[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.się pokochamy.Dobrze.Na śniadanie były grzanki i jajecznica.Ariel wpadła na chwilę dodomu, by się przebrać.Smętnym wzrokiem popatrzyła na rower, leczostatecznie doszła do wniosku, że może sobie darować poranną porcjęćwiczeń.Wieczorem Jeff podjechał pod kręgielnię.Nie przepadał za tymsportem, ale teraz nie mógł się doczekać, by wejść na salę.Niemalbiegiem pokonał schodki.Wewnątrz było gwarnie i tłoczno.Zewsząd dobiegał łoskot kul iklekot przewracanych kręgli.W powietrzu unosiła się gęsta chmurapapierosowego dymu.Gracze w koszulkach z napisami LuckyStrikes albo AHey Cats okupowali większość ławek.Jeffprzepchnął się przez ciżbę i po drugiej stronie sali dostrzegł parę osóbze studia.Ariel pomachała radośnie w jego stronę.Z włosami związanymi wkucyk wyglądała jak nastolatka.Miała na sobie dżinsy iżółto-zielono-pomarańczową bluzę ze znakiem Kanału 4 oraz napisem StriKCORps , co miało pewnie znaczyć Strike Corps. Jak się masz, Jeff. Hal Monroe wyciągnął rękę na powitanie.Miło cię.tu widzieć.Potrzebujemy dodatkowego gracza.Lubiszkręgle? Pewnie. Musiał się czymś zająć, żeby odpędzić niestosownemyśli.Patrzył na Ariel tylko krótką chwilę, ale to wystarczyło, bypoczuł mrowienie w lędzwiach.Miał nadzieję, że gra nie potrwadługo, bo. Wybierz sobie kulę powiedział Hal. Co? Kulę powtórzył Hal. Tam leżą. Aaa.prawda.Muszę też włożyć trampki. Jeff zniknął wszatni.Gdy powrócił, Hal przedstawił mu żonę, Janelle, drobnąciemnooką kobietę, która dziś wieczór także po raz pierwszy brałaudział w grze.Ona, Hal, Ariel i Jeff stanowili jedną drużynę, Kara,Steve i dwóch reporterów dziennika drugą.Jeff ze zdumieniemspostrzegł, że Kara siedziała tuż obok Steve a.Lekko trącił Ariel iukradkowym ruchem głowy wskazał na nich. Co się stało? szepnął. Zazdrość to potęga.Przytaknął.Nie wiedział wprawdzie, co było powodem zazdrościKary, ale musiał przyznać, że podziałało.Sądząc z wyrazu twarzy,Steve całkowicie wpadł w jej sieci. Ty pierwsza, Ariel odezwał się Hal.Zważyła kulę w ręku, zmrużyła oczy i za jednym razem strąciławszystkie kręgle. Jest! Triumfalnie uniosła zaciśniętą pięść i wróciła na ławkę.Jeff z uwielbieniem spoglądał na nią do końca wieczoru.Gdy pomeczu wracali do samochodów, powiedział: Grałaś jak zawodowiec.Można by pomyśleć, że to byłymistrzostwa świata, a nie zabawa kolegów z pracy. Mam to we krwi odpowiedziała. Tata był obrońcą w drużyniefutbolowej Teksas Longhorns i zaszczepił w dzieciach chęć dorywalizacji.Zawsze powtarzał: Bądzcie najlepsi.Walczyliśmy zesobą wszędzie: w szkole i na boisku. Nie kłóciliście się? Nie.Tata nauczył nas także przegrywać.Najważniejsza byłasama walka. Jak ci się wiodło? Chyba byłaś najmłodsza. Tak, i najmniejsza, a do tego dziewczyna.Ale tu się zdziwisz,gdyż nieraz pierwsza docierałam do mety. Uśmiechnęła się. Dużolepiej pływałam, dużo lepiej jezdziłam konno i miałam lepsze stopniez angielskiego.Chad robił masę błędów, a Daniela interesowaływyłącznie nauki ścisłe.Wsiadła do samochodu. Do zobaczenia za dziesięć minut.W drodze do domu Jeff wrócił myślami do rozmowy.Nierozumiał, jak można namawiać własne dzieci do tak ostrej rywalizacji,ale w końcu był jedynakiem, więc wyrastał w innych warunkach.Zdrugiej strony miał niezachwianą pewność, że jego ojciec postąpiłbyinaczej, nawet gdyby miał dwanaścioro dzieci.Ciekawe, jakdzieciństwo wpłynęło na charakter Ariel.Czy nadal wszystkopostrzegała wyłącznie przez pryzmat walki?Nie były to wesołe myśli.Na szczęście, kiedy zobaczył Arielwysiadającą z samochodu, zapomniał o bożym świecie.Ariel wyciągnęła z auta dużą papierową torbę. Pomogę ci oświadczył Jeff. Dobry Boże, ależ to ciężkie!Zabrałaś parę kul z kręgielni? Nie.Zresztą zobaczysz. Wyjęła jeszcze plecak i zarzuciła go naramię.Jeff zaniósł papierową torbę do kuchni.Huragan natychmiastwskoczył na stół, żeby asystować przy rozpakowywaniu.Jeff zgoniłgo i sięgnął po pierwszą paczkę. Płatki. Na śniadanie.Zwieży sok pomarańczowy, kiełki, ser sojowy i puszka kociejkarmy. Smakołyki dla ciała. Dla ducha też będą powiedziała z chytrym uśmieszkiem. Jakie? Zobaczysz. Pomachała puszką w stronę kota. Miau! Huragan otarł się o jej nogi. Droga do serca mężczyzny wiedzie przez kota oznajmiła Ariel. Mogę go nakarmić?Jeff skinął głową i ponownie sięgnął do torby.Herbata ziołowa,cytryna. Jasny gwint! Wyjął kłębek nylonu i koronek. A to co? Mówiłam przecież, że będą inne smakołyki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]