[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz posta-nawiajcie i niech tak będzie, jak postanowicie.Czy, waszym zdaniem, winniśmy ustąpić zplacu unikając bitwy? Nie!!! wykrzyknięto jednogłośnie i szczerze. A może.może lękacie się tych trzydziestu tysięcy rycerzy?%7łart wywołał głośny wybuch śmiechu, niepokój i wątpliwości moich chłopaczków znikły irozeszli się wesoło na swe posterunki.Zliczni to byli chłopcy, urodziwi jak dziewczęta.Teraz byłem gotów na przyjęcie wroga.Niech nastąpi doniosły dzień, czuwamy!Wielki dzień nastał.O świcie zameldował mi wartownik, że na widnokręgu pokazała sięczarna masa i dolatują jakieś dzwięki, zapewne wojskowej muzyki.Ponieważ śniadanie byłogotowe, zjedliśmy je tymczasem, po czym wygłosiłem do chłopców krótkie przemówienie iposłałem niewielki oddział pod dowództwem Klarensa, by obsadzić baterie.Słońce rychło wzeszło i zalało przestrzeń ostrymi promieniami.Zobaczyliśmy olbrzymiewojsko rozkołysane jak fale i następujące na nas.Coraz bardziej zbliżało się i coraz grozniejwyglądało.Rzeczywiście była tu cała Anglia.Dostrzegliśmy wkrótce wielką ilość rozwinię-tych proporczyków, a słońce rozjarzyło całe morze zbroi.Piękny był to widok.Nigdy nie my-ślałem, że sądzone mi będzie rozbić takie wojsko.Teraz już mogliśmy zaobserwować szczegóły.Cała awangarda, na wiele akrów przestrze-ni, składała się z jezdzców-rycerzy w hełmach z pióropuszami i w lśniącej zbroi.Nagle zary-czały trąby.Powolny marsz przeszedł w galop i wtedy.Strach było patrzeć! Potężna falajezdzców zbliżała się do piaszczystego pasa zatrzymałem oddech.Bliżej, bliżej pas zielo-nego torfu przed pasem żółtym zwężał się gwałtownie, stał się wreszcie wąziutką wstążką96przed końskimi kopytami wreszcie znikł pod nogami.Wielki Boże! Cała awangarda wyle-ciała w powietrze z hukiem i trzaskiem, stając się nieforemną masą odłamków, resztek istrzępów.a nad ziemią uniósł się gęsty słup dymu kryjąc przed oczami resztę wojska.Teraz nastał czas na następne posunięcie w planie kampanii! Dotknąłem guziczka wyłącz-ników i zmusiłem kości Anglii do opuszczenia kręgosłupa!W wybuchu następnym ginęły nasze szkoły, warsztaty wszystkie nasze kulturalne urzą-dzenia, Wyleciały w powietrze i znikły tam na zawsze.Szkoda.ale to był mus.Nie mogli-śmy zezwolić, by nasz wróg zwrócił je przeciwko nam.Nastąpił najnudniejszy kwadrans, wydłużający się w wieczność.Czekaliśmy milcząc, za-mknięci naszymi kręgami drutów i jednolitą ścianą dymu za nimi.Nie mogliśmy nic dojrzećponad nią lub przez nią.Ale oto stopniowo poczęło się przerzedzać, ziemia wystąpiła wyraz-niej i mogliśmy zaspokoić naszą ciekawość.Jak okiem sięgnąć ani żywego ducha! Wystąpiłanatomiast pewna okoliczność będąca nam na rękę.Oto wybuch uczynił głęboką wyrwę, po-nad sto stóp szeroką, obwałowaną po bokach.Trudno byłoby określić, ile tu zginęło ludzkichistnień.Oczywiście nie mogliśmy zliczyć zabitych, gdyż ich wcale tu nie było; była jakaśbezkształtna masa, złożona ze strzępów ludzkiego mięsa z dodatkiem żelaznych guzików.A więc, nie dojrzeliśmy żywego ducha, lecz niewątpliwie byli gdzieś ranni z ostatnich rzę-dów.Wśród pozostałych przy życiu mogły zapanować choroby, jak zwykle bywa po tegorodzaju katastrofach.Ale trudno było oczekiwać nadejścia rezerw.To była wszak ostatniastawka angielskiego rycerstwa po niedawno zakończonej niszczycielskiej wojnie.Wobec po-wyższego byłem przekonany, że jeśli nawet wystąpi przeciwko nam jeszcze raz wojsko, tobędzie ono bardzo nieliczne.Wydałem następującą dziękczynną odezwę do mojej armii:%7łołnierze, bojownicy o ludzką wolność i równość! Wasz wódzwas pozdrawia! Pełen pychy i pewny siebie wróg wystąpił prze-ciwko wam.Byliście przygotowani.Starcie było krótkie.Po wa-szej stronie chwała.To sławne zwycięstwo, jedyne w historii,zostało wywalczone bez strat z naszej strony.Dopóki planetynie zaprzestaną obiegu w swych orbitach, bitwa w piaskowympasie nie zniknie w ludzkiej pamięci.PATRONOdczytałem to z namaszczeniem i oklaski, którymi mnie nagrodzono, ucieszyły mniewielce.Zakończyłem swe przemówienie następującym okrzykiem; Wojna z angielskim narodem, jako narodem, skończona.Naród opuścił pole walki.Za-nim go nakłonią do powrotu, wojna całkiem się skończy.Cała wojna wyczerpała się w pierw-szym starciu, krótkim, najkrótszym w historii, ale też najbardziej niszczycielskim.Zakończy-liśmy rozrachunki z narodem, lecz nie zniszczyliśmy jeszcze wszystkich rycerzy.RycerzeAnglii mogą być zabici, ale nie mogą być zwyciężeni.Wiemy, co należy czynić.Dopóki cho-ciażby jeden z nich pozostaje przy życiu, nasze dzieło nieskończone, wojna nierozegrana.Zabijemy ich wszystkich.(Głośne, długotrwałe oklaski
[ Pobierz całość w formacie PDF ]