[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na tę myśl dostawialiśmy gęsiej skórki,słowo daję, ale dzięki temu nie myśleliśmy o gównie, w które samiwdepnęliśmy.Jak pan sądzi, wiedzą już coś na temat Brada i Scotta? Dowiem się.Pójdę do lekarza.Myślę, że pózniej jeszcze pogadamy. O każdej porze.Poważnie.Dzięki za uratowanie mi życia. Spróbuj bardziej o nie dbać.Wędrując w stronę drzwi, Nate wsunął aparat fotograficzny do kieszeni.Doszedł do wniosku, że będzie musiał skontaktować się z policją stanową.Morderstwo w górach podlegało ich jurysdykcji.To jednak wcale nie oznaczało,że nie może wcześniej zrobić kilku odbitek dla własnych potrzeb.Kim był ten człowiek? Jak tam się znalazł? Jak długo przebywał w pieczarze?Dlaczego zginął? Zadając sobie te pytania, Nate pokonał całą długość korytarzai dotarł do dyżurki pielęgniarek.Znalazł się tam w chwili, kiedy ekiparatownicza przywiozła dwóch pozostałych chłopców.Uznał, że najlepiej zrobi, schodząc ratownikom z drogi.Kiedy dostrzegł za ichplecami Meg, podszedł do niej. To ich szczęśliwy dzień powiedziała.Nate przez ułamek sekundy widział twarz jednego z chłopców.Potrząsnąłgłową. Nie byłbym taki pewien. Każdy dzień, w którym góry mogły człowieka zabić, a tego nie zrobiły,należy uznać za szczęśliwy.Zwłaszcza że udało się zwiezć na dół żywych ludzi, a nie zwłoki, tak jakprzypuszczała. Prawdopodobnie stracą kilka palców, a tego dzieciaka, który ma złamanąnogę, czeka nieco bólu i długie leczenie, ale żyje.Słońce zaszło, to znaczy, żejest za pózno na powrót do domu.Dziś już nigdzie nie polecimy.Mam zamiarwynająć dla nas pokój w The Wayfarer.Opłaty są rozsądne, jedzenie dobre.Masz coś przeciwko temu? Nie, ale wcześniej chciałbym jeszcze załatwić kilka spraw. Jeśli to potrwa dłużej niż dwadzieścia minut, znajdziesz mnie w barze.Potrzebny mi alkohol, jedzenie i seks. Uśmiechnęła się do niego wymownie.Mniej więcej w takiej kolejności. To całkiem rozsądne.Przyjdę.Zapięła kurtkę. Och, pamiętasz odblask, który w pewnym momencie zauważyłeś? To wraksamolotu.Prawdopodobnie faceta, który zawiózł naszych milusińskich nalodowiec.Góry mimo wszystko zdołały kogoś dopaść.Nie było go półtorej godziny.Meg, zgodnie z umową, czekała w barze.Gęsty dym unosił się w lokalu wyłożonym drewnianą boazerią i ozdobionymgłowami zwierząt.Meg siedziała przy stoliku, na którym stało piwo, kieliszekjakiegoś mocniejszego alkoholu i talerz czegoś, co wyglądało na nachos.Trzymała nogi na drugim krześle.Zsunęła je w chwili, gdy Nate podszedł dostolika. Widzę, że już wszystko załatwiłeś.Hej, Stu! To samo dla przyjaciela. Samo piwo poprawił Nate. Czy to da się jeść? spytał, niepewniezerkając na nacho. Jedynie zaspokaja pierwszy apetyt.Kiedy należycie zaszumi ci w głowie,zamówimy stek.Czy nie było cię tak długo, ponieważ chciałeś dopilnować tychchłopców? Tak, ale miałem jeszcze do załatwienia kilka innych spraw. Zdjął czapkęi przeczesał palcami włosy. Czy ratownicy wchodzili do jaskini? Nie, chłopcy sami wyczołgali się na zewnątrz, gdy usłyszeli, że z powietrzanadchodzi pomoc. Nabrała na frytkę nieco sera, mięsa i ostrego sosu.Najważniejsze było to, żeby jak najszybciej zwiezć ich na dół i udzielić impomocy medycznej.Koniec końców ktoś tam wróci po sprzęt, który zostawili. I nieboszczyka.Zmarszczyła czoło. Kupiłeś tę opowiastkę? Taak.Zwłaszcza że Steven zrobił mu zdjęcia.Wydęła wargi, potem wzięła do ust następną obładowaną frytkę. Nie bujasz? Piwo! zawołał ktoś od strony baru. Zaczekaj powiedziała do Nate a. Przyniosę ci je. Chcesz następną kolejkę, Meg? spytał Stu. Na razie zaczekam, aż mój kompan nadrobi zaległości.Zabrała brązowąbutelkę i przyniosła ją do stolika. Zrobił zdjęcia?Nate przytaknął i upił łyk piwa. Aparatem cyfrowym, który miał w kieszeni.Poprosiłem kogoś, żeby mi jewydrukował. Poklepał dłonią brązową kopertę, którą rzucił na stół. Potemmusiałem przekazać aparat chłopcom z policji stanowej.Może będą chcieliwłączyć mnie do dochodzenia, może nie. Wzruszył ramionami. Chciałbyś wziąć w nim udział? Sam nie wiem. Ponownie wzruszył ramionami i poklepał dłonią kopertę.Nie wiem.Naprawdę, bardzo ci na tym zależy pomyślała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]