[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pani jest.jest.- Zatkałogo z oburzenia.- Kobietą sukcesu - podpowiedziała słodko, z rozmysłemdolewając oliwy do ognia.Wiedziała jednak, że Nicholaspanuje nad sobą.Owszem, był wściekły, ale jej nie zagrażał.Miał ochotę skręcić jej kark, ale by tego nie zrobił.Zamierzałją usadzić, pokazać, kto tu rządzi.Chciał.Nagle zrozumiała,czego naprawdę chciał.W czarnych zrenicach dostrzegła cośrównie żywiołowego, jak złość, lecz bar - dziejpodniecającego.Zobaczyła w nich żar.Pod wpływem impulsu wspięła się na palce i musnęłaustami wargi Nicholasa.Z jękiem chwycił ją w ramiona iniemal zmiażdżył jej usta swoimi.Sypnęły się iskry, rozniecając tłumione pożądanie równiełatwo, jak ogień w stogu siana.Zachłanna pieszczota stawałasię coraz bardziej namiętna, gdy nagle Nicholas odsunął Aliod siebie.Oboje zastygli bez ruchu, patrząc sobie w oczy.Oszołomiła ich intensywność i nieoczekiwana głębia emocjiwywołanej tym gorącym pocałunkiem.- Dlaczego to zrobiłaś? - Patrzył na nią gniewnie. - Bo chciałam - prychnęła, zirytowana, że tak szybko nadsobą zapanował.- Zawsze robisz to, na co masz ochotę? - spytał zprzyganą w głosie.- Zawsze.- I co dalej?- Słucham?- Nie zostało tu nic oprócz tej komody.Musisz zdobyćtowar, aby utrzymać się na rynku.Dzięki moim znajomościompotrafię ci uniemożliwić zakupy.- Tylko dlatego, że razem z meblami sprzedaję historyjki?Z tego powodu mi grozisz? Chyba sam wiesz, że liczą się nietylko martwe przedmioty.Ludzie potrzebują czegoś więcej.Marzą o odrobinie romantyzmu.- Przez chwilę analizowała wmilczeniu własne słowa.- Czy z tobą jest właśnie tak,Nicholasie Knight? Pragniesz tej odrobiny romantyzmu?- W życiu nie słyszałem takich bredni! Jeśli w ten sposóbpostępuje się w wielkim mieście, to wracaj, skąd przyjechałaś!Tam jest twoje miejsce.Ujął ją mocno pod brodę, aż mu zbielały kłykcie.- Chcę, żebyś się stąd wyniosła.- Zdał sobie sprawę zeswojej gwałtowności i opuścił rękę.Ali uśmiechnęła się ze zmysłową pewnością siebie.- Nie, Heathcliff.Sprawy wyglądają zupełnie inaczej.Tychcesz, żebym została, ale nawet sam przed sobą boisz się dotego przyznać.- Niech cię cholera! - warknął.Odwrócił się na pięcie iwypadł ze sklepu.ROZDZIAA 4Tego wieczoru przebiegł pięć kilometrów.Szybki joggingbynajmniej go nie zrelaksował.Serce waliło jak szalone, austa zachłannie chwytały powietrze.Nicholas z ulgą zatrzymałsię przy wielkiej, metalowej bramie.Wyjął ze skrzynki listy.W domu poszedł prosto do kuchni i szklanką zimnej wodyugasił pragnienie.Pózniej rozpoczął swoją codzienną,bezcelową wędrówkę po ciemnych pokojach.W końcuzatrzymał się w bibliotece i zapalił kilka świec.W takie nocejak ta elektryczne światło wydawało się zbyt ostre.Roznieciłogień w kominku.Rzucił się na kanapę i natychmiast ogarnąłgo mroczny nastrój.Zawsze czatował w pobliżu.Nicholas niezamierzał z nim dziś walczyć.Z cichym przekleństwemprzejechał długimi palcami po czarnych włosach.Było tak cicho.Zbyt cicho.Lecz nie spokojnie.W rezydencji Knightów już nigdy niezapanuje spokój.Tutaj samotność nie przynosiła ukojenia.Przeciwnie.Zmuszała do myślenia.ożywiała pamięć.podsycała żal.Nicholas uniósł głowę i otworzył oczy.Rozejrzał sięponuro wokół siebie.Zaniedbany pokój odzwierciedlał stanjego ducha.Nawet ogień w palenisku wydawał się zbytchłodny, aby rozgrzać zlodowaciałą duszę.Pełgające płomienie przywoływały tylko obrazy zprzeszłości, która najpierw łudziła szczęściem, aby w końcuofiarować jedynie rozpacz i ból.Ten dom powinien tętnić gwarem, rozbrzmiewaćradosnym śmiechem, zamiast popadać w ruinę.Jego paniąpowinna być kobieta z krwi i kości, a nie zjawa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]