[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przepraszam - Brenna nie otwierała oczu, a głos miała zachrypnięty.- Nie wiem, cojeszcze mogę powiedzieć prócz tego, \e jest mi przykro.Proszę cię, nie bądz na mnie zła.- Och, co za bzdury - odezwała się Molly tonem \ywszym ni\ ten, którym rozmawiałaz Mary Kate.Usiadła na łó\ku i lekko potrząsnęła ramieniem córki.- Dlaczego miałabym sięgniewać? Wydaje ci się, \e jestem za stara, \eby zrozumieć, jakie uczucia burzą spokójkobiety?- Nie, nie.Nieszczęśliwa Brenna skuliła się jeszcze bardziej, przesunęła się trochę ipoło\yła głowę na kolanach matki.- Och, mamo, to wszystko moja wina.Ja zaczęłam.Pragnęłam Shawna, więc poszłam do niego i mu to powiedziałam.Nagabywałam go, a\.wkońcu jest tylko mę\czyzną.- Czy tylko tyle was łączy, Brenna? Tylko po\ądanie i jego zaspokojenie?- Tak.Nie.- Przytuliła twarz do kolan mamy.- Nie wiem.Teraz to ju\ nie ma znaczenia.- Przeciwnie, to bardzo wa\ne.- Nie mogę z nim być.Ju\ się z nim nie umówię.Gdybyś widziała, jak Mary Katepatrzyła na nas.na mnie.Ten bolesny wyraz twarzy, a potem dopiero złość.Nigdy o niej niepomyślałam.- Brenna przewróciła się na plecy i wlepiła wzrok w sufit.- Myślałam tylko osobie i o tym, co działo się we mnie, kiedy byłam z Shawnem.Właśnie dlatego skłamałamtobie i tacie.Czy w ogóle jeszcze będziecie mi mogli zaufać?- Nie twierdzą, \e kłamiąc postąpiłaś słusznie, ale i tak wiedziałam o tym.- O mało sięnie uśmiechnęła, wiedząc zdziwiony wzrok Brenny.- Uwa\asz, \e ja opowiadałam mojejmamie, jak wymykałam się z domu w ciepłe letnie noce, aby spotkać się z MichaelemO'Toole, od którego pocałunków kręciło mi się w głowie? - Oczy Molly rozjaśniły się odwspomnień.- Jesteśmy mał\eństwem ju\ dwadzieścia sześć lat i mamy pięcioro dzieci, amoja mama do dziś wierzy, \e cnotliwie spędziłam we własnym łó\ku noc przed moimweselem.Brenna usiadła, z westchnieniem objęła Molly i poło\yła głowę na jej ramieniu.- Ja go pragnę, mamo.Tak bardzo go pragnę.Myślałam, \e po jakimś czasie mi toprzejdzie, zblednie.wtedy oboje \ylibyśmy, jak przedtem.Tylko \e to mi wcale nieprzechodzi.A teraz wszystko zniszczyłam, bo nie powiedziałam Katie, \e on jest mój i \emusi sobie znalezć innego.Mogłam przecie\ coś wymyślić, coś zrobić.Teraz ju\ nie mogę doniego wrócić.- Odpowiedz mi na jedno pytanie, najuczciwiej jak potrafisz.- Molly przytuliła córkę iuwa\nie spojrzała jej w oczy.- Czy Shawn obejrzałby się za Mary Kate, gdybyś między niminie stanęła?- Ale nie o to.- Odpowiedz mi, Brenna.- Nie.- Westchnęła z bólem.- Wiem jednak, \e nigdy by jej nie zranił, gdyby nie ja.- Nie da się zaprzeczyć, \e popełniliście kilka błędów.Jednak Mary Kate sama jestsobie winna.Obwinianiem siebie nie zmienisz tego, co było.ani tego co jest.Odpocznijteraz.- Pocałowała Brennę w czoło.- Inaczej na to spojrzysz, kiedy przestanie cię bolećgłowa.Przynieść ci herbatę i grzankę?- Nie, dziękuję.Bardzo cię kocham, mamo.- Dobrze ju\, dobrze.Tylko nie zaczynaj znowu płakać.Jeśli dziś popłynie jeszczetrochę łez, będę potrzebowała wiosła.Teraz zdejmiemy ci buty i wygodnie uło\ymy.Jak wcześniej utuliła Mary Kate, tak teraz okryła Brennę i pogłaskała ją po głowie. Przez chwilę siedziała przy córce, a gdy ta się uspokoiła, Molly wyszła, pozwalając, aby senzrobił swoje.Przechodząc koło okna przystanęła, cofnęła się i ze zdumieniem patrzyła na mę\achwiejnym krokiem wracającego do domu.- Zwięci anieli, ten człowiek ju\ jest pijany, a jeszcze nie wybiło południe.- Chwyciłasię za głowę.- Co za rodzina. 16Wyjście do pracy okazało się nie lada przedsięwzięciem.Na szczęście był ju\ ubrany.Z golenia zrezygnował w ogóle.Gdyby nawet postanowił przejechać maszynką po obolałejszczęce, w tym stanie mógłby się tylko pokaleczyć.Postanowił więc iść tak jak stał.W korytarzu potknął się o buty, więc uznał, \e dobrzebyłoby je wło\yć.Bub, przewrotne stworzenie, wykorzystał okazję i postanowił wlezć Shaw - nowi naplecy, a gdy jego pan go odepchnął, kot wziął odwet pozostawiając mu na dłoni piekącezadrapania.- Złośliwa bestia.- Shawn i kot spojrzeli na siebie niechętnie, zachowując bezpiecznąodległość.- Mogę spokojnie przyjąć ciosy Micka, ale tobie nie zamierzam się poddać, tydiabelski pomiocie.- Postanowił go złapać, ale kot uciekł, a Shawn przy okazji wyr\nąłbolącą szczęką o podłogę.- Mam tego dość, do cholery.Zdołał dzwignąć się na kolana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl