[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A nawet lepiej.W końcu to w niego była wycelowana broń.- To Hutton kazał ci tu kopać? - zapytał.- Do diabła - warknął Johnny, robiąc zamaszysty ruch rewolwerem - to ja znalazłem to miejsce i wykopałem garnki.To wszystko moje dzieło.Całkiem nieźle jak na drobnego czerwonoskórego złodziejaszka, no nie? To ci da nauczkę,Cain.Tobie i wszystkim twoim przemądrzałym kolesiom z uczelni.Spóźniliście się.Znaleźliśmy tę ruinę z Jo nadługo, zanim tu przyszliście.Christy zamarła na dźwięk imienia siostry.Johnny przestał już nawet zwracać uwagę na to, że Cain zbliża się doniego centymetr po centymetrze.- A znaleźlibyście ją, gdybym nie powiedział Jo, że w okolicy Sióstr coś musi być? - zapytał spokojnie Cain.Christy wbiła paznokcie w dłonie.75Johnny utkwił wzrok w przeciwniku i otarł dłonią usta.Po chwili wyszczerzył zęby w uśmiechu jak mały chłopiec.- Nie, nie znaleźlibyśmy.Ale nie musiałem się specjalnie wysilać.Pozwoliłem tobie myśleć, a Jo węszyć.Zrobiła cięna szaro i wyciągnęła z ciebie wszystko.- Naprawdę?- To ona znalazła skarb Sióstr - stwierdził szorstko Johnny - Myślisz, że teraz jeszcze kogoś obchodzi, co ty wiesz naten temat?- A jak to się stało, Johnny, że plujesz krwią? Co? Jak to było?- Wszystko diabli biorą - odparł ponuro Indianin.- Ludzie umierają i będą umierać.Nagle zaczął nucić niskim, fałszywym głosem.Niezrozumiale, bełkotliwe słowa sprawiły, że ze strachu włosyChristy stanęły dęba.- Potrzebujesz pomocy - zwrócił się Cain do Indianina.- Człowieku, chodzi tylko o to plugastwo.Muszę tego trochę zabrać i zmywam się stąd, się zanim mnie dorwą.- Kto ma cię dorwać?- Szeryf.Ale nigdy mnie nie dostanie.Za dobrze znam prawo w tym stanie.Równie dobrze jak ty, Cain.Johnny roześmiał się, zakasłał i splunął.Cain przesunął się w tym czasie o kilka centymetrów.- Na twoim miejscu - odezwał się Indianin - pojechałbym na południe i przeczekał tam jakiś czas.Oni chcą mniezabić, a ciebie o to oskarżyć.Christy rzuciła Cainowi szybkie spojrzenie.Jego twarz pozostała niewzruszona.Wyglądał na spokojnego iodprężonego.I był o krok bliżej Johnny’ego.- Oni? - zapytał.- To znaczy kto?- Sam się przekonasz.Poczujesz to na własnej skórze.Ja nie mam zamiaru żadnego z was więcej oglądać.Nagle Johnny spostrzegł, że Cain jest za blisko.Wyprostował się i podniósł broń.- Cofnij się!- Przecież tylko próbuję ci pomóc.- Nie potrzebuję twojej pomocy.Mam już własny plan.Zajmę się tym draniem Autrym i całą resztą.Potrzebuję tylkotrochę świństwa z tej dziury, a moi kumple z Zarządu Gruntów się mną zajmą.Johnny przerwał, wziął głęboki oddech i zaśmiał się jak demon z jednego z obrazów Huttona.- Masz przyjaciół w Zarządzie? - zdziwił się Cain.- To ci dopiero nowina.- Dobre, nie? Całe życie kradłem garnki na cudzych gruntach, a teraz moją jedyną nadzieją jest pieprzone biuro dospraw zarządu ziemią.Johnny sięgnął zranioną ręką do kieszeni i wyciągnął woreczek z konopi, w którym zazwyczaj sprzedaje się turystomkamyki z siedlisk Anasazich.- Wygrzeb mi kilogram świństwa z tej dziury - zażądał Johnny, wskazując głową kivę - i spadam stąd.Jeśli maszjakieś pytania, możesz je zadać Dannerowi.Jest jakieś piętnaście minut za mną.- Rzucił torebkę w stronę Caina.-Napełnij ją.Cain złapał woreczek jedną ręką, jakby się wahał.Nie, on wciąż jest za daleko.Nie rób tego! - pomyślała Christy.Cain musiał chyba dojść do podobnego wniosku.Powoli ruszył w stronę kivy, gdzie składano kiedyś ludzkie szczątki.Osunął się do zagłębienia i zaczął napełniać małą torebkę ziemią.- Ile szkieletów tu było? - zapytał.- Dwa.Johnny zbliżył się do grobowca, żeby sprawdzić, co robi Cain.- Kobiety czy mężczyźni?- Dwie kobiety.Najpiękniejsze grobowcowe cacka, jakie kiedykolwiek widziałem.Takie turkusy i agaty, że o małosię nie posikałem ze szczęścia.Christy stała bez ruchu u podnóża góry połamanych belek, próbując nie zwracać na siebie uwagi.Kątem okaobserwowała każdy ruch Johnny’ego.Moki powoli wyczołgał się z cienia.Szykował się do skoku niczym ogromna, żywa sprężyna, która tylko czeka namoment wyswobodzenia.Serce Christy łomotało tak mocno, że Johnny chyba musiał je słyszeć.- Wszystko oddaliście Huttonowi? - zapytał Cain.- Sam zabrałem wszystko, co mi wpadło w ręce, ale jednego nie zdążyłem wykopać.Johnny przetarł oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl