[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Masz plan? - zapytała przez ściśnięte gardło.- Tak.Wez ręcznik z łazienki.Jakiś ciemny.- Wrzucił pudełko doplecaka, a ziarenko wsunął do kieszeni spodni.Okulary włożył dokieszeni koszuli.Chwyciła granatowy ręcznik frotte z łazienki dla gości. Pomogłabym, gdybym miała swojego walthera.Pokręcił głową, ledwie przyjmując do wiadomości jej słowa.Wkuchni chwycił stołek barowy i położył go na boku z półtorametra od drzwi na ulicę.Częściowo blokował drogę do środkadomu.- Zawsze trzeba podsunąć jakiś obiekt, żeby skoncentrowali się nanim, a nie na tobie.- Wiem.- Wrzuciła szklankę do pojemnika pod zlewem.Rozejrzał się po pokoju.Drzwi były tak blisko ściany, że żadne znich nie mogłoby się za nimi schować.Białe światło księżyca wpadało przez wielkie okno nad zlewem, pogłębiając ciemność wdalszej części kuchni.Czarny kontur liściastego drzewa poruszałsię wraz z wiatrem.Tice rzucił się w ciemny róg w chwili, gdy za oknem pojawiła siętwarz.Jakiś człowiek ostrożnie zajrzał do środka - młodzieniec,którego Tice zobaczył przed domem.Klnąc po cichu, Elainezapięła czarną kurtkę na białym T-shircie i poprawiła torbę.Wmałej kuchni już nie można było cofnąć się dalej w ciemność.Przytknął usta do jej ucha.- Przesuwaj się razem z cieniem.Stojąc, jesteśmy bardziejwidoczni.110Jedno obok drugiego zmienili pozycję.Jej napięcie byłowyczuwalne.Mężczyzna w oknie ciągle rozglądał się po wnętrzu.Miał zuchwałą twarz, młodą, ale czujną.Wreszcie głowa znikła.Tice się odprężył.Spojrzał na Cun-ningham.Wyczuwał, że ona sięboi, ale nie pokazywała po sobie strachu.Rozległo się skrobanie wytrycha i drzwi otworzyły się ostrożnie.Zawiasy skrzypnęły.Intruz, z pokaznym koltem w ręku,przekroczył próg i stanął w kwadracie światła księżycaoświetlającego przewrócony stołek.Zamknął za sobą drzwi.Zgodnie z przewidywaniami mężczyzna nachylił się, żeby usunąćprzeszkodę z drogi.Tice dotknął ramienia Cunningham, dał rękąznak.Kiwnęła głową i oboje ruszyli sprintem.Intruz odwrócił się zbronią w jednym ręku, stołkiem w drugim.Narzuciła mu ręcznikna głowę.Stęk-nął i zachwiał się.Był oślepiony i bezbronny.Ticerąbnął go mocno kantem dłoni w szyję.Stołek upadł z łoskotemna ziemię, a intruz osunął się na kolana.Cunningham wyrwała mu kolta, Tice kopnął intruza kolanem wpodbródek.Głowa mocno odskoczyła do tyłu.Ręcznik ześlizgnąłsię z twarzy.Mężczyzna oczy miał otwarte, ale bez wyrazu.Zniskim jękiem upadł na twarz.Powieki się zamknęły.Tice uklęknął i opróżnił mu kieszenie.- Przez jakiś czas będzie nieprzytomny.Daj mi plecak.Masz klucz do spiżarni?- Chyba tak.Sprawdzę.- Podbiegła do plecaka i rzuciła goTice'owi.Potem trzema szybkimi krokami dopadła do szuflady wkuchni.Zaczęła w niej grzebać.- Nie ma niczego przydatnego poza komórką.- Tice wrzucił aparatdo plecaka.Wyjął transmiter audio, polizał go i przylepił do wewnętrznejstrony kołnierza intruza.Sprawdził, co robi Cunningham.Nadalszperała w szufladzie.Kolt leżał na blacie.Pózniej się nim zajmie.Wyciągnęła krótki skórzany rzemyk.Rozdarty.Bez klucza.Zamruczała gniewnie i wróciła do poszukiwań.Tice podniósł się sztywno i otworzył drzwi do spiżarni.Wciągnąłnieprzytomnego do środka i rzucił go obok pudła z proszkiem doprania.- Co z tym kluczem? - Zamknął drzwi.- Mam.- Podbiegła z kluczem w jednej ręce, coltem w drugiej iwyrazem determinacji na twarzy.Nie będzie łatwo odebrać jejbroni.Patrzył nieufnie na kolta, ale dopóki na zewnątrz czekał drugizabójca, postanowił nie robić nic, żeby odebrać broń.111Uznawała jego wyższość tylko dlatego, że miał jedyny sprawnypistolet.Chwyciła nadajnik.Zostawiła włączony silnik.Wysiedli szybko, rozglądając się poulicy.Założył osłonę spustu kolta na antenę bmw i wyciągnął jąwysoko.Włożyła nadajnik pod błotnik.Pobiegli z powrotem dojaguara.Gdy już wsiedli, Tice odwrócił się i patrzył przez tylnąszybę.Elaine nacisnęła gaz do dechy.Samochód skoczył doprzodu, wydając niski ryk.Tice'a aż wcisnęło głęboko w skórzanyfotel.- Chryste.Jesteś pewna, że potrafisz to prowadzić? Odpowiedziałazdecydowanym głosem:- Od zera do setki rozpędza się w mniej niż osiem sekund.Totylko silnik w układzie V sześć.V osiem jest szybszy, tylko sześć isześć dziesiątych sekundy. - V sześć też robi wrażenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl