[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Nie chcemy, \eby chuchra nam zgłodniały.Megan wło\yła kartkę z adresem imprezy i wsunęła ją do tylnej kieszeni.Nie mogła siędoczekać, a\ wróci do domin dorwie się do kompa.Megan Meade wreszcie postawiła sięludziom.Tracy będzie dumna.Zakręcona: Napyskowałaś Barbie??? Dzielna Megan!!!Strzelec552ę: WIEM! JESTEM WIELKA!Zakręcona: Jeszcze nie widziałam, \ebyś była taka dumna z siebie.Strzelec5525: Naprawdę? A dzisiaj wieczorem idę na imprezę!Zakręcona:!!! McGowanowie stworzyli potwora!Strzelec5525: No có\, CHYBA idę.Zakręcona: TAK! IDZIESZ! śądam tego jako konsultant twojego intensywnego kursu!Strzelec5525: DOBRA.Dobra, pójdę.Zakręcona: I masz się ubrać na ró\owo!Strzełec5525: Nie przeginaj.& Rozdział 8 &Do kogo piszesz SMS-y? - spytał Evan.- Do przyjaciółki z Teksasu - powiedziała Megan,wyłączyła telefon i schowała go do torby.- I jak.Idziesz dziś na tę imprezę? - spytała,ośmielona zarówno starciem z Hailey, jak i wygłupami Trący.Zatrzymał się na światłach naskrzy\owaniu i westchnął.-Taa, chyba tak.A ty?-Chyba te\ - powiedziała Megan, sięgając dłonią do warkocza.- Mo\e być fajnie.Poznamtrochę nowych ludzi.Evan zerknął na nią i się uśmiechnął.-Racja.Powinnaś pójść.-Tak uwa\asz? - spytała.-Absolutnie - odparł Evan.- Będzie świetnie.Przejechał przez skrzy\owanie.Megan bawiła się nitką zwisającą z jej białego T-shirtu.Evanwybierał się na imprezę.Chciał, \eby ona te\ tam była.Wszystko układało się cudownie.-No więc, o co poszło między tobą a Hailey tam, pod szkołą? - spytał Evan.Dobre pytanie.-O nic.Miałyśmy po prostu trudny trening.- Zerknęła na niego kątem oka.- A między wamiwszystko w porządku?-Czemu? Mówiła coś? - odpowiedział pytaniem Evan, nagle zainteresowany.-Nie.Ja tylko.Chyba wyczułam takie fluidy skłamała Megan.-Wolałbym w tej chwili nie rozmawiać o Hailey - powiedział Evan.Wjechał na podjazd iwcisnął hamulec.Samochód się zatrzymał, ale serce Megan nadal pracowało na najwy\szych obrotach.W tymraju definitywnie są kłopoty.-Trzeba powiedzieć komuś, \eby ściągnął Finna z szopy.- Evan sięgnął do tylu po jedzenie.-Ja pójdę! - Megan wyskoczyła z samochodu.-Super! Mną się nie przejmuj.Sam to wszystko zatargam! - zawołał za nią Evan \artobliwie.Megan go zignorowała i pobiegła za dom.Czuła się lekka.Zaczynało ją ogarniać podnieceniena myśl o imprezie.Miała przyjaciółki, z którymi mogła się bawić, a Evan i Hailey sięrozstawali.Wieczór mógł nieść ze sobą nieskończone mo\liwości.Zapukała krótko do drzwi szopy i weszła do środka.Finn zaczął nowy obraz.Na dole płótnakrzy\owała się para smukłych ramion.Powy\ej widniał zarys szczupłej twarzy i delikatnejszyi.Nie sposób było nie rozpoznać modelki.-Hej - powiedział Finn, oglądając się przez ramię.- Co się dzieje?-Kayla Bird, hę? - zagadnęła Megan, ostro\nie siadając na stołku.Finn przerwał malowanie.-Skąd znasz Kaylę?-Nic znam, ale słyszałam o niej dzisiaj przy lunchu odparła Megan.- Podoba ci się,prawda?Finn stanął do Megan plecami i obiema dłońmi przeczesał włosy.Kiedy znów się odwrócił,na czole miał błękitną smugę farby, która zlepiła te\ kosmyk włosów.-Nie wiedziałem, \e to taka powszechna tajemnica - powiedział.-Och, przestań.To się rzuca w oczy.- Megan uniosła wzrok do nieba.- Umówiłeś się z niąju\?-Niezupełnie.-Co to znaczy? - spytała.-To znaczy, \e nie - odparł Finn z cierpkim uśmiechem.