[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To prawda?Joana staraÅ‚a siÄ™ powstrzymać Å‚zy. Co miaÅ‚am mu napisać? spytaÅ‚a Å‚amiÄ…cym siÄ™gÅ‚osem. Jego wiadomość przyszÅ‚a z próżni, znikÄ…d.PoczÄ…tkowo nie wiedziaÅ‚am, co odpowiedzieć. OtarÅ‚adÅ‚oniÄ… upartÄ… Å‚zÄ™. MyÅ›laÅ‚am o tym.NapisaÅ‚am kilka e-maili, ale żadnego nie wysÅ‚aÅ‚am.Ale on nalegaÅ‚.W koÅ„cuodpowiedziaÅ‚am i utrzymywaliÅ›my coÅ› w rodzajukorespondencji.W jednym liÅ›cie zaproponowaÅ‚ przyjazddo Paryża. I spotkaÅ‚aÅ› siÄ™ z nim?ZaprzeczyÅ‚a ruchem gÅ‚owy. Wiesz, że zawsze byÅ‚am tchórzem powiedziaÅ‚a zgorzkim uÅ›miechem. Pewnie znowu go zawiodÅ‚am.35Felix opuÅ›ciÅ‚ gÅ‚owÄ™. I dlatego tu jesteÅ›? Zadasz sobie tylko rany.Musisz życie zacząć od nowa.Wrócić do Paryża. Nie mów mi, proszÄ™, co mam robić. NieporuszyÅ‚a siÄ™, ale po raz pierwszy spojrzaÅ‚a mu prosto woczy. ZostanÄ™ tutaj, dopóki siÄ™ nie dowiem, co staÅ‚o siÄ™tamtej nocy.Nie poprzestanÄ™ na tym niejasnymtÅ‚umaczeniu: może wypadÅ‚, może skoczyÅ‚.Może ktoÅ› gowypchnÄ…Å‚. To byÅ‚ wypadek, Joano.Nie zadrÄ™czaj siÄ™.Nie sÅ‚uchaÅ‚a go, mówiÅ‚a dalej, szukajÄ…c ujÅ›cia dlaswoich myÅ›li. I nie rozumiem, jak Enric godzi siÄ™ z tym.Czy niechce wiedzieć, co siÄ™ staÅ‚o? On wie.To tragedia, ale życie idzie naprzód.PÅ‚awienie siÄ™ w bólu to choroba. Ale prawda nie jest znakiem choroby, Felixie! Tojest konieczność.Przynajmniej ja jÄ… muszÄ™ znać. Po co? CzuÅ‚, że doszli do sedna sprawy.PodniósÅ‚ siÄ™ i podszedÅ‚ do Joany.Kolana siÄ™ pod niÄ… ugięły i upadÅ‚aby, gdyby jej niepodtrzymaÅ‚. Po to, by wiedzieć, gdzie zawiniÅ‚am powiedziaÅ‚acicho. I jakÄ… cenÄ™ muszÄ™ zapÅ‚acić. Nie w ten sposób można odkupić winy, Joano. Odkupić winy? Dotknęła rÄ™kÄ… czoÅ‚a.ByÅ‚opokryte potem. Zawsze mówicie to samo, Felixie.Winynie da siÄ™ odkupić.Wina zostaje z tobÄ… do koÅ„ca!ZapadÅ‚a cisza, od której te sÅ‚owa odbiÅ‚y siÄ™ echem.Felix zrobiÅ‚ jeszcze jeden wysiÅ‚ek, ale wiedziaÅ‚, że jej nieprzekona. Zranisz tych, którzy usiÅ‚ujÄ… pogodzić siÄ™ z tÄ…36tragediÄ….Enrica, jego żonÄ™, ich córkÄ™.Mnie.Ja też bardzokochaÅ‚em Marca, byÅ‚ dla mnie wiÄ™cej niż bratankiem.ByÅ‚em przy nim, jak rósÅ‚.WidziaÅ‚em, jak dorastaÅ‚.WyprostowaÅ‚a siÄ™ nagle.PodaÅ‚a mu rÄ™kÄ™ i szybko jÄ…wycofaÅ‚a. Ból jest