[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego głos był wprostabsurdalnie łagodny, jakby mężczyzna byłnauczycielem tłumaczącym cośspóznionemu w rozwoju dziecku. Dlaczego jest zaciemnione? zapytałnie zrażony tym Haldan. Nie chcemy,żeby ci na statku widzieli, że mamyelektryczność.Zresztą, to nie wszystko, co tumamy.Pewnej nocy poślemy tymskurwysynom solidny kawał żelaza! TerazHaldan nie miał już wątpliwości, co dostatusu mężczyzny: był zesłańcom.Zamknę drzwi, a wy odsuńcie się izamknijcie oczy, żeby przyzwyczaić się dociemności powiedział mężczyznazwracając się do zebranych wokół niegoniewyraznych postaci. A potem idzcie zamną.Jeżeli ktoś odłączy się od grupy, niechkieruje się w stronę tamtego światła.Jeżelisię zgubi, zamarznie na śmierć.Nie spuszczając z oczu przewodnika,ruszyli wolno przez zaśnieżone polestartowe.Po dziesięciu minutach doszli do chatystojącej na skraju lotniska.Wewnątrz byłociepło i jasno, a kawa stojąca w dużymdzbanie w rogu sali wypełniała całą chatęswoim aromatem.Stały tu grube drewnianestoły i ławy Haldan nigdy w życiu niewidział tylu drewnianych sprzętów.Przewodnik ściągnął kaptur i odezwał sięprzez ramię do swoich podopiecznych: Filiżanki, śmietanka i cukier są przydzbanku.Częstujcie się.Za kwadransprzyjadą następni przewodnicy i zabiorąwas do miasta.Odwrócił się i wszedł do częścipomieszczenia odgrodzonej drewnianąporęczą.Tu w rogu stał nadajnik radiowy Haldan przyglądał się, zapominając o kawie,a tymczasem mężczyzna usiadł przynadajniku i powiedział do mikrofonu: Joe, mówi Charlie.Odebrałemtransport.Trzy małżeństwa i dwóchkawalerów. Wysyłam pięciu przewodników. Czy światła już zapalone? Nie, jeszcze trzy minuty. Do zobaczenia, Joe.Kiedy Charlie skończył nadawać, Haldanzapytał: Jakie jest tu ciśnienie i jaka zawartośćtlenu w atmosferze? Jedna i trzy dziesiąteatmosfery na poziomie morza.Tlenudwadzieścia osiem procent. Skąd macie kawę? Z ziaren, na miłość boską! Dwie kostki cukru i odrobinaśmietanki, proszę bardzo! Na dzwięk głosuodwrócił się i zobaczył Helisę z kubkiem wręce idącą ku niemu z dawnym wdziękiem iz miną gospodyni witającej gości nauroczystym przyjęciu.Zdziwił się trochę,kiedy ją zobaczył, zdziwił się bardziej,widząc, że jest nadal tak samo szczupła, jakbyła, ale zupełnie zaskoczył go jej uśmiechkobiety wielce zadowolonej z samej siebiedlatego, że udało jej się ukryć przedukochanym miłą niespodziankę.Wuśmiechu tym nie było ani cienia winy.Wziął kubek i wypił łyk kawy.Byławyśmienita: aromatyczna i świeża, alejednocześnie mocna.Wziął jeszcze jeden łyki upewnił się, że jest rzeczywiście doskonała. Trochę się nawet spodziewałem, że ciętu znajdę.Zdaniem Flaxona, tonajwłaściwsze dla ciebie miejsce. Kto to Flaxon? Toki jeden facet, który myje terazposadzki w gmachu sądu w San Francisco.Ale powinnaś chyba być& Pokazał ruchemręki. Gruba jak bąk dokończyła za niego. Na moje życzenie lekarz poddał mniehibernacji w trzy dni po aresztowaniu.Byłam pewna, że skażą cię na Piekło.Najwyrazniej zupełnie się omylił w oceniesytuacji, więc postanowił zachowaćostrożność.Jakiś wewnętrzny głos mupodpowiedział, że możliwości rozrywkowenowej planety mogą być niedostateczne,więc nie należy odtrącać zawczasu ichpotencjalnego zródła. Skąd wiedziałaś, żeteż tu trafisz? Czytałam książki o historii.Wedługbulli papieskiej z tysiąc osiemsetpięćdziesiątego ósmego roku, tego sławnegodekretu o wspólnocie winy , partnerkirenegatów zostają skazane na zesłanie naPiekło. A gdyby nie wykryto, że jestemrenegatem, i tylko poddano mnie S.R.P.? Wiedziałam, że nie przegapią objawów odpowiedziała. Już przy pierwszymspotkaniu zorientowałam się, że masz zespółFairweathera.Kazałam się zresztą obudzićlekarzowi w ostatni dzień twojego procesu.Musiałam to zobaczyć.Nie chciałam czekaćośmiu lat w nadziei, że może uśmiechnie siędo nas szczęście.Postanowiłam sama sięwszystkim zająć. Więc dlatego byłaś nieostrożna.Alekto ci powiedział, że ożenię się zdziewczyną, która nie jest dziewicą? Już to zrobiłeś.Dekret papieski. Papież nie ma władzy na Piekle, a tychyba nie zamierzasz próbować dochodzićswoich praw na planecie bezprawia?Potrząsnęła smutno głową. Logika nigdy nie była twoją mocnąstroną, mój drogi.Zanim podjęłamjakiekolwiek kroki, sprawdziłam danestatystyczne.Mężczyzni mają tu przewagęliczebną w stosunku pięć do trzech.A nimpodeszłam do ciebie, przyjrzałam się dobrzetemu siwemu panu, który stoi przy oknie.Wygląda bardzo samotnie i na pewno niepogardziłby moim towarzystwem.Sączącwolno kawę, Haldan przyjrzał się dwómpozostałym kobietom.Jedna, blondynka,była krępa i otyła, a druga przesadnie chuda.Obie miały powyżej dwudziestu ośmiu lat.Kiedyś przechytrzy Helisę, ale najpierwbędzie musiał rozwiązać kwadraturę koła.Do tej pory miała na swoim koncie tylkojedno głupie posunięcie: niepotrzebnieżartowała sobie z jego miłości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]