[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kiedy opat Natalis rzucił klątwę na znany irlandzki ród, wszyscy jego członkowiemusieli na siedem lat przyjmować postać wilka, wałęsając się po lasach i słonych bagnach.UOssyrian każdy mężczyzna i każda kobieta muszą przeżyć siedem lat jako wilkołak.Dopieropo zakończeniu wygnania mogą powrócić do swoich domów i odzyskać dawną postać. - Sugerujesz, że czeka mnie podobny los?Braciszek skinął głową.- Uwięziłeś w sobie anioła, a wypuściłeś bestię, pozwalając, by siała wokół zniszczenie.Z tego powodu będziesz się błąkał jak wilk, którego przypominasz, dopóki nie odkupiszswoich win.- To sprawiedliwy wyrok - przyznał Angelo.- Nadaję się jedynie do tego, by żyć napustkowiu.Franciszkanin położył dłoń na jego pochylonej głowie, udzielając błogosławieństwa, anastępnie zaczął się oddalać.- Pamiętaj, by w tym okresie nie przyjmować ludzkiej postaci - ostrzegł.- Nawet jeślizapragniesz ludzkiego towarzystwa.- Po tych słowach zniknął we mgle.- Kiedy się to stanie?! - zawołał za nim Angelo.Odpowiedz nadlatywała ze wszystkich stron.- W następną pełnię księżyca, signore.***Brat Angelo otworzył oczy i stwierdził, że niebo nad lochem pojaśniało.Jego umysłnadal ożywiały przeplatające się wspomnienia przeszłości.Nie wiedział, czy to jego fantazje,czy rzeczywistość.Przeszłość przestała być dla niego drogą - nawet ta, która ginęła w gęstymlesie jego dzieciństwa.Bardziej przypominała pozbawiony brzegów staw, któregopowierzchnia ciągle się zmienia i z którego wyłaniają się myśli niczym ukryte pod wodąkamienie.Miał nadzieję, że pewnego dnia odzyska zdolność trzezwego myślenia, jak starywojownik liczący na to, iż doświadczy choćby cząstki siły, jaką posiadał w dniach młodości.Nad kratą ujrzał zarys postaci benedyktyna.Krata jęknęła w zardzewiałych zawiasach.Zakonnik opuścił jadło, sprawiając wrażenie, że nie ma ochoty na rozmowę.- Co się stało, bracie? Czy przełożeni skarcili cię za to, że ze mną rozmawiasz?- Wybacz, braciszku Angelo, dzień zaczął się ponuro.- Co się stało?Benedyktyn wciągnął pusty kosz, zanim podzielił się nowiną.- Nadeszły wieści z Rzymu.Papież wypuścił z więzień wszystkich z wyjątkiemuczestników buntu Colonnów.Krata opadła z hukiem niosącym się echem w ciszy poranka.Angelo usłyszał trzepotskrzydeł stada wystraszonych ptaków.Kiedy znów zapadła cisza, mnich rzekł:- Odrzucono twoją prośbę.- Ach! - Więzień oparł się plecami o omszałą ścianę i osunął na ziemię, w jednej ręce trzymając bochen chleba, w drugiej jabłko.- W takim razie Bóg, postanowił, że tu dokonamżywota.- Przykro mi bardzo, bracie Angelo - westchnął współczująco strażnik.- Nasz posłaniecuzyskał posłuchanie u kardynała Gentilego, tak jak prosiłeś.Jego Eminencja obiecałprzekazać wiadomość twojemu bratu.Hrabia Silvestre będzie przynajmniej wiedział, żeżyjesz.- Jeśli można nazwać to życiem.- Głos Angela był cichy, ledwie słyszalny w gnijącympowietrzu lochu, jego świątyni samotności.***%7ładna chmura nie przesłaniała pełnego sierpniowego księżyca świecącego tak jasno, żeprzyćmiewał pierwsze gwiazdy.Angelo z przyzwyczajenia udał się w róg cmentarzanajbardziej oddalony od bramy, w miejsce, gdzie jego granicę wytyczał mur miasta.Przykucnął w cieniu grobu z kamienia, czekając na pierwsze doznania towarzysząceprzemianie.Mościł sobie miejsce, gdy w pobliżu rozległ się słaby głos:- Angelo? Angelo? Gdzie jesteś? Boję się.Wyjrzał zza pomnika i spostrzegł brata z latarnią w jednej i dużym tobołkiem w drugiejręce.Chłopak stał nieruchomo na drżących nogach, które odmówiły mu posłuszeństwa.- Podejdz tu, Silvestre - rzekł Angelo głosem, który nawet jemu samemu wydał sięchrapliwy i gardłowy.Nigdy wcześniej zmiany nie objęły jego strun głosowych.Skrzywił się,wyraznie zdenerwowany.Gdy chłopak podszedł, wypełzł z kryjówki.Silvestre uniósł latarnię i wydał stłumionyokrzyk, wpatrując się w niego wytrzeszczonymi oczami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl