[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Codziennie ranoodbywała się prawdziwa bitwa, kto z kim będzie pracował, co wydawałosię absurdalne, zważywszy, że większość funkcjonariuszy i tak wymieniałapartnerów, kiedy tylko znalazła się na ulicy.Mimo wszystko na tle przydziału często dochodziło do gorącychsporów.Więcej tam było pozerstwa i wyzwisk, ale czasami dochodziło dorękoczynów.Prawdę powiedziawszy, jedyną rzeczą, na której naprawdęzależało wszystkim mężczyznom z jednostki zajmującej się prze-stępstwami na tle seksualnym, to nie wylądować w parze z którąś z bab.Przynajmniej nie z taką, która by nie grzeszyła urodą.Powoli ten problem przesączał się do innych jednostek.Codziennie ranona początku odprawy odczytywano dzienny biuletyn komisarza ReginaldaEavesa.Reggie był zmuszony przenosić ludzi z miejsca na miejsce, żebyjakoś sprostać temu, co federalne normy wpychały im do gardła akurattego dnia.Stawiający się do pracy oficer nie wiedział, gdzie on lub onawylądują.Równie dobrze mógł to być sam środek Perry Homes jak ipiekło na ziemi, czyli port lotniczy w Atlancie.Nie dalej jak w zeszłymroku pewna kobieta została przydzielona na cały tydzień do oddziałuantyterrorystów, co okazałoby się prawdziwą klęską, gdyby rzeczywiściemusiała wziąć udział w jakiejkolwiek akcji.79Amanda zawsze pełniła służbę na dziennych zmianach - zapewnedlatego, że tak życzył sobie jej ojciec.Nikt zdawał się nie zauważać ani nieprzejmować faktem, że nadal trzymała się harmonogramu - nawetwówczas gdy Duke podał władze miasta do sądu.Dzienna zmiana,najprostsza i najłatwiejsza, trwała od ósmej do czwartej po południu.Wieczorna zajmowała czas pomiędzy czwartą a północą, zaś poranna,która uchodziła za najbardziej niebezpieczną, zaczynała się o północy ikończyła o ósmej rano.Funkcjonariusze z patroli pracowali z grubsza według tego samegorozkładu co policjanci w cywilu i detektywi, tyle że zaczynali ogodzinę pózniej i godzinę wcześniej kończyli, co odpowiadałodawnemu systemowi pracy na kolei.Uważano, że kolejne zmianybędą sobie przekazywać obowiązki, co w praktyce zdarzało sięrzadko.Przyjeżdżając do pracy, Amanda dość często zastawała tamparu podejrzanych, którzy popisywali się podbitymi oczyma albozakrwawionymi bandażami na głowach.Zwykle siedzieli przykucikajdankami do ław przy drzwiach frontowych i właściwie nikt niepotrafił udzielić wyczerpującej odpowiedzi, jak się tu znalezli ani o cowłaściwie zostali oskarżeni.W zależności od tego, jak w danymmiesiącu wyglądała sytuacja w areszcie, niektórzy z zatrzymanychbywali zwalniani, a potem natychmiast znowu aresztowani zawłóczęgostwo.Podobnie jak większość potowych kwater głównych, StrefaPierwsza mieściła się w zrujnowanym sklepie, który wyglądał jakmiejsce, na które policja powinna zrobić nalot, a nie przechadzać sięwewnątrz, popijając kawę i opowiadając sobie nawzajem wojennehistorie o aresztowaniach z poprzedniego dnia.Mieszczące się natyłach Plaza Pharmacy oraz kina specjalizującego się w filmachpornograficznych dowództwo zostało bez ceregieli przeniesione w to80właśnie miejsce, kiedy wyszło na jaw, że poprzednia kwateraznajdowała się bezpośrednio nad znikającym pod ziemiąstrumieniem.W tym wypadku Konstytucja Atlanty zatryumfowała.W całym budynku znajdowały się tylko trzy pomieszczenia.Największe było salą odpraw, z wydzieloną na biuro sierżantaczęścią, która od reszty odgrodzona była szklaną przegrodą.Biurokapitana sprawiało o wiele sympatyczniejsze wrażenie, co oznaczało,że rzeczywiście można tam było otwierać i zamykać okna.Tuż przedZwiętem Niepodległości ktoś stłukł szybę w oknie w sali odpraw,żeby wpuścić do środka trochę świeżego powietrza.Nikt nie kwapiłsię naprawić szkodę, zapewne dlatego, że każdy wiedział, iż oknowkrótce znowu zostanie stłuczone.Trzecie pomieszczenie było łazienką, ale wspólną, przez co możnabyło mieć pewność, że żadna kobieta nie odważy się usiąść nasedesie.Jedyny raz, kiedy Amanda weszła toalety, zakończył sięwymiotowaniem na zapleczu Plaza Theater, podczas gdypochrząkiwania i jęki z Winnie Bango odbijały się od ścianmurowanych z betonowych bloczków.- Dzień dobry, madame.- Jeden z policjantów z patrolu dotknąłczapki, kiedy Amanda przechodziła obok.W odpowiedzi skinęła głową, mijając w drodze do wejścia kilkaznajomych białych radiowozów, należących do policji miasta Atlanta.W powietrzu wisiał smród przetrawionego wina, chociaż na ławceakurat nie siedział żaden skuty kajdankami włóczęga.Welonpapierosowego dymu spowijał poplamiony tu i ówdzie sufit.Nakażdej powierzchni leżała gruba warstwa kurzu - nawet na długich,przypominających wyposażenie barów samoobsługowych, stołach,które ustawiono w zakrzywionych rzędach w poprzek pokoju.Znajdujące się z przodu podium było puste.Amanda zerknęła na81zegarek.Miała jeszcze dziesięć minut do chwili, kiedy zacznie sięodprawa.Vanessa Livingston siedziała z tyłu pokoju, zajęta robotąpapierkową.Miała na sobie szare spodnie i te same paskudne, czarne,typowo męskie buty, które wszyscy musieli zakładać do munduru.Całości dopełniała jasnoniebieska koszulka z krótkimi rękawami orazobcięte na pazia ciemne włosy, wygięte po obu stronach w szerokiełuki.Amanda kilka razy chodziła z Vanessą w patrolu, kiedy jeszczeobie nosiły mundur.Była niezawodną partnerką, chociaż potrafiłazachowywać się jak mała, szurnięta hipiska; krążyły plotki, żeprzywoływała do porządku kobiety, które pozwalały sobie naseksualne prowokacje wobec oficerów policji.Amanda nie miaławyboru - musiała usiąść obok niej.Tak jak zwykle pokój byłpodzielony na ćwiartki.Biali i czarni siedzieli po obu stronach,kobiety z tyłu, mężczyzni na przedzie.Amanda starała się patrzeć wprost przed siebie, przepychając sięprzez gromadę ubranych w mundury panów.Wszyscy czekali jaknajdłużej, żeby w ostatniej chwili usunąć się jej z drogi.Grupa wkącie rozpracowywała zamki z zapadkami.Codziennie odbywały sięzawody, kto szybciej upora się z zamkiem.Kilku oficerówwymieniało się amunicją.Przez ostatnie dwa lata czternastupolicjantów zostało zastrzelonych podczas akcji, więc załadowanie dopistoletu szybszego pocisku nie wydawało się wcale złym pomysłem.Amanda położyła torebkę na stole i usiadła.- Hej, jak się masz?- Doskonale.- Głos Vanessy brzmiał wesoło, tak jak zawsze.- Dziśrano szczęśliwie wpadłam na Wydział Inspektorów.- Rozumiem, że już sobie poszli?82Vanessa skinęła głową.Amanda natychmiast rozpięła mankiety ipodwinęła rękawy.Zwieże powietrze na ramionach było czymś takniezwykłym, że o mało nie zemdlała.- Czyżby Geary dziś się nie zjawił? - spytała.Nie było mowy, żeby sierżant Mike Geary przepuścił Vanessę.Uważał, że kobiety w ogóle nie powinny być przyjmowane do pracyw policji i był wystarczająco mocny, żeby coś w tej sprawie zrobić.Zjakiegoś powodu szczególnie upodobał sobie Amandę.Wystarczyłajedna nagana, żeby została zawieszona na cały dzień.Nie chciałanawet myśleć, w jaki sposób ma zarobić na czynsz, jeśli coś takiegosię jej przytrafi.- Nie, Geary dziś nie przyjechał.- Vanessa ułożyła w stoswszystkie raporty.- Była Sandra Phillips, ta czarna laska, która golisobie głowę jak facet.- Mam z nią ćwiczenia - odparła Amanda.Większość jej znajomych chodziła na nocne kursy, organizowaneprzez stan Georgia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]