[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To raczej wyjątek niż reguła.- Nie jest pani w sądzie.- Nie chcę, żeby to był argument przeciwko mojemu klientowi.- Zgoda.- Zadowolona z tego, co usłyszała i wyczuła, sędzia poruszyłakieliszkiem.- Niech pani wytłumaczy dzisiejsze nieporozumienie.- To była moja wina.To wzięło się stąd, że Nick czuł lub myślał, że cośdo mnie czuje.- Zaczynam rozumieć.Jest zdrowym, młodym człowiekiem, a panipociągającą kobietą, która okazała mu zainteresowanie.- I wszystko zepsułam - powiedziała Rachel z goryczą.- Wydawało misię, że już mam go w garści.Byłam tak cholernie pewna, że wreszcie panuję nadwszystkim.- Znam to uczucie.Porozmawiajmy teraz nieoficjalnie.Proszę miopowiedzieć wszystko od samego początku.W nadziei, że ogrom jej winy przyćmi błędy Nicka, Rachel zaczęłaopowieść.Była gotowa zapłacić za to nawet odsunięciem od sprawy.Sędziamilczała, od czasu do czasu pomrukując z zainteresowaniem.- No i kiedy wszedł do biura i zobaczył nas razem, uznał to za zdradę -kończyła Rachel.- Wiem, że nie miałam prawa wiązać się z Zackiem.Ale to jużnieistotne.- Jest pani świetnym adwokatem.Ale to nie oznacza, że ma panizrezygnować z życia osobistego.- Kiedy to negatywnie wpływa na moje stosunki z klientem.- Niech pani nie przerywa.Zgadzam się, że w tym przypadku zle panioceniła sytuację.Ale nie zawsze się wybiera czas, miejsce i okoliczności, żebysię zakochać.- Nie powiedziałam, że się zakochałam.- Zauważyłam to.Aatwiej jest siebie zamęczyć, jeżeli nie przyzna się, żemiłość ma z tym coś wspólnego.Sprzeciw, pani mecenas? Nie? To dobrze, po-nieważ nie skończyłam.Mogłabym powiedzieć, że straciła pani obiektywnewidzenie sprawy, ale pani już o tym wie.Ja zresztą nie zawsze wierzę w obiek-tywność.Między dobrem i złem jest tyle odcieni.Codziennie staramy sięznalezć ten właściwy.Pani klient próbuje znalezć swój.Może pani nie być wstanie mu pomóc.- Nie chcę go zawieść.- Lepiej zrobić to, co możliwe, żeby nie zawiódł sam siebie.Niekiedyzdaje się ten egzamin, niekiedy nie.Odkryje pani, jak często się to nie udaje,kiedy usiądzie pani na moim miejscu.- Nie wiedziałam, że to po mnie widać.- Rachel sięgnęła po kieliszek.Oczy sędzi były pełne zrozumienia.- Jest to oczywiste dla kogoś, kto był na pani miejscu.- Rozbawiona,stuknęła w kieliszek Rachel.- Jeszcze parę lat takiego terminowania i będziepani kompetentnym sędzią.Bo tego pani chce.- Tak.- Ich oczy spotkały się.- Właśnie tego chcę.- Powiem pani coś, głównie dlatego, że trochę wypiłam i wpadłam wliryczny nastrój.Powiem to pani nieoficjalnie.Prawie trzydzieści lat temu byłamtaka jak pani.Kobietom w naszym zawodzie było wtedy trudniej.Teraz też niejest łatwo, ale niektóre problemy się skończyły.Ja musiałam wybierać międzypracą a życiem osobistym.Mężczyzni nie musieli.Nie żałuję, że wybrałampracę.- Spojrzała na Zacka i westchnęła.- Zresztą, czasami.Ale czasy sięzmieniają i kobiety, które chcą coś osiągnąć, nie stoją teraz przed takimdylematem.Mogą mieć jedno i drugie, jeżeli są sprytne.Wydaje mi się, że panijest sprytna.- Lubię tak o sobie myśleć - mruknęła Rachel.- Ale to niewiele pomaga.Itak jestem przerażona.- To rodzaj przerażenia, dzięki któremu życie jest coś warte.Nie sądzę, bynie wytrzymała pani nerwowo.Nie sądzę, by cokolwiek mogło panią zatrzymać.Tymczasem proszę dopilnować, żeby pani klient był gotowy do rozprawy., Kiedy sędzia wstała, Rachel zrobiła to samo.- Sędzio Beckett, a co do dzisiejszej.- Przyszłam tu na drinka.Przyjemny bar.Czysty, przyjazny.Moja decyzjazależy całkowicie od tego, co usłyszę i zobaczę na sali sądowej.Zrozumiano?- Tak.Dziękuję.- Proszę powiedzieć panu Muldoonowi, że robi wspaniałe koktajle.Rachel patrzyła, jak sędzia wolnym krokiem opuszcza bar.Z trudempanowała nad emocjami.- yle? - spytał Zack, stając za jej plecami.Rachel potrząsnęła głową iwzięła go za rękę.- Lubi twoje drinki.- Przytuliła się do niego.- Myślę, że spotkałamjeszcze jedną inteligentną kobietę, która ma słabość do złych chłopców.Niemartw się.- A jeśli Nick nie wróci.- Wróci.- Musiała w to wierzyć.Zack też nie może zwątpić.- Jestwściekły, zraniliśmy jego dumę, ale nie jest głupi.Jest taki jak ty.- Nie powinienem go uderzyć.- Zgadzam się jako człowiek myślący.A jako człowiek rządzący sięuczuciami.Wiesz, moi bracia tłukli się tak często, że nie wierzę, aby to byłkoniec świata.Teraz muszę iść.Chyba najlepiej będzie, jeżeli poczekasz naniego sam.Ale zadzwoń do mnie, jak przyjdzie, nieważne o której
[ Pobierz całość w formacie PDF ]