[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kiedy tylko będziesz gotowa.239Rozdział 16Można by powiedzieć, że Brian znów poczuł się jak nastolatek, aleniech to piekło pochłonie, jeśli nie był teraz bardziej podekscytowany, niżprzy swoim pierwszym razie.I nie zasługiwał na nią.Mogła trafić dużo lepiej.On był tylkosamolubnym dupkiem, który umiał wykorzystać sytuację, choć miałnadzieję, że nie przeszkadzało jej teraz, że jest egoistą czy idiotą.Leżała na łóżku pod nim a jej biodra kołysały się w takim samymrytmie, w jakim wbijał w nią swoje palce.- Brian, zaraz.- Słowa zginęły w długim, dzwięcznym jęku.- Dobrze, skarbie.- Uwielbiał na nią patrzeć; to było takniesamowicie gorące, kiedy dochodziła.Pozbywała się wszystkich barier,oddawała mu się cała.Nie były to zwykłe dreszcze i westchnienia, aleraczej uczucie, kiedy jego działania rozrywają całą jej kontrolę izostawiają ją w konwulsjach.Jej śliskie ścianki zaciskały się ciasno wokół jego palców, kiedynapinała ciało i wyginała się w łuk wykrzykując jego imię, a obie jej ręceprzesuwały się od piersi przez brzuch do jej cipki, kiedy on dotykał jej wtrakcie kulminacji.Te ciasne mięśnie wessały jego palce tak głęboko, że zkażdym jej skurczem musiał walczyć z własnymi instynktami, wyciągającpalce z niej.Teraz, kiedy jej ręce się przesunęły, jeden różowy sutek byłtuż przy jego twarzy, drżąc przy każdym jej oddechu.Zaatakował goswoimi ustami i ssał go mocno, aż odrzuciła głowę na poduszkę.To był drugi orgazm, który jej dał, odkąd się położyli, obydwa cholerniełatwe.Już bardziej nie jest w stanie się otworzyć dla niego.Jest gotowa.Cholera, jest tak cholernie chętna.240Kiedy opuściło ją napięcie i leżała pod nim wycieńczona, odsunąłsię, zakładając przyniesionego wcześniej do łóżka kondoma.Wciąż leżałaz zamkniętymi oczami, ale drżała tak mocno, że nie uszło to jego uwadze.Nie mógł się już doczekać, by znów doprowadzić ją na skraj rozkoszy.Ustawiając się pomiędzy jej rozłożonymi biodrami, skierował się ku jejwejściu, przykładając się do nieprawdopodobnie napiętego pierścieniamięśni.Otworzyła oczy i patrzyła wprost na niego.Jej dolna wargadrżała.Była zbyt różowa, zbyt opuchnięta, zbyt kusząca.Pochylił się ipolizał ją koniuszkiem języka, wciągnął ją między swoje wargi i delikatnieskubał.Na główce penisa poczuł, jak delikatnie się dla niego otwiera,kiedy wspomnienie konwulsji po jej orgazmie uderzyło go.To prawiewysłało go na krawędz.- Czy mogę, kotku? - wyszeptał.Odpowiedziała mu najpiękniejszym skinieniem, którespowodowało, że jej usta przejechały po jego wargach.- Jestem twoja.- Moja.- Zebrał siłę w swe i biodra i pchnął ku jej oporowi.Uległa,a jej palce zatopiły się w jego ramionach, kiedy znów zamknęła oczy.-Nie, otwórz je, Candace, pozwól mi na siebie patrzeć.Tak zrobiła, a w jej wzroku było widać emocje niczym u szalonegowygłodniałego wampira.Ból, strach, miłość, determinacja, zdumienie,oddanie.Och, Boże, ta słodycz, rozkosz.- Choleeeera - jęknął, wycofując się.Pierwsze gorące, obrzmiałefragmenty jej ciała trzymały go tak ciasno, że tracił oddech.Martwił się onią, ale jaka do cholery byłaby to klęska, gdyby nie mógł tegokontynuować.241- Nie przestawaj - błagała, poruszając biodrami, by ponownie goprzyjąć.- Nie krzywdzisz mnie.- Gdyby tylko wiedziała, jak ona krzywdzijego.To miękkie, mokre zapomnienie otworzyło się ponownie dla niego,więc zatopił się w nim z jękiem rozdzierającym jego płuca, kiedy przyjęłajego główkę i objęła ją tak, że poczuł dreszcz przebiegający przez jegociało i w dół kręgosłupa.Dyszała, kiedy poruszał się w środku, pieszczącjej górną i dolną ściankę.Złapany w jej ciasny splot, walczył, by utrzymaćkontrolę, by nie pchać zbyt głęboko, zbyt szybko.Zacieśniła uda na jego biodrach, hamując silnymi mięśniami jegoruchy.- Rozłóż nogi szerzej, pozwól mi działać - powiedział, wpatrując sięw jej piękne oczy.Zrobiła to, lecz przy następnym pchnięciu znówzacisnęła je mocno.- Czy zaczyna boleć, kochanie?- Ja.- Powiedz mi, żebym mógł to uczynić lepszym.- I wyrzucić zumysłu pragnienie, by zanurzyć się dziko w niej.- To przytłaczające - wydyszała.Wycofał się, trzymając penisa idelikatnie drażnił jej łechtaczkę dolną kuleczką swojego kolczyka, ażmięśnie jej twarzy ukazały przyjemność.- Och - jęknęła, rozluzniając nogi.- Lepiej?Skinęła.- Ale chcę cię z powrotem wewnątrz mnie.Cholera, kochał tę kobietę.Jego fiut sunął w dół przez jej gładkiewargi i niemal bez wysiłku wślizgnął się ponownie do jej cipki.Takbardzo, bardzo mokrej.Po prostu ciężko jej było rozciągnąć się na tyle, byprzyjąć go całego.242- Też tego chcę, kotku, tak bardzo.Pocałował ją, wolno i uspokajająco, przyjmując stały, szybszy ruchbioder.Jeszcze trochę i zbyt szybko osiągnie swój szczyt, ale była tojedyna rzecz, jakiej był pewien, że jej pomoże.- Zrelaksuj się dla mnie, przyjmij mnie głęboko.Mówiłaś, żechcesz mnie tam.- Och, tak.Pot zrosił jego ramiona, kiedy wolnymi kroczkami zwiększał siłępchnięć.- Pomyśl o tym, jak robiłem ci tatuaż, jak to żądliło, jak napoczątku nie byłaś pewna, czy dasz radę to zrobić i jak piękny on jestteraz.- To mnie tak bardzo nakręciło, że bałam się, że to zauważyłeś.-Jej głos był napięty, ale Brian cieszył się, że próbuje się rozluznić.- Zauważyłem.- Pchnął nieco głębiej, uzyskując jej bolesnewestchnienie, na które odpowiedział jękiem.- Wszystkim, o czymmogłem myśleć było zerwanie z siebie rękawiczek i rozebranie cię tam.- Też cię chciałam.- Teraz tu jestem, kotku.Właśnie tu.I pragnę cię tak mocno, jakwtedy.- Brian, proszę.Potrzebuję cię.Po prostu.po prostu to zrób.- Nie powinienem być brutalny tym razem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]