[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już wszystko byÅ‚o uÅ‚ożone co do dnia i godzi-ny wyprawy, kiedy on sam zwróciÅ‚ uwagÄ™, że trzeba siÄ™ jeszcze wstrzymać pół roku, albo-wiem zapasy żywnoÅ›ci, a głównie zboża, dostateczne dla mnie i PiÄ™taszka, a nawet dla naswszystkich, nie wystarczyÅ‚yby dÅ‚ugo na wyżywienie dwudziestu ludzi.PostanowiliÅ›my zatemuprawić i obsiać duży kawaÅ‚ ziemi, a dopiero po ukoÅ„czeniu żniw przedsiÄ™wziąć zamierzonÄ…wyprawÄ™.Ponieważ byÅ‚o nas dosyć i mieliÅ›my dostateczny zapas broni i amunicji dla oparcia siÄ™ na-jazdowi dzikich, zatem uprawa i zasiewy odbyÅ‚y siÄ™ bez najmniejszej obawy.Nie chcÄ…c zaÅ›wytÄ™pić bez potrzeby kóz oswojonych, polowaliÅ›my na dzikie, co nam odpowiedniÄ… ilośćmiÄ™sa dostarczaÅ‚o.Co zaÅ› zostawaÅ‚o nad potrzebÄ™, soliliÅ›my i wÄ™dzili, aby dla przyszÅ‚ychmieszkaÅ„ców przygotować zapasy żywnoÅ›ci.WÅ›ród tego czasu wycechowaÅ‚em kilkanaÅ›cie drzew, do budowy przyszÅ‚ego statku przy-datnych.PiÄ™taszek, jego ojciec i Hiszpan Å›cinali je i obrabiali, a ponieważ byÅ‚o parÄ™ piÅ‚ du-żych, wystawiliÅ›my rusztowanie, jakiego używajÄ… tracze i porznÄ™liÅ›my najdÅ‚uższe pnie nadeski, poukÅ‚adawszy je w cieniu, aby dobrze wyschÅ‚y.101NadeszÅ‚y żniwa, a zbiór wypadÅ‚ tak pomyÅ›lnie, że otrzymaliÅ›my 70 korcy jÄ™czmienia, 46ryżu, 14 żyta i 8 pszenicy.Te dwa ostatnie gatunki zboża, z przyczyny gorÄ…cego klimatu, niechciaÅ‚y dobrze rodzić, dlatego też, gdybym miaÅ‚ dÅ‚użej zostać na wyspie, z pewnoÅ›ciÄ… zaprze-staÅ‚bym ich uprawy.ObrobiliÅ›my jeszcze raz pola, ażeby na wypadek przedÅ‚użenia pobytu,można byÅ‚o przedsiÄ™wziąć zasiewy zaraz na wiosnÄ™.Po ukoÅ„czeniu tych robót, nic nie przeszkadzaÅ‚o już do zajÄ™cia siÄ™ wyprawÄ….Don Juan iojciec PiÄ™taszka przy pierwszym pomyÅ›lnym wietrze mieli odpÅ‚ynąć dla zawarcia ugody zHiszpanami.Aby mnie na każdy wypadek zabezpieczyć, Hiszpan na dzieÅ„ przed odjazdemspisaÅ‚ rozkaz w nastÄ™pujÄ…cych sÅ‚owach:»Ktokolwiek chce przybyć na wyspÄ™, znajdujÄ…cÄ… siÄ™ pod wÅ‚adzÄ… Robinsona Kruzoe, wi-nien wykonać uroczystÄ… przysiÄ™gÄ™, iż we wszystkim poddawszy siÄ™ jego zwierzchnictwu,bÄ™dzie wykonywaÅ‚ każdy jego rozkaz bez najmniejszego oporu.Nigdy nie zrobi nic na jegoszkodÄ™, a gdziekolwiek Robinsonowi spodoba siÄ™ skierować statek, uda siÄ™ tam, broniÄ…c wÅ‚a-Å›ciciela i jego majÄ…tku do ostatniej kropli krwi.Akt niniejszy każdy dobrowolnie zaprzysiÄ™-gnie na ewangeliÄ™ Å›wiÄ™tÄ… i honor hiszpaÅ„skiego narodu.Kto by zaÅ› nie chciaÅ‚ tego wykonać,ten nie zostanie przyjÄ™ty na wyspÄ™ Robinsona«.PodpisaliÅ›my z Don Juanem ten akt, a on natychmiast zÅ‚ożyÅ‚ mi przysiÄ™gÄ™ na wierność,przyobiecujÄ…c, że współziomkowie jego bez najmniejszego wahania toż samo uczyniÄ….Czółno karaibskie zaopatrzyliÅ›my w żywność i wodÄ™ na osiem dni, bo chociaż pogoda byÅ‚apiÄ™kna, a żegluga dÅ‚użej trwać nad sześć godzin nie mogÅ‚a, jednak lÄ™kaliÅ›my siÄ™, aby burzanie napadÅ‚a naszych żeglarzy.DaÅ‚em im dwie strzelby i po dziesięć naboi, i nakazaÅ‚em, żebywystrzałów nie marnowali na próżno, lecz zachowali je na wypadek napotkania nieprzyja-znych Karaibów.Nadto wziÄ™li ze sobÄ… dwie siekiery, Å›wider i topór oraz paczkÄ™ gwozdzi, dlanaprawy szalupy starej lub wybudowania wielkiej Å‚odzi, potrzebnej do przewiezienia takznacznej liczby osób.Na koniec wrÄ™czyÅ‚em Don Juanowi pióro i