[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Choć staÅ‚ dwa stopnie niżej, czubkiem gÅ‚owy siÄ™gaÅ‚ podbród­ka Alex, a jego ramiona, bardzo poszerzone przez kurtkÄ™, jakbywziÄ™tÄ… z reklam Michelina, blokowaÅ‚y caÅ‚y korytarz.W półmrokupozbawionej okien klatki schodowej uniesione w jej stronÄ™ oczy lÅ›ni­Å‚y, odbijajÄ…c przyćmione Å›wiatÅ‚o.Potężna postać mężczyzny byÅ‚a takdużą pociechÄ…, że Alex chÄ™tnie puÅ›ciÅ‚a mu pÅ‚azem insynuacje na te­mat jej tchórzostwa.- Pewnie masz racjÄ™ - przyznaÅ‚a, wchodzÄ…c na piÄ™tro i idÄ…c po­woli korytarzem; Joe szedÅ‚ tuż za niÄ….- Ale pomyÅ›laÅ‚am.- Jej gÅ‚osucichÅ‚, gdy rozejrzaÅ‚a siÄ™ dokoÅ‚a.- PomyÅ›laÅ‚aÅ›, że.?- %7Å‚e to może mój ojciec.- Aha.- GÅ‚Ä™bokie zrozumienie w jego gÅ‚osie sprawiÅ‚o, że posÅ‚aÅ‚aJoemu krótki, przelotny uÅ›miech.Wszystko byÅ‚o dokÅ‚adnie tak samo, jak wczoraj: bladokremoweÅ›ciany, eleganckie, biaÅ‚e futryny, a w nich wypolerowane, mahonio­we drzwi, czerwony chodnik w orientalne motywy na ciemnej drew­nianej podÅ‚odze, przymocowany do Å›ciany stolik, którego bokówstrzegÅ‚y dwa osiemnastowieczne krzesÅ‚a Duncana Phyfe'a, i nadktórym wisiaÅ‚ gobelin o skomplikowanym wzorze.Ponad krzesÅ‚ami,na wysokoÅ›ci oczu zawieszono dwie pozÅ‚acane półki.StaÅ‚y na nich,tak jak mówiÅ‚ Joe, dwie brÄ…zowe rzezby, przedstawiajÄ…ce jakieÅ› mi­tyczne boginki.KtoÅ›, zapewne sam Joe, a może Neely, odstawiÅ‚przewróconÄ… figurkÄ™ na swoje miejsce.Alex w myÅ›lach jeszcze razprzebiegÅ‚a ostatnie chwile przed momentem, gdy poczuÅ‚a uderzeniew gÅ‚owÄ™.Potknęła siÄ™ - to pamiÄ™taÅ‚a - i teraz od razu zobaczyÅ‚a, żewinowajcÄ… mógÅ‚ być chodnik, który koÅ„czyÅ‚ siÄ™ plecionkÄ… frÄ™dzli do­kÅ‚adnie przed drzwiami jej sypialni.PoleciaÅ‚a do przodu i chwyciÅ‚arÄ™kÄ… jakiÅ› materiaÅ‚ - może ten gobelin? SiÄ™gnęła do niego, by porów­nać materiaÅ‚ ze wspomnieniem, i zmarszczyÅ‚a brwi.Czy dziÅ› wyda­waÅ‚ siÄ™ grubszy i bardziej Å›liski niż ten, który wczoraj zÅ‚apaÅ‚a? Takjej siÄ™ wydawaÅ‚o, ale też wspomnienie owych paru sekund, kiedyAnula43&Irenascandalous wÅ‚aÅ›ciwie już leciaÅ‚a w dół, byÅ‚o bardzo niewyrazne.Czy to możliwe,że chwytajÄ…c tkaninÄ™, strÄ…ciÅ‚a sobie rzezbÄ™ na gÅ‚owÄ™?Na wspomnienie tego uderzenia aż coÅ› Å›cisnęło jÄ… w żoÅ‚Ä…dku,a w czaszce pod szwami znów zaczęło dudnić.Gdy tylko znalazÅ‚a siÄ™ponownie w tym korytarzu, wszystko wróciÅ‚o: niemal sÅ‚yszaÅ‚a od­gÅ‚os dyszenia: wdech, wydech, wdech, wydech.