[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mnóstwo prócz tego mężczyzn w buchastychfrakach, z trzcinkami lub parasolami w ręku, siedziało lub stało.Niedługozwyczaj bawić się dozwalał w tym miejscu, ukazawszy się tylko znajomym,trzeba było pośpieszać do miasta przez lipowe aleje.Sanki różnego kształtu izaprzęgu prze woziły wesołe tłumy młodzików, w których rozmowie słychaćbyło często powtarzane nazwania Fraskaty, Bagateli, i ogrodu Szucha.Nadeszła piąta, wszyscy do Wielkiej Manażeryi najosobliwszych zwierząt, nietak dla widzenia osobliwości, jak dla pokazania, że się nie opuszcza żadnejzabawy lub widowiska. Stąd nieodbita konieczność woła na Teatr przemian;tu karły i zręczne marionetki dłużej cokolwiek publiczność zatrzymać umieją,ale kończy się wystawa; nie mając czym czasu zapełnić, udać się trzeba na kawępod Kopciuszkiem. Tu równy ścisk jak na Wiejskiej, a żywsza rozmowa. Wiesz, mówi wąsaty jakiś jegomość do sąsiada, Hrabina miała ślicznąsalopę, a i to nowiuteńką. Niepodobna! jej interesa jak najgorzej idą, pozawczoraj mąż jej pożyczył wbanku niewielką sumę, cały jego majątek jest w zastawie. A jednak Hrabina miała nową salopę. Pani du Thon pokłóciła się zmężem, słychać o rozwodzie powiada inny. Od dawna się na to zanosiło, bo jej mąż strasznie skąpy, chiche a faire peur! Rzecz rzadka, odezwał się ktoś z kąta, aktorka nasza idzie za mąż! %7łartujesz! zawołało kilka głosów razem. Niezawodnie! ex-laik jakiś ją bierze! Zliczna to będzie para! a śmiechy i wrzawa zatłumiły resztę. Czas na teatr! odezwał się ktoś inny, i cała ciżba wypłynęła.Nowe widokibawią tu ciekawe oko loże napełnione wytwornie ubranemi kobietami, parterzasłany mężczyznami, paradyz wystawujący prawdziwe chaos, nowe ubiory imuzyka. Tam rozparta na krześle dama wielkiego tonu, rzuca wzrokpogardliwy na przytomnych; ówdzie trzpiot szepcze pochlebstwa ładnej, młodejmężatce, a gdzieindziej starzec znudzony oczekiwaniem, w krześle swoimsparłszy się na lasce, usypia. Między aktami rozchodzą się do bufetuwidzowie, i przy szklance ponczu wesoło rozmawiają. Skończyła się sztuka,zapadła kurtyna, ustały oklaski; trzaskanie drzwi w lożach i szmerwychodzących słyszeć się dają, krzyżują się przed gankiem pojazdy, wołają osanki, latarniarze uwijają się szybko z migającym światełkiem; Walery zprzyjacielem jadą na Redutę.W nowym stroju ukazują się damy przybyłe zteatru, a przy świetle gęsto poustawianych świec, połyskują kamienie, muśliny,drogie suknie i wdzięki zgromadzonych piękności. Ileż tu oczu śledziwejrzenie kochanka lub kochanki, ile rąk ściska się nieznacznie w polskimtańcu! ile tu krytyk, złośliwych uwag, uszczypliwych żartów, gładkichpochlebstw i przymówek zliczyć nie można!Bije pierwsza, zaczynają drzemać muzycy, z wolna już tylko wodzącsmyczkami, lub dmąc po cichu; ozdoby sali, Pani X.Y.Z.(mówiąc językiemalgebraistów), znikły. Tłum się rozrzedza, zajeżdżają pojazdy, śpiesząostatnie przygotowane pochlebstwo wypalić niektórzy ichmość; ostatniewejrzenie odbierają kochankowie szczęśliwi; orkiestra kończy grę piskiemprzerazliwym, i sale pustymi zostają.Otóż to dzień przepędzony na wielkim świecie, dzień pełen roztargnienia, pełenmniemanej zabawy i dzień na koniec, na którego samo wspomnienie, ja iczytelnicy moi ziewają.XVI.UCZONY ENCYKLOPEDYSTA.Pod stosem pism dawnych skurczenisiedzieliDziwactwem najeżeni, wyślepli, zżółknieli.Krasicki. Co umiesz? Wszystko zgłębiłem,Całe świata nauki i rozum wypiłem. Ach, to strasznie mój bracie Musisz być pijany!!Dwaj bracia, Kom. Dzień dobry, kochany Mieczysławie, rzekł Walery wchodząc do mieszkaniaznajomego mu młodzieńca, mocno do nauk przywiązanego. Przecież zawitałeś do mnie, kochany Panie, i wstąpiłeś na próg tej aulamusarum nieskończenie ci wdzięczen jestem za twe odwiedziny, ale wybaczrazem, że cię proszę siedzieć, a sam bilecik mały dokończę. To mówiącusiadł, a Pan Walery obejrzał bacznie pokój, w którym siedział. Na wielkimstole kobiercem okrytym, rozrzuconych było kilkaset książek tu i ówdzie: LaBruyere z Sofoklesem, Herodot z Walter-Scottem, Tucydydes z Freretem,Milton spoczywał z księgą Weda; na gotyckim postumencie leżał otwartySzekspir, a tuż koło niego świeżo wyszłe listy o Hieroglifach; kamień z częściąPersopolitańskiego napisu, okryty był sporą kartą wystawującą Zodiak zprzysionku Teutira. Pierwsze próby sztychów i druków nieruchomych,szczątki alfresków starannie od muru odjętych, zdobiły ściany.Zepsuty i kurzemprzysnuty automat, opierał się na ułamkach posągów i kolumn; naczyniagliniane na kształt waz Etruskich otaczały część tego pokoju.Na oknie leżałsztylet szklany zbirów, kindżał Turecki, i łuk Tatarski.Księgi różnojęzykowe infolio stanowiły sporą warstwę po kątach, opartą na zbiorze edycjikieszonkowych. Próby Perskiego i Arabskiego pisma z Sanskryckim obokalfabetem, leżały osobno na stoliczku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]