[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cel na uwa ga.I znowu posłał mi spojrzenie, od którego poczułam się tak, jakby wsuwał dłonie domo ich maj tek. Pięk nie dziś wy glą dasz.W du chu się za ru mie ni łam.Na to miast na twa rzy przy wo ła łam zna czą cy uśmiech. Two ja dziew czy na też.Bra den wes tchnął cięż ko i wziął szklan ki z baru. Jo ce lyn, to był tyl ko kom ple ment, nic wię cej.Nie praw da.Ba wisz się mną.A sko ro mamy czę ściej się wi dy wać, to chcę, że byś prze stał. Czyż by? Ze wszyst ki mi roz ma wiasz tak jak ze mną? To zna czy jak? Jak bym była nago.Bra den uśmiech nął się sze ro ko, a oczy aż mu za bły sły. Nie.No ale nie wszyst kich wi dzia łem nago.Zi ry to wa na po krę ci łam gło wą. Wiesz, o czym mó wię.Pra wie pod sko czy łam, kie dy po chy lił się nade mną i ci cho wy mru czał mi do ucha: Lu bię to, jak na cie bie dzia łam.Od su nę łam się.A więc by łam dla nie go wy zwa niem? Ja sne.Te raz to zro zu mia łam. Przestań, dobrze? Jesteś bratem Ellie, więc pewnie będziemy się widywać, dlategowo la ła bym, że byś nie wpra wiał mnie w za kło po ta nie.Zmarsz czył brwi w wy ra zie nie za do wo le nia. Nie chciałem, żebyś poczuła się zakłopotana. Znowu badawczo wpatrywał się wemnie, ale tym razem niczego nie dałam po sobie poznać.Z ciężkim westchnieniem pokiwałgłową. W porządku.Przepraszam.Nie chcę się kłócić.Lubię cię.Ellie cię lubi.Chciałbym,żebyśmy się zaprzyjaznili.Od tej pory przestanę z tobą irtować i bardzo się postaramza po mnieć, jak wy glą dasz nago.Odstawił szklanki na bar i podał mi rękę na zgodę.Jego wzrok zupełnie się zmienił.Byłproszący, chłopięcy i rozczulający.W ogóle mu nie ufałam, ale wbrew sobie z uśmiechempo krę ci łam gło wą i uję łam jego dłoń.Kie dy tyl ko jej do tknę łam, aż mnie ciar ki prze szły.Myślałam, że iskra przeskakująca między ludzmi, których do siebie ciągnie, to tylkohol ly wo odz ki mit.A jed nak nie.Nasze spojrzenia się skrzyżowały.Aaskotanie między nogami nasiliło się tak, że drżałamz podniecenia.Widziałam tylko Bradena, czułam tylko Bradena, a jego ciało znajdowało siętak blisko, że niemal czułam jego twarde mięśnie.W tamtej chwili pragnęłam zaciągnąć godo dam skiej to a le ty, oprzeć się o ścia nę i po zwo lić, żeby ostro mnie prze le ciał.Dłoń Bradena zacisnęła się na mojej, jego jasne oczy pociemniały i już wiedziałam, że&i on mnie pra gnie. W porządku mruknął z niepokojącą miną.Pochylił się nade mną tak nisko, że ustamipra wie mu snął moje war gi. Moż na i tak.Sko ro ty uda jesz, to i ja będę uda wał.Wyszarpnęłam dłoń i próbując opanować drżenie, sięgnęłam po resztę drinków.Bradenwziął te, które odstawił przed tym przeklętym uściskiem dłoni.Niestety miał rację.Ciąg nęło nas do sie bie jak cho le ra.Nig dy wcze śniej nie czu łam cze goś po dob ne go.Dla te go Bra den Car mi cha el był dla mnie wy jąt ko wo nie bez piecz ny.Mu sia łam skry wać swo je emo cje.Po sła łam mu bez tro ski uśmiech. Ja nie uda ję.Odeszłam, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.Cieszyłam się, że od stolika oddziela nasścia na.Chy ba bym umar ła, gdy by ktoś stał się świad kiem na szej wy mia ny zdań.Braden usiadł obok Holly, podał drinka jej i Adamowi.Na ułamek sekundy naszespojrzenia się skrzyżowały.Posłał mi uśmiech naznaczony udawaną uprzejmością, po czymodchylił się i położył rękę na oparciu krzesła Holly.Uśmiechnęła się do niegoi w in tym nym ge ście po ło ży ła wy ma ni kiu ro wa ną dłoń na jego udzie. Kotku, właśnie mówiłam Ellie o tej sukience od Gucciego, którą widziałamw internecie.Może zabrałbyś mnie do Glasgow, żebym ją przymierzyła? Spodoba ci się.Jestwar ta każ dych pie nię dzy. Za trze po ta ła rzę sa mi.Nie trze ba było mi tłu ma czyć, że cho dzi o pie nią dze Bra de na.Zdegustowana wypiłam swojego drinka.Starałam się ich ignorować.Niestety Holly niechcia ła być igno ro wa na. Josh, jak to moż li we, że stać cię na wy na ję cie po ko ju w cu dow nym miesz ka niu El lie?Wszy scy na mnie spoj rze li. Mam na imię Joss.Wzruszyła ramionami, zmrużyła oczy i uśmiechnęła się.Nagle przyszło mi do głowy, żemoże za uwa ży ła, jak z Bra de nem spoj rze li śmy na sie bie.Cho le ra. No więc? spy ta ła ze zło śli wo ścią w gło sie.Wszyst ko ja sne.Z całą pew no ścią to wi dzia ła. Dzię ki ro dzi com.Wypiłam kolejnego drinka i odwróciłam się do Jenny, żeby ją spytać o pracę na półeta tu w szkoc kim prze my śle tu ry stycz nym.Hol ly prze rwa ła mi w pół zda nia. Jak to dzię ki ro dzi com?Za mknij się, głu pia dzie wu cho! Spoj rza łam na nią ze skry wa ną iry ta cją. Dzię ki ich pie nią dzom. Aha. Zmarszczyła nos, jakby nagle coś okropnie zaśmierdziało. Utrzymujesz sięz pie nię dzy ro dzi ców? W two im wie ku?O nie.Upiłam kolejny łyk drinka i uśmiechnęłam się do niej ostrzegawczo, jakbymchcia ła po wie dzieć: Nie za czy naj ze mną, dzie cin ko, bo nie wy grasz.Nie za ła pa ła. To zna czy, że pła cą za wszyst ko? Nie masz po czu cia winy?Cho le ra, mam, i to co dzien nie. A te lo ubo uti ny ku pi łaś za pie nią dze swo je czy& Bra de na?Ellie parsknęła śmiechem i aby to zamaskować, udała, że zakrztusiła się drinkiem.Poklepałam ją po plecach, niby próbując jej pomóc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]