[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To bardzo ważne.***Włożył elegancki garnitur z ciemnozielonego tropiku, koszulęnon iron wyprodukowaną w Szwecji i zawiązał barwny krawatwłoskiego pochodzenia, za który zapłacił sto dziewięćdziesiątzłotych.Na palec prawej ręki wcisnął okazały sygnet, a wprzegubie zapiął złotą bransoletę.Gładko wygoloną twarzskropił wodą kolońską, włosy wypomadował obficiebrylantyną, której nie znosił, nabił fajkę tytoniem i ulokował nanosie potężne okulary przeciwsłoneczne.Tak ucharaktery-zowany wsiadł do czerwonego Jaguara" i pojechał na Sadybę.Olszewski dał mu znać, że Ewa Holtzberg jest w domu.Rzeczywiście, była w domu.Ze zdziwieniem spojrzała naniespodziewanego przybysza. Ich spreche nicht polnisch powiedziała zaraz na wstępie,pragnąc najwidoczniej uniknąć wszelkich nieporozumień.Downar wyjaśnił po niemiecku, że przyjechał z Hamburga iże chciałby się zobaczyć z panem Pawelskim, albo z paniąPawelską. Państwo Pawelscy wyjechali do Bułgarii.Wrócą zamiesiąc. Och, jaka szkoda.Nie wiem, co teraz mam robić.Znajomipowiedzieli mi, że będę się mógł tutaj zatrzymać.Niezarezerwowałem hotelu, a w Warszawie dostać pokój to wielkiproblem.Jestem naprawdę w kłopocie.Miał tak zmartwioną minę, że wybuchnęła śmiechem. Niechże pan nie rozpacza.Chyba znajdzie pan jakąśkwaterę.Za dolary pan tutaj wszystko dostanie.Niestety, niemogę panu wynająć pokoju, bo to nie moje mieszkanie.Samajestem lokatorką. Pani jest Niemką? Wiedenką.Och, jaki pan ma wspaniały wóz! dodała,patrząc na czerwonego Jaguara. Podoba się pani? Fantastyczny! Od dawna o takim marzę. Możemy pohandlować.Właśnie mam zamiar go sprzedać.Znudził mi się.Jeżeli pani nie ma nic przeciwko temu, możemysię prze jechać.Potrząsnęła głową. Nie mogę.Czekam na ważny telefon. Szkoda.Może innym razem? Może.Downar z upodobaniem przyglądał się zgrabnej dziewczynie.Miała jasną, delikatną cerę, kontrastującą z gęstymi,ciemnokasztanowymi włosami.Oczy szarozielone, leciutkopodniesione ku górze. Więc nie dostanę tutaj pokoju, choćby najmniejszego? Niejestem wymagający.Wystarczy mi nawet służbówka. Chyba pan rozumie, że nie mogę dysponować cudzymmieszkaniem.Westchnął. Bardzo żałuję.Mam wrażenie, że świetnie by się namrazem mieszkało. O, nie wątpię. Czyżby pani nie uważała mnie za solidnego, godnegozaufania człowieka? Z mojego doświadczenia wynika, że w pewnych sytuacjachwszyscy mężczyzni przestają być solidni.A jeżeli chodzi ozaufanie, do nikogo go nie mam. To przykre!Cała rozmowa toczyła się w otwartych drzwiach.Downarwyjął z kieszeni chustkę, otarł czoło i powiedział: Jeżeli pani nie chce mnie przyjąć na mieszkanie, to możechociaż zlituje się nad spragnionym wędrowcem? Czy mogłabymnie pani poczęstować szklanką wody? Chyba tak.Czy może być z sokiem wiśniowym? Nie mam aż takich wymagań.Cofnęła się, wpuszczając go do hallu. Proszę, niech pan wejdzie.Mam nadzieję, że rzeczywiściechodzi panu tylko o szklankę wody.Dla uniknięcia nieporo-zumień, pragnę pana poinformować, że uprawiam sporty,jestem bardzo silna i znam dżudo.Roześmiał się. Mogę panią zapewnić, że nie myślę o żadnej agresji.Jestem człowiekiem cichym i spokojnym. Nie wygląda pan na takiego. Najwidoczniej pozory mylą. Proszę usiąść i chwilę zaczekać powiedziała i wyszła.Szybko się rozejrzał.Na małym stoliku, koło radia spostrzegłopakowanie po winstonach.Wziął je przez chusteczkę iwsunął do kieszeni.Duża, kryształowa popielniczka pełna byłaniedopałków.Na żadnym z nich nie zauważył szminki.Weszła, stąpając bardzo cicho.Niosła na tacy dwie wysokieszklanki, wypełnione różowym płynem, w którym pływałykawałki lodu i plasterki cytryny. To powinno pana orzezwić.Niestety, nie mam słomek. Ach, nic nie szkodzi.Jestem pani niesłychanie wdzięcznyza uratowanie mi życia.Zginąłbym z pragnienia. Zprzyjemnością pociągnął spory łyk chłodnego płynu. Więc pan rzeczywiście przyjechał do Warszawy zHamburga?Skinął głową i postawi! szklankę na stoliku. Może pani przecież sprawdzić numery rejestracyjnemojego wozu.Uśmiechnęła się. Nie jestem aż tak podejrzliwa.Dlaczegóż miałabym panunie wierzyć? Ponieważ kobiety zazwyczaj bywają bardzo podejrzliwe. O, widzę, że pan nie jest najlepszego zdania o kobietach. A pani jest?Spojrzała na niego z błyskiem wesołości w oczach. Wie pan, jeżeli mam być szczera, to wolę mieć do czynieniaz mężczyznami. No widzi pani! Z mężczyzną zawsze łatwiej się dogadać. Chyba tak.Skończył pić wodę z sokiem i spytał: Czy pani przyjechała tutaj w celach turystycznych? Turystycznych i zawodowych.Jestem plastyczką.Interesuję się polską sztuką współczesną, jak również sztukąludową. Pani jest Austriaczką? Tak.Pan natomiast nie jest chyba Niemcem, bo akcent. Jest pani bardzo spostrzegawcza.Jestem Polakiem, ale odwojny mieszkam w Hamburgu.Przyjeżdżam tutaj od czasu doczasu odwiedzić rodzinę, nawiązać kontakty handlowe.Wyjął z kieszeni paczkę Carmenów" i poczęstował ją. Proszę, może pani zapali.Potrząsnęła głową. Dziękuję bardzo, nie palę, ale jeżeli pan ma ochotę, toproszę.Dym mi nie przeszkadza.Jestem przyzwyczajona.Mójojciec dużo palił.Downar zapalił papierosa i przyniósł popielniczkę zniedopałkami.Spostrzegł, te Fraulein Holtzberg trochę sięzmieszała. Bardzo przepraszam, Zaraz to wyrzucę.Wczoraj byli umnie znajomi i dużo palili.Wybiegła do kuchni i wróciła zpustą popielniczką. Zapewne odwiedzili panią koledzy po fachu? Tak.Było kilku artystów malarzy, jeden rzezbiarz.Takabrać artystyczna.Downar pomyślał, że brać artystyczna" raczej nie pali winstonów". Więc jak? Przejedzie się pani ze mną na spacer Jaguarem"? Dzisiaj nie mogę. A jutro? Jutro to już bardziej prawdopodobne.Niech pan do mnierano zadzwoni.Dam panu numer telefonu. Czy na długo pani przyjechała do Polski? Och, nie wiem.Nie lubię robić zbyt dalekich planów.Sądzęjednak, że posiedzę tu jeszcze trzy, a może cztery tygodnie. Chciałbym się z panią widywać. Doprawdy? A właściwie dlaczego? Będę szczery.Po prostu podoba mi się pani. Czy często czyni pan kobietom tego rodzaju wyznania? Chyba niezbyt często.Zresztą w moim wieku. Nie robi pan na mnie wrażenia dziadziusia.Chyba, że panumie się aż tak maskować. Nie mam zdolności aktorskich. Sądziłam, że jest wprost przeciwnie.Downarowi wydałosię, że w ostatnich słowach zadzwięczała jakaś specjalna nuta. Czyżby mnie rozszyfrowała?" pomyślał nie spokojnie,głośno zaś powiedział: Wydaje mi się, że pani usiłuje we mnie znalezć same złecechy.Roześmiała się. Jest pan zabawny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]