[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czyżby wyjazd w trasę zakłócał zwykły tryb twojego nocnego życia?- Przeciwnie, czerpię przyjemność z ekscytującego towarzystwa.- Za to jutro będziesz konał ze zmęczenia.Carlo z uśmiechem pokiwał głową.Przypomniało mu się dzieciństwo, kiedy po szkoleaż do kolacji zmywał naczynia i szorował podłogi w garkuchniach.W wieku piętnastu łatpracował już jako kelner, a w czasie wolnym od pracy zgłębia! tajniki przypraw i sosów.WParyżu, pomimo długich i ciężkich studiów, pracował jako asystent szefa kuchni.Nawetobecnie prowadzenie restauracji absorbowało go nierzadko przez dwadzieścia cztery godzinyna dobę.Niewiele z tego zachowało się w życiorysie, który Juliet miała w swojej teczce.- Praca mnie nie męczy, o ile jest interesująca.Myślę, że podobnie jest z tobą.- Ja po prostu muszę zarobkować, ale na pewno jest łatwiej.kiedy się lubi swojąpracę.- Kiedy lubisz to, co robisz, łatwiej osiągasz sukcesy.Sama ambicja, Juliet, bezpewnej dozy zadowolenia, jest zimna i po zaspokojeniu pozostawia pustkę.- Cóż, chyba jestem ambitna.- O tak - odwrócił się, aby spojrzeć na nią uważnie.Dotknął tematu, którego Julietdyplomatycznie starała się nie poruszać.- Na szczęście nie jesteś zimna.Obyś się nie mylił, przemknęło jej przez myśl.- Jesteśmy na miejscu - z ulgą przyjęła szansę zmiany tematu.- Proszę na nas zaczekać - zwróciła się do szofera.- Wrócimy, gdy tylko sięzameldujemy.Podobno z hotelu jest piękny widok na zatokę.Szkoda, że nie będziemy moglisię tym nacieszyć.Weszła z Carlem do holu, a boy niósł za nimi bagaże.Było tu pusto i cicho.Szczęśliwi ludzie, którzy śpią sobie smacznie, pomyślała, poprawiając niesforny kosmykwłosów.- Jutro z samego rana musimy się stąd wynieść, więc dobrze sprawdz, czy niczego niezostawiłeś - upomniała Franconiego.- Ale ty pewnie i tak wszystko sprawdzisz.Patrzyła, jak wypełnia formularz.- To mój obowiązek.- Włożyła klucz do kieszeni.- Bagaż proszę od razu zanieść nagórę - wsunęła boyowi dyskretnie złożony banknot.- Pan Franconi i ja mamy jeszcze coś dozałatwienia.- Tak jest, proszę pani.- Podoba mi się to u ciebie.- Ku zdziwieniu Juliet, Carlo wziął ją pod rękę, kiedywychodzili z powrotem na zewnątrz.- Co takiego?- Hojność.Wiele osób na twoim miejscu skorzystałoby z okazji, żeby się wyślizgnąćz hotelu, nie dając boyowi napiwku.- Może łatwiej być hojnym, kiedy rozdaje się nic swoje pieniądze - wzruszyłaramionami.- Jesteś bardzo uczciwa, Juliet - otworzył przed nią drzwi taksówki.- Mogłaś naprzykład dopisać sobie napiwek do rachunku, a wcale go nie dać.- Nie warto być nieuczciwym dla pięciu dolarów.- W ogóle nic warto być nieuczciwym - Carlo podał kierowcy nazwę sklepu.- Coś mimówi, że nie potrafiłabyś skłamać.- Panie Franconi, zapomina pan, że pracuję w public relations.Gdybym nie umiałakłamać, straciłabym pracę.- Nie o takie kłamstwa chodzi.- Nie rozumiem.- Może jesteś za młoda, żeby rozróżniać rodzaje prawd i kłamstw.O, widzisz? - Carlowychylił się przez okno, kiedy podjeżdżali do jasno oświetlonego nocnego marketu.- WAmeryce, jak ci się zachce ciastka o północy, możesz je sobie bez problemu kupić.Dlategotak lubię wasz kraj.Jest nieludzko praktyczny.- Miło mi, że to doceniasz.Proszę na nas poczekać - powiedziała do taksówkarza.-Mam nadzieję, że dobrze wiesz, czego potrzebujesz.Wolałabym nie biegać o świcie wposzukiwaniu pieprzu ziarnistego czy czegoś podobnego.- Franconi wie, jak się robi linguini - objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie, kiedyszli do sklepu.- To lekcja numer jeden, kochanie.Zaprowadził ją najpierw do działu z owocami morza, gdzie długo deliberował iprzebierał, zanim wybrał odpowiednią liczbę małży.Julie pomyślała, ze kobiety potrafiąrównie długo zastanawiać się nad wyborem biżuterii.Pomagała mu, pchając wózek, żeby mógł swobodnie rozglądać się po półkach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]