[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Reperuję wyłącznie ubraniadzieciaków, czasem szyję coś dla Emmy. Co się stało z ich matką? Darlene nie potrafiła pohamowaćciekawości. Sammi Jo była drugą żoną Boyda.Pierwsze małżeństwo też niebyło udane, ale to inna historia.I tak wkrótce się dowiesz, równiedobrze mogę ci więc powiedzieć teraz.Pewnego dnia Sammi Jo poprostu wyjechała.W kilka tygodni pózniej dostaliśmy od niejwidokówkę z Kalifornii.Nie wiem, co wstąpiło w tę dziewczynę.Zostawiła na lodzie męża i dwójkę dzieci.Darlene poczuła ściskanie w żołądku.Powinna być wstrząśnięta,historia jednak brzmiała dziwnie znajomo.Odwróciła twarz, by Idanie spostrzegła jej wyrazu. Musiałam zająć się dziećmi.W każdym razie możesz braćwszystko, co jest w tym pudle.Pełno tam różnych materiałów, którychnie udało mi się wykorzystać.Wystarczy chyba na zasłony, jeśli maszochotę tym się zająć.Zbierałam się, by je uszyć, ale zawszebrakowało mi czasu. Co to jest? Darlene pokazała jakiś przedmiot wepchnięty zapudło. Ach, to roześmiała się Ida. To jedna z moich lalek, którychnigdy nie skończyłam.Jeśli chcesz, możesz coś z tym zrobić.Darlene spojrzała na szmaciany tułów zwisający z ręki Idy. Nie miałabym pojęcia, od czego zacząć. Najważniejsza część roboty została już wykonana.Lalka jestwypchana.Brakuje tylko włosów, ubranka, no i twarzy. Idawestchnęła. Jeśli cię to interesuje, nauczę cię któregoś dnia. Nigdy nie robiłam lalek. To bardzo proste.I ma się przy tym dużą frajdę.Każdej nadajesię jakąś osobowość.Wiem, że to brzmi po wariacku. Potarła dłonie. No, to tyle.Jeśli czegoś jeszcze potrzebujesz, Darlene, po prostu mipowiedz.Dziewczyna nie wypuszczała z rąk lalki. Ależ tu jest naprawdę wspaniale, dziękuję. Ponieważ nie masz jeszcze naczyń kuchennych, może wpadłabyśdo mnie na śniadanie? Och, nie będę ci robić kłopotu. Codziennie rano szykuję śniadanie dla dzieci.To dla mnie żadenkłopot wrzucić jeszcze jedno jajko do garnka. Nie, dziękuję za jajko.Po prostu zjem.ee. Maślane bułeczki? Może jedną. I to wszystko? Nic dziwnego, że jesteś taka chuda. Idapokiwała poważnie głową nad figurą Darlene. Kawa? Może filiżankę. Dobrze.Przyjdz, o której zechcesz.Wstajemy wcześnie.Pośniadaniu wprowadzę cię w sprawy biurowe.W razie potrzeby dzwoń. Ido.bardzo ci dziękuję za to, że mnie przyjęłaś do pracy.I zawszystko. Niewiele tu jest, moja miła. Ida spojrzała na nią surowo. Alepo kuzynce Maca spodziewam się uczciwej pracy.I jestem pewna, żemogę ci ufać.Dlatego cię zatrudniłam. Ja. zająknęła się Darlene. Ido, muszę ci coś powiedzieć. Co, kochanie? Mac i ja nie jesteśmy. Zawahała się.Czy nie zaprzepaści tymwyznaniem wszystkiego? Nie jesteśmy naprawdę spokrewnieni.Ida roześmiała się serdecznie. Wiedziałam o tym od pierwszej chwili.Poznałam po tym, jak naniego patrzysz.I jak on patrzy na ciebie. Och, nie, to nie to.Nic nas nie łączy.Zaledwie się znamy, a ja. Gdyby powiedziała o wszystkim, mogłaby stracić pracę. Po prostuMac mnie nie interesuje.To wszystko. Mam oczy, dziewczyno.%7łyję już trochę czasu na tym świecie. Będę dla ciebie pracowała jak wół, Ido obiecała zprzekonaniem Darlene. Wierzę, kochanie.A teraz śpij dobrze, zobaczymy się rano.Gdy Darlene została sama, wróciła do pokoju biurowego.Maszynabyła starsza niż ta u Maca.Nie szkodzi, dzięki temu łatwiej nauczy sięna niej pisać.Miała na to wielką ochotę.Będzie mogła regularniepisać do Kena i utrzymywać z nim stały kontakt.Nigdy nie mogłabycałkiem porzucić dziecka, tak jak Sammi Jo.Jakież straszne musi tobyć dla Emmy i Byrona.Pózniej, w swym jednopokojowym apartamencie , wyjęła list doKena i położyła go na stole, by nie zapomnieć jutro o kupnie koperty iznaczka.Usiadła na brzegu łóżka i jeszcze raz obrzuciła uważnymspojrzeniem cały pokój.Rzeczywiście, miała duże pole do popisu.Skoro wzięła się za uporządkowanie swego życia, co znaczy dla niejjeden mały pokój?Dano jej dziś szansę, by zaczęła wszystko od początku.Koniec zpracą w restauracjach i barach.Nauka pisania na maszynie była dlaniej nowym wyzwaniem.Zamierza coś dla siebie zrobić.Być może tutaj, wśród życzliwych ludzi, uda jej się rozpocząćnowe życie.Doprowadzi ten domek do takiego stanu, że Ken będziedumny, gdy ją odwiedzi.Och, czekają ją naprawdę wspaniałe chwile!Odłożyła lalkę i sięgnęła po papierosa.Był ostatni w paczce,wobec czego zaczęła nerwowo grzebać w worku w poszukiwaniunastępnej.Bez skutku.Usiadła z powrotem na łóżku i westchnęłaciężko.Nagle przypomniała jej się złośliwa uwaga Maca: Założę się, żenie udałoby ci się rzucić palenia! Założę się, że mi się uda powiedziała na głos.Niech go licho!Był cholernie denerwującym facetem.Przypominał jej brata, Chase a Pana-Wiem-Wszystko-Najlepiej. Pokażę ci, Mac! Właśnie że rzucę palenie! Podniosła papierosado ust. Jutro.Zapaliwszy, zdała sobie sprawę, że czeka ją jeszcze jedna bitwa.ROZDZIAA 4Większość tygodnia Darlene spędziła, ucząc się administrowaniasześcioma domkami w Bear Creek i zmagając się z przemożną chęciązapalenia papierosa.Nawet w nocy budził ją głód nikotyny.Przeważnie walka kończyła się zwycięstwem Darlene, czasami tylkosię poddawała.Czas wolny poświęciła na sprzątanie i drobne naprawy w domku.Zaczynała powoli czuć się w nim jak we własnym domu, któregonigdy nie miała.Przywykła do wynajętych tanich i brudnychmieszkań.Jednakże tutaj, w zupełnie innych warunkach, gdzie miałapole do popisu, odżył w niej instynkt wicia gniazdka i zapragnęłastworzyć własny dom.Zawiesiła właśnie nowe zasłony, gdy w drzwiach stanęły Ida zEmmą. To czysto towarzyska wizyta powiedziała Ida. Nie ma mowyo żadnych sprawach służbowych.Ani słowa na temat cieknącychkranów czy zapchanych klozetów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]