- Na litość boskÄ…, nie hiperwentyluj siÄ™ tak! - zawoÅ‚aÅ‚ Joe,chwytajÄ…c jÄ… za ramiÄ™ i odwracajÄ…c twarzÄ… do siebie.WspomnieniepierzchÅ‚o.Alex podniosÅ‚a na niego wzrok; zorientowaÅ‚a siÄ™, że nieÅ›wiado­mie naÅ›ladowaÅ‚a tamto sapanie.DziÄ™ki Bogu, że jest tu Joe, pomy­Å›laÅ‚a, patrzÄ…c mu w oczy.DziÄ™ki niemu caÅ‚a ta straszliwa sprawastaje siÄ™ prostsza.Oczy mu pociemniaÅ‚y, gdy tak stali, wpatrujÄ…c siÄ™w siebie, a jego rÄ™ce zacisnęły siÄ™ na ramionach Alex.NagÅ‚y dzwiÄ™k spÅ‚oszyÅ‚ oboje.Nie byÅ‚ gÅ‚oÅ›ny, brzmiaÅ‚ raczej jakstÅ‚umione uderzenie, ale w teoretycznie pustym domu nie powinnobyć w ogóle żadnych haÅ‚asów.Alex zesztywniaÅ‚a, czujÄ…c, jak lodo­waty dreszcz przebiega jej wzdÅ‚uż krÄ™gosÅ‚upa, i gwaÅ‚townie odwró­ciÅ‚a gÅ‚owÄ™ w stronÄ™, z której dobiegÅ‚ ich ów dzwiÄ™k.ChwyciÅ‚a mocnoobiema dÅ‚oÅ„mi ramiona Joego, wbijajÄ…c paznokcie w puchate, nylo­nowe rÄ™kawy kurtki.- Co to byÅ‚o? - zapytaÅ‚a syczÄ…cym gÅ‚osem.- Poczekaj tutaj.- PuÅ›ciÅ‚ Alex i odsunÄ…Å‚ jej rÄ™ce.- SprawdzÄ™, coto jest.I zostawi jÄ… tutaj samÄ… na korytarzu, wydanÄ… na pastwÄ™ nie wia­domo czego?- Po moim trupie! - Gdy jÄ… mijaÅ‚, zÅ‚apaÅ‚a mocno jego wielkÄ…, cie­pÅ‚Ä… dÅ‚oÅ„.Koszmarne wspomnienia przelatywaÅ‚y w jej myÅ›lach, gdypodążaÅ‚a za nim korytarzem.Tym razem nie byÅ‚o miejsca na przy­puszczenia.CoÅ› - ktoÅ› - na pewno jest w domu.Od samego poczÄ…t­ku miaÅ‚a racjÄ™.Serce zaczęło jej Å‚omotać, kiedy sobie to uÅ›wiadomiÅ‚a.Buch! DzwiÄ™k dochodziÅ‚ z jej sypialni.IdÄ…c za Joem, Alex nadalÅ›ciskaÅ‚a mocno jego dÅ‚oÅ„, gdy zbliżyli siÄ™ do uchylonych drzwi.RwaÅ‚jej siÄ™ oddech i musiaÅ‚a sobie przypominać, by nad nim panować.- Może powinniÅ›my po prostu wezwać policjÄ™ - zaproponowaÅ‚aszeptem, nie liczÄ…c zbytnio na to, że zostanie wysÅ‚uchana.- Cii! - Joe przystanÄ…Å‚ i wyciÄ…gniÄ™tÄ… rÄ™kÄ… pchnÄ…Å‚ drzwi, aż otwo­rzyÅ‚y siÄ™ na caÅ‚Ä… szerokość.Gdy skrzypnęły, Alex aż siÄ™ skrzywiÅ‚a:ten dzwiÄ™k na pewno zaalarmuje kogoÅ›, kto byÅ‚ w pokoju - alew Å›rodku nie dostrzegli nikogo.Jedyne kryjówki znajdowaÅ‚y siÄ™ podłóżkiem albo za zamkniÄ™tymi drzwiami garderoby.Anula43&Irenascandalous Buch! Alex szeroko