czasem nieunikniony. SpojrzaÅ‚a naniego ze smutnym uÅ›miechem, odwróciÅ‚a siÄ™ i poszÅ‚a wkierunku drzwi wyjÅ›ciowych.OtworzyÅ‚a je i czekaÅ‚a.GdyzbliżyÅ‚ siÄ™, dodaÅ‚a: Trzeba nauczyć siÄ™ z nim żyć. Tonjej gÅ‚osu siÄ™ zmieniÅ‚, staÅ‚ siÄ™ zimny, pozbawiony emocji,niemal urzÄ™dowy. Dzisiaj rano rozmawiaÅ‚am z Savallem.Sprawa jest teraz w rÄ™kach pewnego inspektora.PowiedzEnricowi.To jeszcze nie jest koniec, Felixie.SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w policzek.Już zadrzwiami, zanim zszedÅ‚ ze schodów, odwróciÅ‚ siÄ™ do niej ipowiedziaÅ‚: SÄ… sprawy, których lepiej nie koÅ„czyć.Joana udaÅ‚a, że nie sÅ‚yszy, i zamknęła drzwi.PrzypomniaÅ‚a sobie otwartÄ… pocztÄ™ w komputerze i usiadÅ‚a,aby jÄ… przeczytać.373DochodziÅ‚o wpół do pierwszej, gdy Héctor wysiadÅ‚z taksówki przed budynkiem Poczty Głównej.Za starÄ…wielkÄ… bryÅ‚Ä… gmachu kryÅ‚ siÄ™ labirynt uliczek, które nigdynie poddaÅ‚y siÄ™ modzie i nie przeksztaÅ‚ciÅ‚y w ekskluzywnÄ…dzielnicÄ™ jak pobliski Bom.ByÅ‚y to uliczki, którychmieszkaÅ„cy wywieszali pranie na balkonach i nawet możnabyÅ‚o ukraść to pranie sÄ…siadce z naprzeciwka; uliczki, przyktórych nie odnawiano fasad, bo nie byÅ‚o miejsca naustawienie rusztowaÅ„, a w parterowych lokalach, kiedyÅ›opuszczonych, teraz mieÅ›ciÅ‚y siÄ™ prowadzone przezPakistaÅ„czyków sklepy spożywcze, butiki z etnicznymiwyrobami i gdzieniegdzie bar ze Å›cianami wyÅ‚ożonymistarymi kafelkami.Tam wÅ‚aÅ›nie, przy ulicy Milans, nadrugim piÄ™trze wÄ…skiego brudnego budynku miaÅ‚ swójgabinet doktor Omar.Gdy Héctor doszedÅ‚ do rogu,instynktownie poszukaÅ‚ w kieszeni komórki, lecz zarazprzypomniaÅ‚ sobie, że rano zostawiÅ‚ jÄ… bez życia w domu.Cholera.ChciaÅ‚ zadzwonić do Andreu i zapytać, czy Maurowie nie atakujÄ….UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ na myÅ›l, że takieokreÅ›lenia staÅ‚y siÄ™ teraz politycznie niepoprawne, i powoliposzedÅ‚ wÄ…skÄ… ulicÄ….Droga byÅ‚a wolna.Wbrewoczekiwaniom na ulicy nie byÅ‚o nikogo.Nic dziwnego.Obecność policji na ogół sprawiaÅ‚a, że wielu mieszkaÅ„cówtej okolicy, na ogół bez dokumentów, wolaÅ‚o siÄ™ jej niepokazywać na oczy.Bo rzeczywiÅ›cie w drzwiach domu staÅ‚mÅ‚ody policjant znany Héctorowi z widzenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]