flaszeczkÄ™ atramentu, abymieli czym podpisać umowÄ™.NastÄ…piÅ‚a chwila odjazdu.PiÄ™taszek rzuciÅ‚ siÄ™ na szyjÄ™ ojcu, okrywaÅ‚ go pocaÅ‚unkami ipieszczotami.ZciskaÅ‚ starego i pÅ‚akaÅ‚ tak rzewnie, że mnie samemu cisnęły siÄ™ Å‚zy do oczu.Jai Don Juan, podawszy sobie dÅ‚onie, uÅ›cisnÄ™liÅ›my siÄ™ serdecznie, życzÄ…c rychÅ‚ego widzeniasiÄ™.Po czym wsiedli do czółna zaopatrzonego masztem i żaglem, a wiatr pomyÅ›lny zaczÄ…Å‚ jepÄ™dzić w pożądanym kierunku.DÅ‚ugo, dÅ‚ugo patrzyliÅ›my za nimi, dopóki tylko jeszcze czar-ny punkt rozróżnić można byÅ‚o na morzu, a PiÄ™taszek zalewaÅ‚ siÄ™ rzewnymi Å‚zami, jak gdybynigdy już ojca nie spodziewaÅ‚ siÄ™ zobaczyć.Kiedy łódz nam z oczu zniknęła, udaliÅ›my siÄ™ do Å›wiÄ…tyni, proszÄ…c u stóp krzyża o po-myÅ›lnÄ… żeglugÄ™ i powrót szczęśliwy naszych towarzyszy.XXXVIIIPiÄ™taszek spostrzega szalupÄ™.Obawa napadu.Przygotowanie doobrony.Wichrzyciele i wiÄ™zniowie.Narada.Potyczka z rokosza-nami.Zdobycie szalupy.Konwój wiÄ™zniów.Don Juan i ojciec PiÄ™taszka odpÅ‚ynÄ™li z wyspy w dniu 11 sierpnia 1677, to jest czternaste-go roku mego na niej pobytu.Wyprawa ich byÅ‚a pierwszym pewnym krokiem po tak dÅ‚ugimprzeciÄ…gu lat, przedsiÄ™wziÄ™tym dla wyzwolenia siÄ™ z wygnania.Pierwszy raz miaÅ‚em nadzie-jÄ™, że nareszcie dostanÄ™ siÄ™ do ojczyzny.102Wszystkie wolne me chwile zaprzÄ…taÅ‚a myÅ›l, jak by ten zamiar przywieść do skutku.Na-dzieja i obawa opanowywaÅ‚y duszÄ™ na przemian.Raz cieszyÅ‚em siÄ™ jak dziecko bliskim speÅ‚-nieniem zamysłów, to znów drżaÅ‚em ze strachu, aby burza nie zatopiÅ‚a Hiszpana i Karaiba,aby pozostali przyjÄ™li ukÅ‚ad lub nareszcie, by w powrocie nie zaskoczyÅ‚ ich huragan.PodÅ‚ugumowy mieli dopiero przybyć na wiosnÄ™, lecz któż mógÅ‚ rÄ™czyć, czy zniecierpliwieni dÅ‚ugimpobytem miÄ™dzy Karaibami, nie zechcÄ… skorzystać z resztek pogodnej pory i nie puszczÄ… siÄ™natychmiast z powrotem?Czasami znowu drÄ™czyÅ‚a mnie myÅ›l inna.Czy też za moim powrotem do Anglii, zastanÄ™przy życiu rodziców? Czy nie byÅ‚oby lepiej zakoÅ„czyć tu życie na wyspie bezludnej, aniżeliÅ›mierć ich opÅ‚akiwać? W takim nieznoÅ›nym stanie duszy przebyÅ‚em parÄ™ tygodni, gdy w dniu28 sierpnia o Å›wicie zbudziÅ‚ mnie PiÄ™taszek woÅ‚ajÄ…c: Panie Robinsonie, wstawaj, wstawaj, już sÄ…!ZerwaÅ‚em siÄ™ z łóżka, wciÄ…gnÄ…Å‚em szybko suknie i nie myÅ›lÄ…c o niebezpieczeÅ„stwie, niewziÄ…wszy nawet broni, pobiegÅ‚em ku wybrzeżom.Lecz jakież byÅ‚o moje przerażenie, gdywybiegÅ‚szy z lasku otaczajÄ…cego zamek, ujrzaÅ‚em na morzu dużą szalupÄ™, pÄ™dzonÄ… wiatremku brzegom. To nie nasz statek, krzyknÄ…Å‚em z trwogÄ…, pÅ‚ynÄ… od zachodu, a nasi przybyć mieli z poÅ‚u-dnia.Ukryjmy siÄ™, ukryjmy co żywo, bo któż wie, czy to przyjaciel, czy wróg?Natychmiast poÅ›pieszyliÅ›my ku zamkowi.PostawiÅ‚em PiÄ™taszka przy nabitym kilkunastukulami falkonecie z lontem w rÄ™ku, rozkazujÄ…c, aby natychmiast daÅ‚ ognia, skoro zakomende-rujÄ™, sam zaÅ› wybiegÅ‚em na strażnicÄ™, uzbrojony strzelbÄ… i perspektywÄ….Zaledwie wdarÅ‚szy siÄ™ na skaÅ‚Ä™, zwróciÅ‚em oczy na morze, gdy w odlegÅ‚oÅ›ci dwóch milmorskich spostrzegÅ‚em okrÄ™t stojÄ…cy na kotwicy.Ze struktury można byÅ‚o od razu poznać, żejest pochodzenia angielskiego, podobnież jak szalupa, zbliżajÄ…ca siÄ™ coraz bardziej ku brze-gom.Na ten widok serce zabiÅ‚o mi gwaÅ‚townie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]