-No có\, dziś wieczorem jest du\a impreza.Idziesz? - spytała Megan, bawiąc się swoją nowąbransoletka.- Bo moim zdaniem powinieneś tam zaprosić Kaylę.Finn obserwował ją przez chwilę, potem zmru\ył oczy.-A tobie co znowu?Megan się roześmiała.-Bo co? - spytała, nagle zawstydzona.Potarła kark i spojrzała na niego przez rzęsy.-Nie, powa\nie.Jesteś cała nakręcona.- Finn podszedł do niej o krok.- Masz na coś alergię,czy jak?-Nie - powiedziała Megan.Ale wiedziała, o co mu chodzi.Nie zachowywała się jak zwykle.Mówiła Finnowi to, co naprawdę myślała.A nawet udzielała mu rad.Trochę tak, jak zawszetraktowała ją Trący.Dziwne.-Posłuchaj, jestem po prostu w dobrym humorze.- Megan zsunęła się ze stołka.- I chybachciałabym.podzielić się tym z innymi.Idę dziś na imprezę razem z kilkoma dziewczynamiz dru\yny.Moim zdaniem te\ powinieneś się wybrać.-I zaprosić Kaylę? - dodał Finn.-Czemu nie? Nigdy się nie dowiesz, dopóki nie spróbujesz, prawda? - powiedziała Megan, aoczy jej lśniły.Klepnęła Finna po ramieniu, zadziwiająco muskularnym.Przez długą chwilę patrzył na miejsce, gdzie go dotknęła.-Na pewno wszystko w porządku?Megan wzruszyła ramionami i wsadziła ręce w kieszenie.-Nigdy nie czułam się lepiej.- Ruszyła do drzwi i przystanęła.- Chodz.Mamy chińszczyznę.-Przyjdę za sekundę.- Finn wyjął z kieszeni spodni komórkę, pomachał nią w stronę Megan isię uśmiechnął. Muszę jeszcze zadzwonić.Megan uśmiechnęła się szeroko i wyszła.Dzisiaj był pierwszy dzień całej reszty jej \ycia.-Tak, tato.Będę na siebie uwa\ać.Nie martw się - powiedziała Megan do słuchawki,oglądając się przez ramię na kuchnię, gdzie cała reszta McGowanów nakładała obiad natalerze.Doug walczył z Millerem o pojemnik krewetek na ostro, a Ian walił o swój talerzpałeczkami jak w bęben.-Wiem, Strzelec - odpowiedział ojciec. I cieszę się, \e bawisz się dobrze i znajdujeszprzyjaciół.Wygląda na to, \e twoje kole\anki są porządnymi dziewczynami.-Pewnie - odparła Megan z uśmiechem.-Czy któryś z chłopców Johna idzie z tobą? - spytał tata.Megan patrzyła, jak Evan nakładaCalebowi kurczaka w sosie słodko-kwaśnym, serce jej zadr\ało.-Taa.Evan tam będzie.I chyba Finn te\.-Dobrze.Na pewno się tobą zajmą.-Tato.-Nie \eby trzeba się było tobą opiekować - wycofał się.- Wiesz, jestem tylko ojcem.-Wiem, wiem - odparła, patrząc w podłogę.- Słuchaj, będę kończyć.Siadamy do jedzenia.-Okay.Baw się dobrze.-Jasne.Kocham cię - powiedziała Megan.-Ja ciebie te\ - odparł ojciec.Megan odło\yła telefon i usiadła do obiadu.Finn podał jej sma\ony ry\.Nało\yła sobiekopiastą ły\kę.Przy końcu stołu Caleb, mlaskając, jadł kluski mai fun, a Ian przerwałbębnienie pałeczkami, \eby wreszcie spróbować za ich pomocą coś zjeść.Doug opychał się zgłową pochyloną nad talerzem, jakby brał udział w konkursie jedzenia piero\ków na czas.Sean rozparł się na swoim krześle, na oślep kierując widelec pełen ry\u do ust, bo przy tymnie przerywał lektury jakiejś ksią\ki w miękkiej okładce.- Oran\ady, Megan? - spytał John.przesuwając butelkę nad jej szklanką.-Jasne - odparła z uśmiechem.Mogła tu wypijać do sześciu szklanek dziennie.Istny raj.-Co robicie dziś wieczorem? - spytała Regina i poprawiając spódnice, usiadła koło mę\a.-Imprezka - powiedział Doug, a trochę ry\u wypadło mu z ust, kiedy podniósł głowę.-To miło.Serwetka, proszę - powiedziała Regina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]