[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zaraz tam wracam.MyÅ›lÄ™, że rano siÄ™zobaczymy.Po tych sÅ‚owach wydaÅ‚ siÄ™ sobie bezdusznym, nieczuÅ‚ym draniem.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ wiÄ™c w półkroku i dodaÅ‚ już Å‚agoddniejszym gÅ‚osem:- Nie przejmuj siÄ™ SarÄ….Ona nic nie rozumie.Tak samo jak twój niegodziwy ojciec i wiecznie mdlejÄ…ca matka - dokoÅ„czyÅ‚ w myÅ›lach.- Ona już jest taka.Dam sobie radÄ™, dziÄ™kujÄ™.- Julka dumnie uniosÅ‚a podbródek, a w duchudodaÅ‚a: "Chcesz iść, no to idz!"38ZupeÅ‚nie jakby powiedziaÅ‚a to na gÅ‚os, bo skinÄ…Å‚ jej gÅ‚owÄ…, obróciÅ‚ siÄ™ na piÄ™cie i pomaszerowaÅ‚w przeciwnÄ… stronÄ™.PooczuÅ‚ przy tym, że przejÄ…Å‚ go dreszcz.Julka chÄ™tnie namalowaÅ‚aby tÄ™ scenÄ™, nadajÄ…c obrazowi tytuÅ‚ Rodzina przy Å›niadaniu z córkÄ…marnotrawnÄ….Zmiać jej siÄ™ chciaÅ‚o, kiedy wyobraziÅ‚a sobie tucznego cielca zabitego z okaazjijej powrotu! Tymczasem uczta powitalna wyglÄ…daÅ‚a tak, że ojciec siedziaÅ‚ sztywny iwyprostowany na krzeÅ›le z wysokim oparciem, matka drżącymi palcami nerwowo kruszyÅ‚akromkÄ™ chleba, a Sara bez sÅ‚owa grzebaÅ‚a w miąższu owocu papai.Tylko Tomasz,wyczuwajÄ…c napiÄ™tÄ… atmosferÄ™, wsadziÅ‚ nos w talerz i z typowym dla siebie wilczym apetytemzmiataÅ‚ swojÄ… porcjÄ™.Julka na ten widok pomyÅ›laÅ‚a, że nie należy już do tego grona, ale też ido żadnego innego.- Mamy dziÅ› sobotÄ™ - zagaiÅ‚ Etienne DuPres.- Czy wyybierasz siÄ™ na plantacjÄ™, Tomaszu?- Tak, ojcze.Musimy z Johnem omówić pewne sprawy.Przy tych sÅ‚owach Sara podniosÅ‚agÅ‚owÄ™ i z nadziejÄ… w gÅ‚oosie spytaÅ‚a:- Czy przyprowadzisz go potem do nas na lunch? _ Nie wiem, czy cokolwiek byÅ‚oby w staniego zatrzymać zażartowaÅ‚ Tomasz, rzucajÄ…c porozumiewawcze spojrzenie w kierunku Julki._ Przecież John ma siÄ™ żenić z naszÄ… SarÄ…! - wyrecytowaÅ‚aAurelia DuPres swoim wysokim, przenikliwym gÅ‚osem.- Jasne, że przyjdzie!Etienne przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ przez chwilÄ™ swojej mÅ‚odszej córce.DoszedÅ‚ do wniosku, że nazbytprzypomina tÄ™ ladacznicÄ™ pswojÄ… babkÄ™, mimo że wÅ‚osy miaÅ‚a starannie przyczesane i spiÄ™tez tyÅ‚u._ Juliano! - zażądaÅ‚ bez wstÄ™pów.- Pójdziesz natychmiast do mojego gabinetu.Mam ci coÅ›ważnego do powiedzenia.Jeszcze na dÅ‚ugo przed porÄ… lunchu Julka wymknęła siÄ™ z domu, nie chcÄ…c siÄ™ spotkać zJohnem Bleecherem.WÅ‚aÅ›ciiwie nie chciaÅ‚a widzieć nikogo, wiÄ™c trzymaÅ‚a siÄ™ bocznychuliczek.I tak jednak napotkaÅ‚a sporo znajomych twarzy.Praacownicy misji mijali jÄ… zprzyjaznym ukÅ‚onem i szli w swojÄ… stronÄ™.Tubylcy nie skrywali swojej radoÅ›ci, że widzÄ… jÄ… przyżyciu.WiedziaÅ‚a, że powinna byÅ‚a odwiedzić męża i dzieci Kanoli, ale na razie nie mogÅ‚a siÄ™na to zdobyć - ta rana byÅ‚a jeszcze zbyt Å›wieża i nadto bolesna.Tym razem udaÅ‚a siÄ™ wiÄ™c na poÅ‚udnie, wzdÅ‚uż Waine'e Street, mijajÄ…c po drodze cmentarzepiskopalny.Dopiero kiedy doszÅ‚a do Shaw Street, skierowaÅ‚a siÄ™ ku morzu.Uliczka byÅ‚awÄ…ska i bÅ‚otnista, wiÄ™c Julka musiaÅ‚a unieść spódnicÄ™ i uważnie patrzeć pod nogi.MyÅ›lÄ…wracaÅ‚a do dzisiejszej rozmowy z ojjcem, która wÅ‚aÅ›ciwie nie byÅ‚a rozmowÄ…, tylko kazaniem.Ledwie znalazÅ‚a siÄ™ na plaży, zdjęła buty i poÅ„czochy, zoostawiÅ‚a je na najbliższej skale i bosoposzÅ‚a w stronÄ™ oceanu.Tubylcy wypÅ‚ynÄ™li już na połów ryb, a dwoje maÅ‚ych dzieci radoÅ›niepluskaÅ‚o siÄ™ w wodzie.Julka przeszÅ‚a kawaÅ‚ek wzdÅ‚uż plaży, zatrzymujÄ…c siÄ™ od czasu doczasu na widok jakiejÅ› interesujÄ…cej muszli.W tym dniu jakoÅ› nie interesowaÅ‚y jej ptaki, niepoÅ›wiÄ™caÅ‚a też uwagi rybom.Brzeg jej spódnicy nasiÄ…kÅ‚ wodÄ…, ale chyba po raz pierwszy w życiu Julka nie przejmowaÅ‚a siÄ™tym.Cóż wiÄ™cej mógÅ‚ jej zrobić ojciec ponad to, co już zrobiÅ‚?OdwróciÅ‚a siÄ™ w przeciwnym kierunku i skierowaÅ‚a w stronÄ™ Maluuluolele.Na samym Å›rodkutego stawu znajdowaÅ‚a siÄ™ maÅ‚a wysepka Mokuula.Julka zastanawiaÅ‚a siÄ™, przez ile wieekówosiedlali siÄ™ tam wodzowie ludu Maui.Nie mogÅ‚a sobie przypomnieć, jak dÅ‚ugo to trwaÅ‚o.Przecież jeszcze król Kaamehameha III stosunkowo niedawno przyjmowaÅ‚ tu goÅ›ci ideemonstrowaÅ‚ im katakumby, w których znajdowaÅ‚y siÄ™ bogato zdobione trumny dawnozmarÅ‚ych wodzów.- Juliano!Julka zamarÅ‚a z przerażenia na dzwiÄ™k gÅ‚osu Johna Bleecheera.Powoli odwróciÅ‚a siÄ™ w jegostronÄ™.- Jak siÄ™ masz, Johnie? - przywitaÅ‚a go.- MyÅ›laÅ‚am, że jeszcze jesteÅ› na lunchu z moimojcem.- Nie, wyszedÅ‚em wczeÅ›niej, bo musiaÅ‚em siÄ™ z tobÄ… zoobaczyć.Julka daÅ‚a sobie sÅ‚owo, że nie powie nic takiego, co mogÅ‚oby wyrzÄ…dzić przykrość jemu lubSarze, wiÄ™c zaczęła oglÄ™dnie: - Wkrótce opuszczam Maui, Johnie.- Wiem - odpowiedziaÅ‚ krótko, w duchu zachwycajÄ…c siÄ™ jej urodÄ….ZwierzbiaÅ‚y go rÄ™ce, żebyjej dotknąć, żeby dotknąć jej piÄ™knych, bujnych wÅ‚osów!- JeÅ›li ci to nie robi różnicy, wolaÅ‚abym zostać sama _ zaznaczyÅ‚a dyskretnie Julka.Nie zareagowaÅ‚ na jej sÅ‚owa, tylko podchodziÅ‚ coraz bliżej, aż zatrzymaÅ‚ siÄ™ dosÅ‚ownie o kilkacali przed niÄ….Nie wiedziaÅ‚a, co ma oznaczać jego dziwne spojrzenie, wiÄ™c na wszelki39wyypadek odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™ nieco w bok.- Przecież jesteÅ›my sami - mruknÄ…Å‚, bardziej do siebie niż do niej.- Chyba tak - przyznaÅ‚a.Nagle, bez uprzedzenia, John zÅ‚apaÅ‚ jÄ… wpół i przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie.ByÅ‚a tak zaskoczona, żepoczÄ…tkowo nie stawiaÅ‚a oporu, a kiedy otworzyÅ‚a usta, by wydać okrzyk oburzenia, wwierciÅ‚ wnie swój namiÄ™tny jÄ™zyk.Dopiero wtedy Julka zaczęła odpychać go od siebie, walić pięściami, próbujÄ…c wyrwać siÄ™ zjego uÅ›cisku.Dotychczas nie zdawaÅ‚a sobie sprawy, że jest aż tak silny.- Daj spokój, Juliano! - warknÄ…Å‚ gniewnym, obcym gÅ‚osem, jakiego dotÄ…d u niego nie sÅ‚yszaÅ‚a.- Dobrze wiesz, że zawsze pragnÄ…Å‚em ciebie, a nie Sary, ale teraz znam caÅ‚Ä… prawdÄ™.Ilufacetów już miaÅ‚aÅ›?- Co miaÅ‚am, na miÅ‚ość boskÄ…? Johnie, puść mnie, jak Å›miesz siÄ™ tak zachowywać?On jednak wcal¬ nie miaÅ‚ zamiaru jej puÅ›cić.Jakby diabeÅ‚ w niego wstÄ…piÅ‚ - przycisnÄ…Å‚ jÄ… takmocno, że aż poczuÅ‚a ból w żebrach.- Nie udawaj niewiniÄ…tka, Juliano, bo wiem już wszystko.Sara powiedziaÅ‚a mi, jak siÄ™ prowadziÅ‚aÅ›.Co za różnica: jeden chÅ‚op wiÄ™cej czy mniej? PrzedSaintem na pewno rozkÅ‚adasz siÄ™ jak kotka!Na moment jej strach ustÄ…piÅ‚ miejsca zaskoczeniu.Co ta Sara mogÅ‚a mu nagadać?- MyÅ›lisz, że jestem dziwkÄ…? - żachnęła siÄ™ z oburzeniem.OdpowiedziaÅ‚ namiÄ™tnym pomrukiem, prawie wgryzajÄ…c siÄ™ w jej szyjÄ™.PoczuÅ‚a jego rÄ™ce naswoich piersiach i od razu ujrzaÅ‚a w wyobrazni Jamesona Wilkesa obmacujÄ…cego jej nagieciaÅ‚o.To doprowadziÅ‚o jÄ… do szaÅ‚u - zaczęła drapać, wierzgać i dyszeć z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci.JohnprzewróciÅ‚ jÄ… na ziemiÄ™ i zwaliÅ‚ siÄ™ na niÄ… caÅ‚ym swoim ciężarem.Nawet przez liczne warstwygarderoby wyczuwaÅ‚a jego nieznoÅ›nÄ… twardość i nie miaÅ‚a wÄ…ttpliwoÅ›ci, że on chce jÄ…skrzywdzić.WiedziaÅ‚a już, że na tym wÅ‚aÅ›nie polega gwaÅ‚t.Saint umyÅ‚ rÄ™ce i wytarÅ‚ je rÄ™cznikiem, który podaÅ‚ mu Dwight Baldwin.- DziÄ™kujÄ™ ci, że przyszedÅ‚eÅ› - pochwaliÅ‚ go Dwight
[ Pobierz całość w formacie PDF ]