[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czubek kija uderza w zielone sukno i trąca bilę, która toczy się prosto do otworu w narożniku.Błąd.Grubas prostuje się i patrzy na Ashleya.Gdyby stali na dworze, zasłoniłby słońce.Ziemia by się zatrzęsła.A z pęknięć w skorupie wytrysnęłaby magma.Ashley uśmiecha się.Grubas syczy.Mucha - spasiona przyklejonymi do ziemi frytkami z sosem serowym - zabłądziła w przestrzeń między nimi i czym prędzej zaczyna spieprzać.- Pierdolony złamasie - cedzi Grubas.- Zepsułeś mi strzał.Ashley nie przestaje się uśmiechać.A Miriam rozumie, że wpadli w tarapaty.6ZAMYKAMY- To go powtórz.- Ashley wzrusza ramionami.- Nie da się powtórzyć strzału - odpowiada Grubas z miną, jakby Ashley zaproponował mu seks z własną matką.- Zasady to zasady, debilu.Najstarszy harleyowiec z szopą kręconych, siwawych włosów - Miriam w myślach nazywa go Szarym Łoniakiem - staje za Ashleyem.Hot Dog zachodzi go od boku, jak welociraptor z Jurrasic Park.Blada Twarz momentalnie nurkuje za barem i do końca nie wystawi zza niego nosa.Miriam uważa, że to kolejny omen.- Hej, założę się, że twoi koledzy zgodzą się na powtórkę - twierdzi Ashley.Szary Łoniak potrząsa głową.Hot Dog mruczy coś niezrozumiałe.- Moi koledzy mają zasady - warczy Grubas.Ashley wzrusza ramionami.- W porządku.To walcie się.Grubas porusza się szybciej, niż Miriam uważa za w ogóle możliwe.Szary Łoniak obraca Ashleyem i pcha go w stronę kompana, a Grubas przekłada mu kij nad głową, przyciska do gardła i unosząc coraz wyżej, przyciąga do siebie.Drewno boleśnie wbija się w tchawicę, utrudniając chłopakowi oddychanie.Grubas unosi go w powietrze, jakby był szmacianą lalką.- Teraz ścisnę, aż się zesrasz w gacie - dudni głos potężnego mężczyzny.Ashley porusza szczęką, ale z jego ust wydobywa się jedynie bulgot i charczenie.Jego potylica opiera się o mocarną pierś Grubasa.Parząc na jego siniejące usta, Miriam odruchowo myśli o Del Amico.Wie, że nie powinna się do tego mieszać.Najrozsądniej byłoby wymknąć się teraz z baru, ściskając pod pachą toksyczną mieszankę bourbona, i na wszelki wypadek długo nie oglądać się za siebie.Ale, niech to diabli, Miriam nie była mistrzynią podejmowania rozsądnych decyzji.Chwiejnym krokiem podchodzi do miejsca bójki.Nie spieszy się, a kiedy w końcu staje obok mężczyzn, usta Ashleya mają już kolor ciemnobordowy, jak dwie dżdżownice splątane w walce albo miłosnym uścisku.Miriam stuka delikatnie palcem w skórzaną kamizelkę Grubasa.- Przepraszam - mówi, udając dziewczęcą grzeczność.- Siłaczu? Mogę na chwilę przeszkodzić?Mężczyzna odwraca potężną czaszkę w jej stronę.Miriam może przysiąc, że słyszy tarcie kamiennych żaren, kiedy góra mięśni zmienia pozycję, by rzucić okiem na brzęczącego komara.- O co chodzi? - pyta, jakby od niechcenia.Ashleyowi zaczynają drżeć nogi.- O tego gościa, co go za chwilę udusisz na śmierć?- A, o to…- To mój brat.On jest… inny.Ma problemy.Pierwszy to złe wychowanie.Drugi to imię.Rodzice dali mu Ashley.Sam rozumiesz, z takim imieniem musi udowadniać, że nie jest babą.Trzeci to taki, że w najlepszym razie jest półgłówkiem.Chociaż ja bym raczej obstawiała ćwierćgłówka, skoro już tak sobie tutaj gwarzymy.Jak był dzieckiem, mama karmiła go nawozem do trawników.Psycholog by powiedział, że to próba spóźnionej aborcji.Ashleyowi oczy uciekają pod powieki.- Skoro już tyle wiesz - mówi dalej Miriam - może byłbyś tak uprzejmy i przestał go dusić.Chciałam też zapytać, czym się tutaj raczycie, bo byłabym przeszczęśliwa, gdybym w rewanżu mogła postawić wam kolejkę, zanim zamkną tą norę.- Serio? - pyta Grubas.Miriam uniosła dwa palce w geście przysięgi, choć można to również wziąć za niemą groźbę proktologa.Dziewczyna niemal widzi tektoniczne płyty trybów w jego głowie, jak zaczynają się powoli obracać.W końcu Grubas zwalnia uścisk i Ashley pada na kolana.Charcząc i krztusząc się, masuje obolałe gardło.- Jestem zobowiązana.- Miriam uśmiecha się.Grubas warczy.- Trzymaj braciaka na smyczy.I niech nosi tabliczkę ostrzegawczą.- Pomyślę o tym.- Pijemy piwo.Coors Light.Ale przydałoby się coś mocniejszego.Tequila.- Tequila, niech będzie.- Ale jakaś dobra, a nie ten tani gówniany sok z kaktusa.Miriam unosi kciuki, a potem podaje dłoń Ashleyowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]