[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Działając szybko i w wielkiej tajemnicy,prowadził rozmowy z bankiem, które zaowocowały kupnem siedmiuset pięćdziesięciuhektarów gruntu za pięć milionów dolarów.Przez prawie dziesięć lat Harold Davis nie robił absolutnie nic na zakupionej przezsiebie ziemi, obserwując nerwowo, jak spadają ceny nieruchomości w Arkansas, mimo żepodobne tereny na całym świecie drożały z każdym dniem.Mimo to nie panikował.W głębiserca wierzył, że pewnego dnia jego cierpliwość zostanie nagrodzona.W końcu marzenia się spełniły.W roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym pierwszymrozpoczął się największy boom militarny w czasie pokoju: Ronald Reagan postawił sobie za celwskrzeszenie amerykańskich sił zbrojnych z popiołów, pozostawionych po administracjiCartera.Chętni do inwestowania w obronę kiełkowali niczym chwasty w ogrodzie, walcząc oswój udział w tym biznesie masowej destrukcji.Harold Davis instynktownie zdawał sobie sprawę, iż programy zbrojeniowe mówiły orzeczach, które miewały tendencję do eksplodowania, i zaciszne zakątki nie chciały mieć z niminic wspólnego.Wreszcie nadszedł odpowiedni moment i Harold Davis zrobił krok naprzód.- A może by tak do Newark w Arkansas? - zapytał.- Bardzo byśmy was tam chcieli.Izba Handlowa doprowadziła się prawie do bankructwa, drukując broszury, które w jaknajlepszym świetle odmalowywały ten wiejski zakątek.Och, były urocze."Newark w stanieArkansas - raj dla ludzi lubiących spędzać czas na świeżym powietrzu".Oczywiście twórcy tejreklamy nie wspomnieli ani słowem, że ludzie z Newark polowali i łowili ryby nie dla sportu,lecz dla pożywienia.Inne hasło głosiło: "Miasteczko jak z przeszłości".W wolnymtłumaczeniu: straszliwa bieda i odrażający brud; miejsce, w którym dziesięć procent uczniównie stać na nowe buty, a żeby wyleczyć ząb, trzeba odbyć czterdziestopięciominutowąprzejażdżkę samochodem do hrabstwa Jefferson.Na dłuższą metę żaden z tych szczegółów nie miał znaczenia i Harold zdawał sobie ztego sprawę.Gdyby firmy naprawdę dbały o warunki życia swych pracowników, to miejscatakie Elizabeth w New Jersey umarłyby wiele lat temu.Firmy dbały o pieniądze - a wszczególności o to, jak by tu ich nie wydawać.Pełniąc rolę strażników kwitnącej machinyprzemysłu zbrojeniowego, właściciele Fabryki Granta wydali kiedyś miliardy dolarów na skon-struowanie tysięcy budynków, przeznaczonych do konkretnego celu - doskonalenia iprzetwarzania ładunków wybuchowych.Mówcie co chcecie na temat armii, ale ich budowlepotrafią przetrwać wieki.Kiedy Harold reklamował się w salach konferencyjnych całego kraju, pomijał sprawywarunków życia, koncentrując się na dolarach.Zaproponował ciekawą alternatywę dlamasowych wydatków oraz kooperację zamiast nie kończących się apeli wzywających dorozwoju strefowego.Niektóre decyzje są po prostu łatwe.W ciągu dwunastu miesięcy, poczynając od kwietnia tysiąc dziewięćsetosiemdziesiątego pierwszego, Harold Davis podpisał umowy leasingowe wartości stumilionów dolarów ze wszystkimi największymi nazwiskami w przemyśle obronnym.Jesienią tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego drugiego roku fortuna uśmiechnęła się doniego całą gębą.Wybudowana w roku 1885 fabryka Granta służyła dwóm wojnom światowym orazkilku pomniejszym konfliktom i z czasem stała się