[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ella, jestem zaskoczony, naprawdę chcesz, żebym zrobił cośtakiego. To mój zgubny wpływ dumnie stwierdziła Maggie. Powiedzprzynajmniej, co zamówił Irving.Lewis, w geście udawanej rezygnacji, machnął w powietrzu ręką. No, dobrze zaczął. Zobowiązuję was do zachowania tajemnicy odchrząknął. Irving i ja nie przepadamy za kuchnią francuską , takzaczynał się ostatni felieton pani Sobel, jest dla nas zbyt kaloryczna.Zauważyliśmy również, że w większości francuskich restauracji jest zbytgłośno i zbyt ciemno, co ma uchodzić za romantyczne, a w rzeczywistościutrudnia odczytanie menu, nie mówiąc już o tym, żeby dostrzec, co dostajesię na talerzu. Biedna pani Sobel wymamrotała Ella.Lewis pokręcił na to głową i czytał dalej: " Większość kucharzy nie wie, jak przyrządza się omlet, którypowinien być lekki i puszysty, natomiast konsystencja sera półpłynna.Zprzykrością informuję, że Bistro Bleu nie stanowi tu wyjątku.Mój omlet byłza twardy i miał konsystencję gumy, a ziemniaki z kolei podano zbytchłodne, w dodatku przyprawione rozmarynem, którego Irving nie toleruje. Znów Irving powiedziała Ella.424RLT Coś nie tak z Irvingiem? zapytała Maggie. Irving jest uczulony.Na wszystko wyjaśnił Lewis. Nie miałempojęcia, że te rzeczy w ogóle uczulają.Biała mąka, skorupiaki, wszelkieziarna i orzechy.Połowę swojego felietonu pani Sobel poświęca opisom,ile czasu zajęło jej znalezienie czegoś odpowiedniego dla Irvinga, a potemjedna czwarta artykułu relacjonuje, jak to, co Irving ostatecznie zjadł,zaszkodziło mu. Irving Sobel? zapytała pani Lefkowitz, powłócząc nogą wkierunku stołu. Zaprosiłam go raz przy jakiejś okazji i nie wziął ani kęsa!Maggie wywróciła oczami.Pani Lefkowitz, tego dnia zaproszona donich na kolację, nie była w dobrym nastroju.Miała na sobie różową bluzę.Wyjaśniła, że jeśli wyleje na nią barszcz, kolory nie będą się gryzły.Miałateż jasnobrązowe spodnie z poliestru.Nie wyjaśniła, dlaczego je założyła,ale Maggie uznała, że jeśli wyleje na nie cokolwiek, to może im tylkopomóc.Pani Lefkowitz usiadła postękując cicho, wzięła jeden z koszernychkorniszonów i zaczęła rozprawiać na temat pobliskiego centrumhandlowego. Chuligani! powiedziała z buzią pełną ogórka.Maggie wzięła zestołu książki z kursu Makijaż Teatralny, na który zapisała się w pobliskimcollege u, i zaczęła rozkładać talerze i sztućce. Myślałam, że po prostu sklep nazywa się Houlihan s. O nie, nie, to prawdziwi chuligani zaprotestowała pani Lefkowitz. Hultaje! Oszuści! Nastolatki! Gdzie się nie obejrzysz, wszędzie ichtam pełno! Wszędzie! A te wszystkie miniaturowe ubranka z falbaniastymirękawami! Minispódniczki! Bluzki, przez które wszystko widać! Spodnie ciągnęła, spoglądając ze złością na Maggie ze skóry! Kto to widział?425RLT Właściwie. zaczęła Maggie.Ella powstrzymała uśmiech.Z całąpewnością wiedziała, że w posiadaniu Maggie znajdowała się paraskórzanych spodni oraz takoważ mini. Z jakiej to okazji takie zakupy? zapytała Ella.Pani Lefkowitz lekceważąco machnęła ręką nad swoim talerzembarszczu. Mój syn.Pamiętacie? Firma ubezpieczeniowa? Pan Ekscytujący?No więc, dzwoni do mnie i mówi: Mamo, żenię się.Ja na to: "W twoimwieku? Potrzebujesz żony jak ja butów do stepowania.Na to on, że jużzdecydował i że to wspaniała dziewczyna.Tłumaczę mu, że w wiekupięćdziesięciu trzech lat nie czas na dziewczyny, a on mi na to, że mam sięnie martwić, bo ona ma trzydzieści sześć lat, ale jest bardzo dojrzała.Ze złością spojrzała na Ellę i Maggie, jakby to one ponosiłyodpowiedzialność za to, że jej syn zakochał się w bardzo dojrzałej,trzydziestosześcioletniej kobiecie. Oto, czego doczekałam na stare lata zakończyła i poczęstowałasię kromką żytniego chleba. I tym sposobem muszę w czymś wystąpić.I,oczywiście, nic nie mogę znalezć. Czego dokładnie pani szuka? zapytała Maggie.Pani Lefkowitz uniosła szare brwi. Księżniczka przemówiła! Ja mówię, a nie przemawiam! krzyknęła obrażona Maggie.I tak się właśnie składa, że jestem ekspertem, jeśli chodzi o zakupy. Hmmm, co byś mi w takim razie zaproponowała na trzecie weselemojego syna?Maggie przyjrzała się uważnie pani Lefkowitz czapa zmierz-wionych, szpakowatych włosów, jasnoniebieskie oczy, ciekawskie426RLTspojrzenie, różowa szminka na ustach, również na opadającym po wylewiekąciku.Właściwie nie była gruba, ale nie była również specjalnie kształtna.Talia bez wcięcia, zwisający biust. Hmm zastanowiła się głośno, rozważając różne możliwości. Czuję się jak projekt naukowy. Ciii skarciła Ella, która widziała już u Maggie ten wyraz twarzy,gdy zwinięta na kanapie, pózno w nocy ślęczała nad kolejnymi tomamipoezji w kręgu światła rzucanego przez lampkę z abażurem.Była takskupiona, jakby próbowała sama siebie zahipnotyzować. Co najbardziej pani lubi? zapytała nagle Maggie. Lody z gorącą polewą karmelową odpowiedziała bez zasta-nowienia pani Lefkowitz. Ale nie wolno mi ich jeść.Tylko z mrożonymjogurtem dodała marszcząc twarz, żeby zademonstrować, co myśli omrożonym jogurcie i z tą beztłuszczową polewą, której nie wolno imnawet nazwać karmelem, bo to nie karmel.Wyrób karmelopodobny powiedziała i pokręciła głową, w pełni gotowa wygłosić mowę na tematporażki, jaką ponieśli producenci podróbki polewy karmelowej.Ale Maggieprzerwała jej. Co najbardziej lubi pani nosić. Nosić? pani Lefkowitz spojrzała w dół na swoje ubranie, jakbyzdziwiona, że w ogóle ma coś na sobie. Yhm, chyba lubię wygodnerzeczy. W czym czuła się pani najlepiej w życiu? zapytała Maggiezwiązując włosy w koński ogon.Ella przycupnęła na skraju krzesła wjadalni, ciekawa, co będzie dalej.Pani Lefkowitz otworzyła buzię.Maggie podniosła rękę. Niech się pani zastanowi przykazała. Niech pani pomyśli o427RLT wszystkich rzeczach, które miała pani kiedykolwiek na sobie i powie mi, wczym czuła się pani najlepiej.Pani Lefkowitz zamknęła oczy W moim kostiumie wyjazdowym powiedziała. To znaczy? Kostium wyjazdowy powtórzyła, jakby Maggie nie dosłyszała. Który wkładasz, gdy po ślubie żegnasz się z gośćmi i wyjeżdżasz wpodróż poślubną wyjaśniła Ella. Właśnie, dokładnie tak przytaknęła pani Lefkowitz. Był wbiało czarną kratę, a spódniczka bardzo dopasowana tutaj przeciągnęławymownie rękami po biodrach. Do tego czarne szpilki. zamknęłaoczy przywołując wspomnienia. Jak wyglądał żakiet? ponagliła ją Maggie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]