[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Umeblowanie pomieszczenia składało się z paru foteli o wypchanych słomą, brezentowych siedziskach, a prostokątny stół otaczały krzesła pozbawione jakiejkolwiek tapicerki.Wyjątek stanowiło stojące w rogu olbrzymie, mocno zbudowane krzesło.Niespodzianką było to, że podłoga, którą ułożono z rozłupanych kłód, okazała się niemal idealnie równa; najwyraźniej szorowano ją dokładnie, gdyż była równie czysta, jak cała reszta domu i same meble.Drzwi za Bleysem otworzyły się i zamknęły.Odwrócił się i ujrzał Henry’ego oraz młodszego chłopca.Henry stanął z boku, wchodząc na gruby dywanik, co uczynił też chłopiec, tak że wszyscy tłoczyli się razem.–Will, poznaj swego kuzyna, Bleysa.Bleys, to jest Will, mój młodszy syn.–Cześć – powiedział Will, obdarzając gościa uśmiechem.Wyglądał jak bardziej kruchy Joshua, zbudowany w mniejszej skali.–Czuję się zaszczycony tą znajomością – odparł Bleys.–Nie zawracaj sobie głowy formalizmami! – rzekł Henry.– Bleys, ta rodzina nie mówi językiem pobożnych, ani nie aspiruje do wyszukanych manier.Powiedz „cześć” swojemu kuzynowi.–Cześć, Will – powiedział Bleys.Will zaczerwienił się, najwyraźniej dlatego, że zwrócono się do niego bezpośrednio i po imieniu.Nie odezwał się.–No dobra – mówił Henry nad głową Bleysa.– Joshua, zaprowadź kuzyna do swojego pokoju i znajdź dla niego jakieś inne ubrania poza twą starą kurtką, którą już ma na sobie.To będą musiały być twoje ubrania i nie ma powodu, żeby nie mógł dostać tych starszych, skoro zjawił się w tym domu później.Będą za duże dla niego, ale to nie szkodzi – dorośnie do nich.Idź z Joshuą, Bleys.Nie przejmuj się podłogą.Do tej pory już nieźle obciekłeś.Bleys ruszył za Joshuą i przez drzwi po lewej stronie wszedł bezpośrednio do stosunkowo małego pokoju, w którym były dwa krzesła i trzy łóżka przymocowane do ściany.Ostatnie z nich najwyraźniej świeżo wyciosano, ale jak dotąd nie było na nim nic, prócz materaca.To mogło być posłanie przeznaczone dla niego.–Masz – powiedział Joshua, podając Bleysowi spodnie i koszulę.Klęczał, grzebiąc w skrzyni, którą wyciągnął spod jednej z dwóch pozostałych pryczy przymocowanych do przeciwległej ściany pokoju.Mówił nadal rozkazującym, ale nie wyzywającym tonem.–Jak mówi ojciec, będą za duże, ale możesz podwinąć rękawy i nogawki, wtedy będą pasować.Za moment znajdę dla ciebie skarpety, a być może powinniśmy dać ci inne buty.Będą znoszone, bo po mnie, ale możesz wypchać je szmatą.Twoje buty nie wytrzymają tutaj pięciu dni.Pospiesz się teraz, czas na kolację.Rozdział 4 Bleys czuł się dziwnie w ubraniu, które okazało się ciężkie i sztywne, mimo że materiał koszuli na łokciach, a spodni na kolanach, był mocno zużyty.Na szczęście spodnie miały szlufki na pasek.–Będzie ci potrzebny pasek… Och, już masz – powiedział Joshua, grzebiąc dalej w skrzyni.Bleys istotnie miał pasek.To było rozmyślne działanie, gdyż obecnie takie dodatki do garderoby były jedynie ozdobami noszonymi do tego rodzaju ubrań, w jakich zwykle chodził.Ale pomimo młodego wieku, przeczytał mnóstwo opowieści, których bohater wybierający się do obcych krajów martwił się, czy będzie miał przy sobie dosyć funduszy, żeby kupić wszystko, co mogłoby się okazać niezbędne.Zatem od chwili podjęcia decyzji o przeciwstawieniu się matce, Bleys zaczął zbierać wszystkie pieniądze, jakie wpadły mu w ręce; i w swoim rozrzutnym gospodarstwie domowym zebrał zaskakująco dużą kwotę.Użył jej całej, by kupić przyjmowane wszędzie międzygwiezdne kredyty.Noszony teraz przez niego pasek miał po wewnętrznej stronie magnetyczny zamek i był w rzeczywistości długą, wąską skrytką, w której Bleys upchnął poskładane świadectwa na okaziciela wartości około półtora tysiąca kredytów międzygwiezdnych – dosyć, by starczyło na pokrycie kosztów przelotu na statku z tego świata.Gdyby do tego przyszło.Poza tym, w trakcie dwóch tygodni, jakie jego matce zabrało załatwienie wysłania go tutaj, zdołał skłonić bank do zaopatrzenia go w trochę drobnej, zdenominowej waluty Zjednoczenia, której większość trzymał w obligacjach.Teraz przeciągnął pasek przez szlufki za dużych spodni, ściągnął je ciasno w talii i zapiął klamrę.–Pod swoim łóżkiem także znajdziesz skrzynię – odezwał się Joshua, wskazując skinieniem głowy samotną pryczę naprzeciwko tych dwóch, przed którymi klęczał.– Możesz tam trzymać zapasowe skarpety i bieliznę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]