.Było godne podziwu, żetemu człowiekowi wystarczało do szczęścia samo słuchaniejej gry.Gdyby ktoś ich widział, pomyślałby, że zwariowali:para wyrzutków społeczeństwa, którzy melinują w cudzymmieszkaniu.Ona po to, żeby grać na kalekim fortepianie, on -żeby jej słuchać.Ale tacy właśnie byli.Dwoje samotnych ludzi, dwoje świadomych szaleńców, którzy chcieli tylko dawać i odbierać muzykę.przynajmniej ona tak to widziała.Już od tygodni inspektor nie nosił ze sobą zdjęcia Joanai Soledad ani też do głowy mu nie przychodziło, żeby oddaćAurorze listy, których z szacunku dla zmarłych nawet nieprzeczytał.Wiedział, że któregoś dnia będzie musiał wręczyćjej wszystko, co wypożyczył" z domu na Paseo de Colom,ale to wiązało się z poważnym ryzykiem; w zależności odformy, w jakiej tego dokona, może znalezć się w siódmym200niebie albo zostać wtrącony w najobrzydliwsze bagno.Przelotny pomysł, żeby włożyć je z powrotem do sekretarzyka,odrzucił, gdyż to, co uważał na początku za zwykłe czynności śledcze, doprowadziło go do wybuchu gwałtownej miłości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]