otworzyÅ‚a oczy.Ten dzwiÄ™k naprawdÄ™ dobie­gaÅ‚ z garderoby.Joe uwolniÅ‚ rÄ™kÄ™ gwaÅ‚townym szarpniÄ™ciem, posÅ‚aÅ‚Alex szybkie, znaczÄ…ce spojrzenie, które mówiÅ‚o wyraznie:  zostaÅ„tutaj", i czterema dÅ‚ugimi krokami pokonaÅ‚ szerokość pokoju, pozo­stawiajÄ…c jÄ…, zlanÄ… zimnym potem, by tylko patrzyÅ‚a.JeÅ›li w garde­robie kryje siÄ™ prawdziwa, grozna istota ludzka o zÅ‚ych zamiarach,to równie dobrze może mieć przy sobie prawdziwy, grozny pistolet.Anula43&Irenascandalous RozdziaÅ‚ osiemnastyJeżeli tam jest uzbrojony wÅ‚amywacz, pomyÅ›laÅ‚a Alex, to ucieknÄ™.BÄ™dzie krzyczeć.Zadzwoni po policjÄ™.Ale przecież telefon nie dziaÅ‚a.Joe szarpniÄ™ciem otworzyÅ‚ drzwi do garderoby, zajrzaÅ‚ do Å›rodkai.spacerowym krokiem, omijajÄ…c jego stopy, wyszedÅ‚ stamtÄ…dogromny, rudy kocur.Przez moment Alex po prostu gapiÅ‚a siÄ™ na zwierzaka.Joe, sÄ…­dzÄ…c po jego minie, z poczÄ…tku równie zaskoczony jak ona, teraz wy­buchnÄ…Å‚ Å›miechem i pochyliÅ‚ siÄ™, by wziąć puszystego olbrzyma narÄ™ce.ByÅ‚ to schludny i wyjÄ…tkowo dobrze odżywiony kot - musiaÅ‚ważyć okoÅ‚o dziesiÄ™ciu kilogramów.- Alex, oto Hanibal - powiedziaÅ‚ Joe; pogÅ‚askaÅ‚ kocura i przy­niósÅ‚ go do niej.- Jak siÄ™ dostaÅ‚ do garderoby, nie mam pojÄ™cia, alewydaje mi siÄ™, że jest niesÅ‚ychanie zadowolony, że nas widzi.- Hanibal? - powtórzyÅ‚a gÅ‚osem peÅ‚nym wÄ…tpliwoÅ›ci.ImiÄ™ wyda­Å‚o jej siÄ™ dziwne dla kota.- Aowi myszy - wyjaÅ›niÅ‚ Joe, mrugajÄ…c do niej.-I to bardzo do­brze.Kojarzysz chyba, Hanibal-Kanibal?- Och.Bardzo Å›mieszne.Kot popatrzyÅ‚ na Alex zielonymi szparkami oczu; mruczaÅ‚ takgÅ‚oÅ›no, że chyba sÅ‚ychać go byÅ‚o na parterze.RobiÅ‚ sobie czasemprzerwy, żeby wziąć oddech - gÅ‚Ä™boki i dobrze sÅ‚yszalny.- SkÄ…d siÄ™ tu wziÄ…Å‚? - Doskonale pamiÄ™taÅ‚a, że poprzedniej nocywyjęła buty wÅ‚aÅ›nie z tej szafy.ByÅ‚a raczej pewna, że pózniej zamk­nęła za sobÄ… drzwi.Czy wtedy uwiÄ™ziÅ‚a w Å›rodku kocura? Dobry Bo­Å¼e, czy to możliwe, że tamto dyszenie byÅ‚o sapaniem kota? Czy goni-Anula43&Irenascandalous Å‚a tego zwierzaka, kiedy upadÅ‚a, i czy to on w zamieszaniu wróciÅ‚ tuw jakiÅ› sposób, by ukryć siÄ™ w garderobie?Ale za nic nie wspomni o takiej możliwoÅ›ci Joemu.JeÅ›li już ko­niecznie musiaÅ‚a zrobić z siebie idiotkÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl