[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sprawia wrażenie oszalałego i zupełnie obojętnego, jakby jegociało działało instynktownie.W jego oczach nic nie ma.Nie podoba misię to. Pocałuj mnie!  krzyczę, chcąc zobaczyć uczucia, które zpewnością się w nim kryją.Nie mogę tego wytrzymać i nie z powodubezlitosnych natarć, lecz z powodu braku naszej więzi.Nie ma po niejśladu, a potrzebuję jej, zwłaszcza że bierze mnie niezwykleagresywnie. Pocałuj mnie!  krzyczę mu w twarz, ale Miller jedynieściska moje uda i mocniej we mnie wchodzi.Pot spływa z jego twarzy.Przyjemność zniknęła.Nic nie czuję poza bólem, który powrócił,bólem fizycznym i emocjonalnym.Nie mogę dłużej utrzymać drążka.Skórzany pasek zaczynawrzynać mi się w skórę, a uścisk Millera robi się coraz bardziejbolesny.Lecz to moje serce cierpi najmocniej.Nie czuję typowej dlanas rozkoszy ani bezpieczeństwa, a odmowa pocałunku dobija mnie.Dobrze wie, co robi, a ja go o to poprosiłam.Zamykam oczy i odchylam głowę.Nie chcę więcej patrzeć najego twarz.Nie rozpoznaję jej.To nie jest mężczyzna, w którym sięzakochałam.Lecz nie przerywam tego, ponieważ w jakiś pokręconysposób dzisiejsze doświadczenie pomoże mi zapomnieć o MillerzeHarcie.A fakt, że nie gani mnie za pozbawienie go widoku mojejtwarzy, jedynie wzmaga ból.Nie jestem w stanie o niczym myśleć.Wyłączam się i akceptuję jego brutalność.Myślę o jego słodkich słowach i delikatnych dotykach.Zawsze będę cię wielbił.Nigdy nie będę zapijaczonymnieudacznikiem.Za każdym razem, gdy cię wezmę, Livy, niezapomnisz tego.Każda sekunda wyryje się w twoim pięknym umyśle.Każdy pocałunek.Każde muśnięcie.Każde słowo.Głośny ryk Millera przywołuje mnie do pomieszczenia, któremimo ciepłego i luksusowego wystroju sprawia wrażenie zimnego inieprzyjemnego.I nagle dzieje się coś dziwnego& coś nad czym niemam kontroli.Jestem zaskoczona, że moje ciało samo decyduje ireaguje na jego bezlitosne natarcia.Ogarnia mnie orgazm, ale nie ma w nim przyjemności.Gdy przez moje ciało przechodzą ostatnie dreszcze, Miller unosimnie odrobinę, aby uzyskać lepszy dostęp, i dochodzi z rozdzierającymrykiem, który roznosi się po pokoju.Nie wychodzi ze mnie i odchylagłowę.Jego klatka piersiowa porusza się w szaleńczym tempie, a potspływa po szyi.Jestem odrętwiała.Nie czuję bólu powodowanego przez pasekani męczarni serca. Każdy facet, który cię nie wielbi, zasługuje na strzał w łeb!Zsuwa moje nogi ze swoich bioder i szybko odsuwa się odemnie.Zostawia mnie, przeklinając pod nosem.Idzie do łazienki i zhukiem trzaska za sobą drzwiami.Emocje, których mi brakowało, powodują, że zaczynam łkać.Moja głowa robi się bezwładna, podbródek dotyka klatki piersiowej,ale nie jestem w stanie znalezć siły, żeby złagodzić ból w nadgarstkachi wejść na łóżko.Po prostu zwisam bez życia, a moim ciałemwstrząsają dreszcze powodowane płaczem.Czuję się zniszczona.Pusta.Słyszę otwieranie drzwi, lecz nie podnoszę głowy.Nie jestem wstanie na niego spojrzeć i nie chcę, żeby zobaczył, jak się rozpadam.Sprowokowałam go.Doprowadziłam do granicy.Ukrywał przede mnątego mężczyznę.Przez cały czas się kontrolował. Cholera!  krzyczy.Podnoszę ciężką głowę i widzę, żewpatruje się w sufit.Jego twarz jest wykrzywiona& zaniepokojona.Znów wydaje z siebie przenikliwy ryk i obracając się, wbija pięśćw drzwi od łazienki.Drewniane odłamki spadają na podłogę.Z moich ust wyrywa się stłamszone łkanie, a podbródek znówopada w dół. Livy?  Jego delikatny głos nie poprawia mojego stanu.Czuję,że jego ręce zaczynają przesuwać się po moim pasie.Unosi mnie izaczyna rozpinać pasek.Gdy bezwładnie opadam w jego ramiona,syczę z bólu. Livy, puszczaj ten pieprzony drążek!  Sadza mnie naskraju łóżka, a sam klęka na podłodze.Odgarnia moje włosy, żebymnie widział.Podnoszę wzrok i wpatruję się w jego oczy.Moja twarzjest wilgotna od łez i mimo że nie widzę go wyraznie, przerażenie najego twarzy jest widoczne. O Boże. Chwyta moje dłonie i unosi je do swoich ust.Raz po raz zaczyna całować moje knykcie, alewzdrygam się od bólu, który przeszywa moje ciało.Na twarzy Millerarysuje się jeszcze większa boleść.Chwyta mnie za przedramiona i wmilczeniu wpatruje się w moje otarcia, dopóki nie odsuwam ramion iwstaję na drżące nogi. Livy?Nie zważam na niepokój w jego głosie i wkładam majtki takszybko, na ile pozwalają mi trzęsące się kończyny. Livy, co robisz?  pyta, przesuwając się przede mnie, żebymmogła go widzieć.Gdy spoglądam na niego, dostrzegam panikę i niepewność. Wychodzę. Nie. Kręci głową i kładzie dłonie na moich biodrach. Nie dotykaj mnie!  krzyczę i odskakuję jak oparzona.Niezniosę tego. O Boże, nie!  Szybkim ruchem podnosi z podłogi mojąsukienkę i chowa ją za siebie. Nie możesz odejść.Myli się.Tym razem z łatwością to zrobię. Czy możesz oddać moją sukienkę? Nie!  Ciska ją w kąt i chwyta mnie w pasie. Livy, tamtenmężczyzna to nie ja. Puszczaj mnie!  Uwalniam się z jego uścisku i zaczynam iść wkierunku sukienki, lecz Miller jest szybszy. Proszę, oddaj mojąsukienkę. Nie, Livy.Nie pozwolę, żebyś ode mnie odeszła. Nie chcę cię nigdy więcej widzieć!  krzyczę mu w twarz, naco się wzdryga. Proszę nie mów tak  błaga, kiedy staram się odzyskaćsukienkę. Livy, nie pozwolę, abyś mnie tak zapamiętała.Wyrywam sukienkę, chwytam torebkę i obcasy i półnagawybiegam z pokoju, zostawiając Millera walczącego z bokserkami.Wgłowie mi się kręci, a moje ciało drży, kiedy wpadam do windy iuderzam pięścią wszystkie przyciski po kolei, nie tracąc czasu, abyznalezć ten właściwy. Livy!  Słyszę jego zdecydowane kroki na hotelowymkorytarzu, kiedy nie przestaję wciskać przycisków. Szybciej!  krzyczę na drzwi. Zamykajcie się! Livy, proszę! Opieram się o ścianę, kiedy drzwi zaczynają się zamykać, alepojawia się między nimi ręka Millera i je otwiera. Nie!  krzyczę, cofając się w róg windy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl