[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyglądałem się mieczom  i wiedziałem, żeDwayanu miał zwyczaj brać cięższy do lewej ręki, a lżejszy do prawej.Cóż.jeden z nich byłznacznie cięższy.Ja też sprawniej walczę lewą ręką.Każde z tych przypomnień, czy jak je tamnazwać, to dosłownie błysk.Przez ułamek sekundy byłem jednocześnie i sobą, i Dwayanu, któryprzyglądał się z rozbawieniem, ale i zainteresowaniem, starym, znajomym przedmiotom.A potem znów stałem się tylko sobą i zastanawiałem się, bynajmniej nie rozbawiony, co towszystko znaczy. I co jeszcze? Cóż.Nie byłem do końca szczery w sprawie tego rytuału  wyznałem z przygnębieniem. Mówiłem ci, że czułem się, jakby ktoś obcy opanował mój umysł i działał zamiast mnie.Dopewnego stopnia to prawda, ale.mój Boże, cały czas wiedziałem, że ten drugi  to ja! To cośtakiego, jakbym był jednocześnie dwiema osobami i jedną! Trudno to wyjaśnić.wiesz, jak tojest, kiedy się mówi jedno, a myśli drugie.Więc przypuśćmy, że możesz mówić jedno, a myślećo dwóch rzeczach naraz.Tak to wyglądało.Jedna część mojej jazni buntowała się, czuła lęk,grozę.Druga  nic z tych rzeczy  wiedziała, że ma moc, władzę i cieszyła się jejsprawowaniem.Ta właśnie część opanowała moją wolę.Ale każda z nich była mną.Niedwuznacznie, nieomylnie  mną.Do diabła, człowieku, przecież gdybym naprawdę wierzył,że to coś lub ktoś mną nie jest, czy miałbym aż takie wyrzuty sumienia? Nie, musiałem byćo tym przekonany! A właściwie przekonana była ta sarna część mnie, która rozpoznała hełmi miecze, która wiedziała, że dostałem po łbie!  Jeszcze coś? Tak.Sny. Jakie sny? O bitwach.O różnych obchodach.Sen o wojnie z żółtymi ludzmi, o polu bitewnym nad rzeką, strzałach świszczących nad głowami, znikającymi w chmurach. O walkach wręcz, w których się posługiwałem olbrzymim młotem i biłem z rosłymi,jasnowłosymi mężczyznami, o których wiedziałem, że są do mnie podobni. Sny o miastach ze sterczącymi w górę wieżami.Przejeżdżałem przez nie, a białe,niebieskookie kobiety rzucały wieńce pod kopyta mojego konia.Po przebudzeniu wszystko sięrozwiewało, potem w ogóle zapominałem.A jednak cały czas mam przed oczami wyrazistośćtych snów, ich realność, jakbym przeżywał to naprawdę. I właśnie z tych snów wiedziałeś, że kobieta z wilczą skórą jest czarownicą? Jeśli nawet, to nie pamiętam.Wiem tylko, że ją nagle rozpoznałem.albo rozpoznał ją tendrugi, co we mnie siedzi.Milczał przez chwilę, potem spytał: Leifie, czy w tych snach brałeś kiedyś udział w obrzędach Kalk ru? Czy w ogóle miałeś doczynienia z jego kultem? Na pewno nie.Pamiętałbym, na Boga! Nawet ta świątynia na Gobi nigdy mi się nie śniła.Skinął głową, jakby moja odpowiedz potwierdzała jego myśli, potem zapadł w milczenie takdługie, że aż mnie coś tknęło. No, stary doktorze z Tsa lagi, pora na diagnozę!Reinkarnacja, nawiedzenie przez demony czy zwykła schizofrenia? Słuchaj, Leifie, nie miałeś chyba takich snów przed Gobi? Nie. Cóż.Próbowałem się przestawić na sposób myślenia Barra i ogarnąć to wszystkomózgownicą.Oto wynik.Uważam, że cała ta historia jest robotą starego arcykapłana.Zawładnąłtobą wtedy, gdy miałeś wizję. Pamiętasz  że jedziesz do świątyni Kalk ru, ale do niej nie wchodzisz.Nie wiadomo, cojeszcze ci zasugerował, bo pewnie kazał ci zapomnieć wszystko po przebudzeniu.To zwykłarzecz w hipnozie.I miał jeszcze kolejną sposobność.W czasie twego snu.Skąd wiesz, że niewszedł wtedy do ciebie i nie wmówił ci innych rzeczy? Oczywiście, zależało mu, byś uwierzył, że jesteś Dwayanu.Chciał, żebyś  pamiętał , ale nauczony doświadczeniem  nie to, co się wiązało z Kalk ru.To by tłumaczyło, dlaczego śniłeśtylko o sławie, przepychu i innych przyjemnych rzeczach.Mądry z niego gość, sam mówiłeś.Znał twoją psychikę na tyle, by przewidzieć, że na obrzęd będziesz się krzywił.I tak się stało,ale miał cię już w garści.Natychmiast zadziałał posthipnotyczny nakaz wydanypodświadomości.Nie mogłeś temu zapobiec.Chociaż część twojej jazni była rozbudzonai w pełni świadoma, nie miało to wpływu na wolę.Sądzę, że tak właśnie powiedziałby Barr.A jabym się z nim zgodził.Do diabła, to sprawka narkotyku, a nie wędrówki dusz czy demonów ani żadnych innych środków rodem ze średniowiecza. Tak  odpowiedziałem z nadzieją, ale i pewnym powątpiewaniem. A co powieszo Czarownicy? Ktoś podobny do niej pojawił się w twoim śnie, ale o tym zapomniałeś.Myślę, żewyjaśnienie jest takie, jak mówiłem.A jeśli tak.to niedobrze. Teraz cię nie rozumiem. Nie? Spróbuj pomyśleć.Skoro te wszystkie rzeczy, które tak cię zdumiewały, są wynikiemsugestii arcykapłana, to co jeszcze ci zasugerował? Wyraznie wiedział o tym miejscu.Mógłprzewidzieć, że je odnajdziesz.Więc czego się teraz po tobie spodziewa? Cokolwiek ma namyśli, możesz się założyć o szansę wydostania się z tego miejsca, że zaszczepił to głębokow twojej podświadomości.Zresztą dobrze, to tylko spekulacje, ale co zrobisz, kiedy nawiążeszbliższy kontakt z tymi rudymi damami i paroma szczęściarzami, którzy dzielą z nimi ich raj? Niemam bladego pojęcia  i ty też nie.I jeżeli to nie jest powód do zmartwienia  podaj mi inny.Daj spokój, chodzmy spać.Weszliśmy do namiotu.Byliśmy w nim już wcześniej z Evalie.Leżał tam wtedy stos skórprzykryty jedwabnym materiałem.Teraz przybył drugi taki sam.Zrzuciliśmy odzież pod osłonązielonkawej ciemności i położyliśmy się.Spojrzałem na zegarek. Dziesiąta  oznajmiłem. Ile to miesięcy od rana? Co najmniej sześć.Jak mi nie dasz spać, to cię zamorduję.Ależ jestem wykończony!Ja też byłem wykończony, ale długo jeszcze leżałem pogrążony w rozmyślaniach.Argumenty Jima, choć brzmiały przekonywająco, niespecjalnie do mnie przemawiały.Niewierzyłem, że przez całe wieki tkwiłem gdzieś w przestrzeni jako śpiący rycerz.Albo żebym byłnaprawdę tym mitycznym Dwayanu.Istniało trzecie wytłumaczenie, aczkolwiek nie mógłbympowiedzieć, że choć trochę lepsze niż reinkarnacja.I niosło z sobą tyleż nieprzyjemnychmożliwości, co rozumowanie Jima [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl