[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Prawo nie ma tych wątpliwości.Jak będzie coś ciekawegodo napisania, to ci wyjednam zgodę na dostęp do informacji. A w sprawie Derkacza? Mogę ewentualnie prosić, aby ktoś ci wyjednał.Ale sądzę,że ty możesz wiedzieć więcej.Długo potem zastanawiałem się, czy to była aluzja, czy tezkolega Rysio tak sobie zwyczajnie powiedział, a na mnie czapkagore.*** Derpol" przez cały czas funkcjonował mniej więcejnormalnie.W biurze jedynie była kilkudniowa przerwa, boliczni zazwyczaj interesanci, powodowani współczuciem itaktem, nie zgłaszali się.Wkrótce jednak wszystko ruszyłoznowu.Jan Derkacz, właściciel firmy, nie mógł przybyć z Buffalo napogrzeb brata.W jego imieniu lnterflora" dostarczyłaniewiarygodnej wielkości wieniec.Sam- on polecił, abydyrekcja robiła nadal, co do niej należy i realizowałaprzedsięwzięcia podjęte przez zmarłego pełnomocnika.PanJan zapowiedział też swój przyjazd, kiedy mu tylko zdrowiepozwoli.W biurze, jak opowiadała mi wieczorami Maria, sytuacjazrobiła się dziwna.Na bieżąco wszystkim kierował Drapich.Częstym gościem bywał mecenas Sztarkiełło, który konferowałz Drapichem w gabinecie Derkacza, po czym Drapich wracał doswego pokoiku.Henryk posiedział parę godzin przy swoimdawnym biurku, przerzucając jakieś papiery.Nie odważył sięzasiąść w gabinecie ojca, choć Drapich coś na ten tematnapomknął.Następnego dnia Henryk ustalił z Drapichem, żewezmie urlop.Właśnie ustalił, bo nie poprosił ani nie oznajmił,że bierze.I w biurze zrobiło się lżej.Zauważono przy tym, żechoć stary Derkacz wszystkim osobiście kierował i nie pozwalałnikomu na podjęcie żadnej decyzji, przynajmniej bez jegowiedzy, to teraz robota idzie nie gorzej, a jakby troszeczkęszybciej.Po kilku dniach Maria powiedziała mi, że chciałby ze mnąmówić mecenas Sztarkiełło i spytała, jak ma mnie z nimumówić. A skąd on wie, że się widujemy? Nie musi tego wiedzieć.Jestem sekretarką i znalazłabymcię w godzinach pracy, gdybym cię nie widywała po nich.Apoza tym: czy nasze kontakty mają być tajemnicą? Tego nie twierdzę, ale nie lubię ostentacji. Ja, jak chyba zauważyłeś, też nie.Niemiła się robiła rozmowa, więc spytałem, czego możechcieć ten mecenas, na co usłyszałem, że sam mi to powie.W tym momencie i Maria zauważyła, że jest niemiło, więcpowiedziała: Kiedyś musiało dojść między nami do spięcia, więc dobrze,że już to mamy za sobą.Zanim jednak doszło do rozmowy ze Sztarkiełłą, Mariaprzyleciała z wiadomością, że pan Drapich został wezwany naprzesłuchanie i z niego nie wrócił.W związku z tym mecenasprzeprasza, lecz musi iść do prokuratury, dowiedzieć się, czyzastosują sankcję, wydostać dla siebie pełnomocnictwoDrapicha i pisać odwołanie do sądu, gdyby taka sankcja była.Zorientowałem się jako były ławnik, że jeśli Maria mówi osankcji, a nie o aresztowaniu, to musiała na ten tematrozmawiać z adwokatem, skoro przejęła urzędowąnomenklaturę.Informacja ta zaniepokoiła mnie nieco.Bałem się dalszychpytań Marii, lecz ich nie było.Zadzwoniłem, jak tylko mogłemnajszybciej, do Ryśka, aby wyjaśnić, czy to nie moje informacjeo podsłuchanej przez Marię rozmowie przyczyniły się dozatrzymania Drapicha, lecz dowiedziałem się, że pan Morsztynwyjechał na kilka dni.Do rozmowy z mecenasem Sztarkiełłą doszło zatem o jedendzień pózniej.Przyjął mnie w swoim mieszkaniu, w gabinecie,który wyglądał jak na gabinet wziętego adwokata przystało.Urzędował zaś zapewne w zespole przy małym biureczku, wzatłoczonym pokoju, dokąd wepchnęła adwokatów ustawa oich zawodzie już ponad ćwierć wieku temu.Adwokat był mi, jak dotąd, potrzebny tylko raz, gdyrozwodziłem się z Krystyną.Pamiętam, jakim szokiem była dlamnie rozmowa na tematy bądz co bądz intymne, prowadzonaszeptem, głowa przy głowie, podczas gdy od sąsiedniego biurkadolatywały do mnie strzępy innych, równie intymnych,rozmów.Tu jednak wszystko było jak trzeba.Ogromne dębowebiurko, przepaściste, skórzane fotele, w szafach, za szkłem, nadębowych półkach woluminy w skórze, ze złoceniami nagrzbietach.No, gwoli prawdy trzeba zauważyć, że niedominowały one w księgozbiorze, lecz jednak były.Kawę podała nam panienka w fartuszku i czepeczku, czego wprywatnym domu nie widziałem od z górą trzydziestu lat.Koniaczek mecenas rozlewał sam. Panie redaktorze rozpoczął. Poprosiłem pana, byporozmawiać o firmie pana Derkacza, z którą jestem związanyod lat.Bardziej ode mnie jest kompetentny pan Drapich, któryza moment tu będzie.Na razie zaś możemy wypić za pomyślnyobrót spraw, które będziemy mieli do załatwienia.Pan Mateusz zjawił się, kiedyśmy lekko dotknęli ustamipękatych kieliszków.Wyglądał czerstwo i zdrowo, na pewnonie jak człowiek, który spędził nieco czasu w niezbytkomfortowych warunkach i taki, który musi porzucić pracę, byzażyć zasłużonego odpoczynku. Sprawy mają się tak rozpoczął mecenas że zmarłydyrektor poczynił daleko idące kroki, by uruchomić działalnośćpoligraficzną, którą firma ma w swej koncesji oraz działalnośćwydawniczą, na którą zezwolenie trzeba dopiero uzyskać.Przestałem być spokojny i aby opanować się, łyknąłemkoniaku.W tej chwili panienka wniosła trzecią kawę dla panaDrapicha.Gdy wyszła, Sztarkielło ciągnął swoją przemowę. Domyśla się pan zapewne, redaktorze, o czym zamierzammówić.Otóż wiadomo nam, że pan Derkacz zaproponowałpanu prowadzenie działalności wydawniczej i pan wstępniewyraził zgodę.Podtrzymujemy tę propozycję i chcemywiedzieć, czy pan w zmienionej sytuacji nadal wyraża zgodę.Byzaś panu ułatwić zorientowanie się, o czym mówimy,poprosimy pana Drapicha o przedstawienie warunków, którychpan Derkacz nie zdążył z panem uzgodnić. Pan Derkacz zaczął Drapich wszystkim płacił stałeuposażenia, plus uznaniowe gratyfikacje.My w zakładachprodukcyjnych, a takim będzie pion wydawniczo-poligraficzny,przejdziemy na system prowizyjny z gwarantowanymminimum.Mam na myśli personel kierowniczy, od któregozależą wyniki ekonomiczne.Na razie jednak zostajemy jeszczeprzy starym systemie, a na pewno utrzymamy go w nowychdziałach w okresie ich organizacji i rozruchu. Niech pan mówi o sumach, panie Mateuszu wtrącił sięmecenas. Już mówię.Otóż, nie wchodząc w składniki pańskiegouposażenia, wynosiłoby ono praktycznie do osiemdziesięciutysięcy miesięcznie.Nie potrafię podać wysokości premiikwartalnych, ale byłyby to sumy odczuwalne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]