[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie, nie teraz.Jutro.Po zdjęciach. Och, nie wiem, wszystko jedno.A ty? mówię i natychmiast żałujętej odpowiedzi.Zachowuję się jak dawna, niezdecydowana Ellen, zawsze jemupozostawiająca podjęcie decyzji. Mogę zabrać cię na kolację? pyta Leo. Pewnie mówię, pragnąc, by już było jutro. Brzmi świetnie. To ty świetnie brzmisz.Podoba mi się twój głos, taki szorstki.Przywołuje wspomnienia.Uśmiecham się i zsuwam z należącej do Andy ego połowy łóżka; naprześcieradle wciąż jeszcze czuję jego zapach.Zamykam oczy iwsłuchuję się w elektryzującą, głęboką ciszę.Mija tak co najmniejminuta może nawet więcej a ja myślami odpływam w przeszłość.Wczas, gdy nie było jeszcze w moim życiu Andy ego.Gdy mogłam czućsię tak, jak czuję się teraz, bez wyrzutów sumienia.Nic oprócz czystej,beztroskiej przyjemności.Aż w końcu daję upust temu, co wzbiera wmoim ciele, fizycznej tęsknocie, która narastała już od bardzo dawna.Potem mówię sobie, że on nie wie, co właśnie zrobiłam i że zpewnością nie robi tego samego.Mówię sobie, że musiałam to z siebiewyrzucić i że jutro rano będę już mogła zachowywać się w pełniprofesjonalnie będziemy co najwyżej parą przyjaciół, których, tak sięskłada, łączy romantyczna przeszłość.A przede wszystkim mówięsobie, że niezależnie od tego, co się stanie, kochamAndy ego.Zawsze będę go kochała.Rozdział 29Kilka godzin pózniej jest już po przyjęciu Margot, tłum gościpojechał, a ja chodzę po urządzonym w królewskim stylu salonie Ginny.Znajdują się w nim między innymi olejne portrety jej psów, gobelinprzedstawiający tarczę herbową rodziny Craiga oraz fortepianbuduarowy, na którym nikt w domu nie potrafi grać zresztą i taknikomu nie wolno go dotykać.Wciskam walające się tu i ówdziekawałki wstążki oraz ozdobnego papieru do białej torby na śmieci,czując ogólne rozdarcie, co ostatnio nie jest u mnie niczym dziwnym,zwłaszcza w przeddzień wyprawy do Nowego Jorku.Z jednej strony, pochłania mnie Leo, wyobrażam sobie moment,kiedy go zobaczę, i moment, kiedy znów będziemy musieli siępożegnać.Z drugiej choć wcale mi się to nie podoba zaskakująconiezle się bawię, częściowo dzięki wypiciu sporej ilości szampana zsokiem pomarańczowym.Nadal uważam, że towarzystwo z Buckheadjest generalnie płytkie i straszliwie nudne, jednak większość tych kobiet,gdy z nimi porozmawiać, okazuje się bardziej interesująca niż wtedy,gdy nadają przez komórki, z dzieciakami wystrojonymi wnajmodniejsze ciuchy na tylnych siedzeniach ich range roverów.Poza tym gdy tak siedziałam na kanapie, na honorowym miejscu tużobok Margot, czułam się częścią tego miejsca i tego towarzystwa.Czułam też dumę, że należę do rodziny Grahamów.%7łe jestem żonąAndy ego, szwagierką Margot, synową Stelli.Był zwłaszcza jeden moment, gdy skrystalizował się mój moralnydylemat.Jedna z sąsiadek Stelli zapytała, gdzie mieszkają moi rodzice, iw ułamku sekundy musiałam zdecydować, czy wdawać się wwyjaśnienia, że mój tata wciąż mieszka w moim rodzinnym mieście, amatka umarła wiele lat temu.W tym momencie Stella, królowabłyskotliwego taktu, delikatnie ścisnęła moją dłoń i odpowiedziała wsposób, który wydał się całkowicie naturalny i absolutnie nie sprawiałwrażenia, że odpowiada za mnie: Ojciec Ellen mieszka w Pittsburghu, w tym samym domu, wktórym się wychowała.Podobnie zresztą jest z Margot! oświadczyłapogodnie, a światło z kryształowego żyrandola Ginny zamigotało wbrylancie jej pierścionka.Rzuciłam jej wdzięczne spojrzenie.Ulżyło mi, że nie musiałammówić tym ludziom o mojej matce tylko po to, by uniknąć niezręcznegomomentu, gdy ci, którzy mnie słuchają, robią smętne miny i muszędokonać wyboru: albo przybrać taki sam wyraz twarzy, albo teżzłagodzić napięcie nonszalanckim: Och, wszystko w porządku.Minęłojuż tyle lat.Ponieważ, mimo wszystkich tych lat, nigdy nie będzie naprawdę wporządku.Teraz, czekając na Andy ego, który ma mnie odebrać, wracając zgolfa, czuję kolejne ukłucie tęsknoty za mamą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]