[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Użyłem mojego wiernego sługi, umieściłem go w Hogwarcie, aby upewnić się, że zgłoszenie chłopaka dostanie się do Czary Ognia.Użyłem mojego wiernego sługi, aby upewnić się, że chłopak wygra turniej - że jako pierwszy dotknie Pucharu Trzech Czarodziejów - pucharu, który mój wierny sługa zmienił w świstoklik, który przeniósł go tutaj, poza zasięg pomocy i ochrony Dumbledore'a, prosto w moje ramiona.I jest tutaj.chłopiec, który wszyscy wierzą, że jest moim pogromcą.Voldemort wolno zrobił krok do przodu i znalazł się twarzą w twarz z Harrym.Podniósł różdżkę - Crucio!Był to ból silniejszy, niż Harry kiedykolwiek doświadczył; każda jego kość go paliła; głowa z pewnością pękała wzdłuż blizny; oczy jak szalone poruszały się pod powiekami; chciał, żeby to się skończyło.chciał umrzeć.I nagle wszystko zniknęło.Wisiał bezwładnie na linach przymocowujących go do nagrobka ojca Voldemorta, spoglądając jakby przez mgłę w te jasnoczerwone oczy.Nocną ciszę przeszył śmiech Death Eaterów.- Myślę, że widzicie, jaką głupotą jest twierdzić, że ten chłopiec kiedykolwiek był silniejszy ode mnie - powiedział Voldemort - Ale nie chcę, żeby u kogolwiek pozostał choć cień podejrzeń.Harry Potter uciekł mi przez szczęśliwy zbieg okoliczności.Udowodnię swoją moc zabijając go, tu i teraz, na waszych oczach, gdzie nie ma Dumbledore'a, by mu pomóc i matki, by za niego umrzeć.Dam mu szansę.Będzie mógł walczyć, tak, aby nikt już nie miał wątpliwości, kto z nas jest potężniejszy.Jeszcze tylko chwilkę, Nagini - szepnął, podczas gdy wąż sunął wśród traw do miejsca, gdzie stali i patrzyli słudzy Voldemorta.- Teraz rozwiąż go, Glizdogon, i daj mu z powrotem jego różdżkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]