[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wolę oddawać przysługi, zanim mnie o nie poproszą.Poza tym nadal potrzebuję tych czołgów, a pan i tak wróci na Ziemię przy pierwszej sposobności, pułkowniku.Niech pan włączy ten fakt do swoich prognoz i nie zapomina o nim!Obrócił się na pięcie i podszedł do drzwi.–Generale – odezwał się Cletus.– Jest pewna przysługa, którą mógłby mi pan wyświadczyć…Bat zatrzymał się i odwrócił.Twarz mu pociemniała.– A jednak? – Głos miał twardy.– O co chodzi, pułkowniku?–Exotikowie mają niezłą bibliotekę, tutaj, w Bakhalli – powiedział Cletus.– Z wieloma wojskowymi tekstami i informacjami.–I co w związku z tym?–Niech mi pan generał raczy wybaczyć – zaczął Cletus wolno.– Głównym problemem porucznika Athyera jest zbyt duża wyobraźnia w stosunku do nazbyt małej pewności siebie.Gdyby mógł odejść i na jakiś czas zostać, powiedzmy, oficerem informacyjnym Korpusu Ekspedycyjnego w tej bibliotece Exotików, być może, okazałby się mimo wszystko wielce przydatny.Bat ze zdumieniem popatrzył na Cletusa.– A właściwie dlaczego – powiedział cicho – chciałby pan dla Athyera czegoś takiego zamiast Ministerstwa Informacji?–Nie lubię patrzeć, jak marnuje się wartościowy człowiek – odpowiedział Cletus.Bat chrząknął.Odwrócił się na pięcie i wyszedł bez słowa.Z łazienki wyłonił się Arvid z nieco zakłopotaną miną.–Przepraszam, pułkowniku – zwrócił się do Cletusa.– Generał musiał przylecieć samolotem i wylądować na dachu.–Nie przejmuj się tym, Arv – rzekł Cletus wesoło.– Wyjdź tylko na korytarz i znajdź mi tego doktora.Muszę się stąd wydostać.Dwadzieścia minut później Arvid odszukał i przyprowadził oficera medycznego, Cletus został w końcu uwolniony z wyciągu i znalazł się w drodze do biura, które wyszukał dla niego Arvid.Był to jeden z trzech kompleksów biurowych, z których każdy składał się z trzech pokoi i łazienki, wybudowanych przez Exotików dla bardzo ważnych gości.Pozostałe dwa biura stały puste, tak że cały budynek mieli dla siebie, co Cletus zastrzegł sobie wcześniej, nim jeszcze wysłał Arvida na poszukiwania.Kiedy dotarli do biura, Cletus stwierdził, że umeblowanie stanowi zaledwie kilka składanych krzeseł i prowizoryczne biurko.Szczupły major tuż po czterdziestce z białą blizną przecinającą podbródek przyglądał się im z lekceważącą miną.–Major Wilson? – zapytał Cletus, kiedy oficer odwrócił się w ich stronę.– Podpułkownik Grahame.Uścisnęli sobie ręce.–Jestem ze Służby Bezpieczeństwa – rzekł Wilson.– Mówił pan, że spodziewa się pan tutaj pewnych szczególnych problemów, pułkowniku?–Spodziewam się jednego – odparł Cletus.– Przez nasze ręce będzie przechodziło wiele materiałów, łącznie ze ściśle tajnymi.Zamierzam sporządzać dla generała Traynora cotygodniowe prognozy działań nieprzyjaciela.Wcześniej czy później Neulandczycy muszą się o tym dowiedzieć i wtedy zainteresują się naszym biurem.Chciałbym, aby stało się ono pułapką dla tego, kogo przyślą tutaj na przeszpiegi.–Pułapką, pułkowniku? – jak echo powtórzył zaintrygowany Wilson.–Właśnie – powiedział Cletus wesoło.– Chcę, aby mogli dostać się tutaj, ale kiedy już tu będą, aby nie mogli się stąd wydostać.Obrócił się, by wskazać na otaczające ich ściany.–Na przykład – powiedział – ciężka stalowa siatka po wewnętrznej stronie okien umocowana tak, by nie można jej było wyważyć ani przeciąć zwykłymi narzędziami.Na drzwiach zewnętrznych rzucający się w oczy zamek, który można łatwo otworzyć, i drugi zamek, ukryty, który jest w stanie zablokować drzwi otworzone wytrychem i zamknięte od środka.Futryny i drzwi obite blachą i wyposażone w bolce przeciw-włamaniowe, tak aby nie można było wyważyć drzwi, kiedy zostaną zablokowane przez ukryty zamek… Może jeszcze system kabli, umożliwiających podłączenie napięcia do okien, drzwi i szybu wentylacyjnego, co zniechęciłoby do jakichkolwiek prób wydostania się stąd.Wilson wolno skinął głową, ale minę miał powątpiewającą.–To znacznie przedłuży czas wykonania i zwiększy zużycie materiałów – powiedział.– Przypuszczam, że ma pan pełnomocnictwo, pułkowniku…?–Wkrótce je dostanę – odparł Cletus.– Zadaniem pańskiego wydziału jest natomiast natychmiastowe zabranie się do pracy.Generał rozmawiał właśnie ze mną w szpitalu niecałą godzinę temu na temat utworzenia tego biura.–Generał, ach tak! – powiedział Wilson ożywiając się.– Oczywiście, pułkowniku.–Więc dobrze – rzekł Cletus.– Mamy to załatwione.Po przedyskutowaniu kilku szczegółów i dokonaniu pewnych pomiarów oficer bezpieczeństwa wyszedł.Cletus polecił Arvidowi połączyć się z Eachanem Khanem przez polowy telefon, który razem z krzesłami i biurkiem stanowił wyposażenie pokoju.Arvid odnalazł w końcu dorsajskiego pułkownika na poligonie najemników.–Miałby pan coś przeciwko temu, gdybym wpadł? – zapytał Cletus.–Skądże.– Na małym ekranie wizyjnym telefonu polowego twarz Eachana wyglądała nieco dziwnie.– Jest pan tu zawsze mile widziany, pułkowniku.Proszę przyjść.–Dobrze – powiedział Cletus.– Będę za pół godziny.Przerwał połączenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]