składnicą wszelkiego rodzaju militarnychzabawek.Od rakiet i bomb aż po naboje, gaz paraliżujący, głowice nuklearne - jej magazynywidziały wszystko.Niedługo po drugiej wojnie światowej, w miarę jak malała aktywnośćGround Zero - takim przydomkiem w latach pięćdziesiątych ochrzcili fabrykę miejscowi - ope-racje zaczęły się koncentrować w środku rozległego terenu.Dowódcy kazali przenieśćprzestarzały sprzęt i broń na krańce ciągnących się kilometrami rzędów identycznych bunkrów,i z czasem dosłownie o nim zapomniano.Przed opuszczeniem swej twierdzy w Arkansas dyrektor wraz z personelem namozolilisię, aby każda spłonka, łuska i ładunek wybuchowy zostały przeniesione do odpowiedniejskładnicy wojskowej gdzieś w odległej części kraju.I istniało naprawdę małeprawdopodobieństwo, by czegoś po drodze nie zgubili.Kiedy przybyli nowi dzierżawcy, od czasu do czasu znajdowali jakieś rzeczy, których wumiejętny sposób należało się pozbyć.Armia okazała się w miarę chętna do współpracy przyusuwaniu lub niszczeniu zidentyfikowanej broni, zwracając jednocześnie uwagę, żewyświadczają przysługę panu Davisowi i jego dzierżawcom.Wraz z tą nieruchomością HaroldDavis zakupił również wszystkie związane z nią problemy.Układ z armią był prosty: Davis zapłaci swoim kontrahentom za zidentyfikowaniepodejrzanych materiałów i wezmie na siebie ciężar ich zniszczenia, a Wuj Sam zaopiekuje sięznalezioną tam bronią, ale dopiero jak Davis zapłaci za jej zidentyfikowanie.Armia nie chciała,żeby jej ludzie uganiali się za wiatrem w polu, wykorzystując sektor prywatny.Tadżentelmeńska umowa miała na celu doprowadzenie do tego, aby teren ten stał się bezpieczny,a zarazem dochodowy.Pierwszy z koszmarów prawnych pojawił się pózną zimą, kiedy Agencja OchronyZrodowiska zwietrzyła, co się dzieje.Okazało się, że zgodnie z regulaminem dotyczącymniebezpiecznych odpadów, Harold Davis - jako właściciel nieruchomości - miał obowiązekskładać raport o miejscach zagrożonych w miarę ich odkrywania.Niedopełnienie tegoobowiązku szybko urosło do miliona dolarów grzywny, mimo że w połowie przypadkówprawnicy pana Davisa apelowali.Wyjątkowo grozne materiały składowane w magazynie B-2740 odkryto przezprzypadek.Przyszły dzierżawca wybrał się na obchód jednego z pierwszych, dawnoporzuconych magazynów na obrzeżach fabryki.Towarzyszył mu sam Harold Davis.Wtedywłaśnie znalezli dokładnie to, o czym rząd Stanów Zjednoczonych chciał jak najszybciejzapomnieć.Z braku wyboru Davis wynajął firmę "Czysta Planeta", która, z kolei, zatrudniłaodpowiednich specjalistów, aby wykonali niezwykle niebezpieczne zadanie zidentyfikowaniazawartości magazynu.-.i tak ojciec i ja staliśmy się specjalistami od brudnej roboty- zakończyła Carolyn.- Ipomyśleć, ile musiał dostać Davis za dzierżawę tego miejsca.Trudno uwierzyć, że rząd tak poprostu porzucił tę fabrykę.Jake spochmurniał.- Chyba żartujesz? Szkoda, że nie spuścili na nią bomby atomowej.- Ale skutek jest właściwie podobny, prawda? - wtrącił Travis.- Spuścić bombę czyzatruć, na jedno wychodzi.26W pośpiechu, żeby zdążyć na ósmą, Bonnie Jerome wyskoczyła ze sportowych nike'owi włożyła eleganckie lakierki.Potem popędziła korytarzem, by odhaczyć się na liście za udziałw licho wie której z kolei obowiązkowej prelekcji na temat bezpieczeństwa pracy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]