[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O poranku smoki obudziły się głodne.Podróż przez mieliznynie umożliwiła zdobycia żadnej żywności. Zabierz je na polowanie powiedział Edmund Joannie. Głębiny są niedaleko nazachód.Rozglądaj się za smokowcem, powinniśmy się spotkać trochę na północ stąd. Tak jest odparła smoczyca, wspinając się na piaskowe łachy.Przyszedł przypływ iwoda sięgała smokom do kolan, ale wywerny i tak były w stanie wystartować. Skąd się bierze cały ten piach? zapytał Herzer, podnosząc garść i pozwalając muprzesypać się przez palce. Na brzegu to pozostałości zerodowanego kwarcu.Ale to nie jestkwarc. To głównie zerodowany koral wyjaśnił Jerry. Składający się z węglanu wapnia.Mówię zerodowany , choć tak naprawdę większość tego wierz lub nie pochodzi ze.zrzutów papugoryb.Ale to też czysty węglan.Te mielizny to jedno z niewielu miejsc naziemi, gdzie panuje odpowiednia temperatura umożliwiająca tworzenie się węglanu wapnia.Dwutlenek węgla reaguje z wapnem rozpuszczonym w morskiej wodzie.Nie tak bardzo w tejokolicy, ale po drugiej stronie głębin jest olbrzymia, ciągle tworząca się łacha. Co czyni z tego miejsca dobrą pułapkę na dwutlenek węgla zauważył Edmund.Dawno temu, w czasach, gdy panowała ogólnoświatowa histeria na tle efektucieplarnianego i ogólnoświatowego ocieplenia ludzie wciąż mówili o tym, że nic nie da się ztym zrobić.Trzeba przyznać, że wycięcie dziewięćdziesięciu procent lasów tropikalnych byłogłupie, ale ludzie histerycznie reagujący na efekty tego procesu byli kiepskimi znawcamiatmosfery.Lasy tropikalne wcale nie wiążą dwutlenku węgla, zbyt szybko podlega tamprzemianom.I w sumie netto zużywają tlen.Produkcja tlenu i wiązanie dwutlenku węglazachodziło głównie w strefach umiarkowanych.Natomiast wiązanie węgla zachodziłowszędzie tam, gdzie histerycy w ogóle nie zaglądali.Na mieliznach, farmach przemysłowych,w potężnym prądzie u wybrzeży Anarchii.Prawdę mówiąc Norau, która wtedy uważana byław swoich czasach za państwo najbardziej marnotrawiące zasoby naturalne było dzięki swoimplantacjom de facto konsumentem węgla, pomimo że emitowało olbrzymie ilości dwutlenkuwęgla i metanu.Ale prawda w zasadzie nikogo nie obchodziła.Chcieli po prostu, żeby Norauprzestało emitować węgiel, nie zdając sobie sprawy, że gdyby do tego doszło, przepadłabypołowa jego wiązania.Zresztą fakt ocieplenia stanowił element naturalnego cyklu, któregoistnienie dowiedziono na podstawie badań historycznych.Ludzie nie wpłynęli aż takznacząco na globalne warunki, bo nie mielibyśmy wtedy tej wojny. Ale faktycznie doszło do powstania wygenerowanego przez człowieka ocieplenia zauważył Herzer. W dwudziestym trzecim wieku podkreślił Edmund. Kiedy produkuje się szesnaściedo trzydziestu terawatów energii, wydajność cieplna idzie w diabły.Ale histeria na tematdwutlenku węgla była wyłącznie histerią.Równie realną, co szaleństwo holenderskichtulipanów czy recesja fasolkowych dzieci, gdy nagły spadek sprzedaży tylko wywołałgiełdową panikę.Mówiło wtedy o tym mnóstwo naukowców, głównie zajmujących siębadaniami atmosfery, wskazując przy tym sposoby na zwiększenie składowania węgla.Alenikt nie chce słuchać głosu rozsądku, gdy można rozdmuchiwać histerię.Ludzie tacy już są. Ludzie powstali w wyniku ewolucji rzuciła Bast, siadając w płytkiej wodzie.Histeria w małych grupach musiała mieć pozytywne skutki ewolucyjne.Może na przykładskłaniała całe plemię do ataku na panterę. Może odpowiedział z uśmiechem Edmund. Historia tamtego okresu z tejperspektywy jest taka śmieszna.Na swój sposób równie grozna, jak aktualna wojna.Zwiatznajdował się w złotym wieku, a nikt nie zwracał na to uwagi.To denerwujące, jakprzyglądanie się historiom z czasów Inkwizycji z podejściem: Cóż, czemu nie próbowałeś poprostu płynąć na fali?.Nauka i technika rozwijały się w szaleńczym tempie.Coraz więcejludzi prowadziło dostatnie i długie życie, przynajmniej na terenach, gdzie panowałyprzyzwoite rządy.A wszyscy biadolili, że świat chyli się ku upadkowi. Czemu? zapytał Herzer
[ Pobierz całość w formacie PDF ]