[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgodnie z zaleceniem szefa, Hinks i Wald uruchamiają co jakiś czaskompresor.Chodzi o to, żeby wydawało się, że wre tu praca.Przy okazji tehałasy usprawiedliwią krzyki, gdyby takie dało się słyszeć.Hinks siedzi w środku.Do twarzy przytknął mokry kompres z lodem.TLR - Amał mi noh, kuwa - mówi.- Ale daem mu ycisk.- Wald?Wald wzrusza ramionami i patrzy gdzieś w bok.- Nic mu nie będzie.- Nic mu nie będzie? - powtarza, myśląc o tym, że najchętniej udusiłbyobu idiotów.- No dobra, powiedzcie, co się stało?Hinks krzywi się i pluje krwią na podłogę.Przesuwa nieco w górę kompres, żeby mówić wyrazniej.- Urzył mnie fladą - wyjaśnia.- Walnął go szufladą - mówi Wald.- Wyjął ją z tej komody, którą po-stawił przy drzwiach, i ude-rzył z góry, kiedy Hinks wszedł do środka.- A drzwi zewnętrzne?- Były zamknięte, tak jak pan polecił, panie kapitanie.Inaczej musiał-bym go chyba zastrzelić.Cutter patrzy na niego twardo.Przecież wydał rozkazy.Pod żadnympozorem nie można skrzywdzić chłopca.Przecież wiedzą, co oznacza zła-manie rozkazów.- Tylko tak powiedziałem - rzuca Wald i zaczyna grzebać palcem w zę-bach, co w jego wypadku oznacza, że coś knuje.- Na pewno bym go złapał.- Więc nic mu nie jest.- Nie strzelałem do niego - rzuca Wald.Zawsze tak mówił, kiedy zdarzyło mu się pobić jakiegoś cywila donieprzytomności.To jego sposób obrony.Powinien jeszcze powiedzieć, żechłopak zaatakował go pierwszy.- Pobiliście go?TLR - Nie, panie kapitanie.- Więc jest nieruszony.Wald patrzy mu zimno prosto w oczy.- Prawie nieruszony, panie kapitanie.Daliśmy mu tylko małego klapsa.Za to, co zrobił Hinksowi.- Tak było, Hinks?Hinks ma zamknięte oczy.Wciąż przytyka do nosa zakrwawioną szma-tę.- Ebuję ekarza.Mój noh.- Zajmę się nim, ale najpierw sprawdzę, co dzieje się z chłopcem.- Ob-raca się do Walda.- Klucze.- Co?- Daj mi klucze do drzwi.- Nie jest pan na nas wkurzony, panie kapitanie? - pyta Wald niewin-nym tonem.- Wie pan, zobaczyłem krwawiącego Hinksa i tego wstrętnegodzieciaka i trochę się zdenerwowałem.Dlatego mu przyłożyłem, żeby niemyślał o ucieczce.%7łeby był trochę grzeczniejszy.Mogłem go złapać za ra-mię czy coś w tym rodzaju, panie kapitanie, a wtedy byłoby gorzej.Mógł-bym mu je złamać albo wyrwać ze stawu.Aleja zawsze myślę o tym, co ro-bię.Dałem mu tylko po nosie.To boli, ale nie powoduje trwałych obrażeń.Cutter wie już, czego się spodziewać.Wald podaje mu niechętnie klu-cze, jeden do pierwszych drzwi, a drugi do drugich.- I jeszcze jedno, kapitanie.Trochę go skrzyczałem, żeby był grzecz-niej szy.TLR - Zaraz wszystko sprawdzę - mówi Cutter, zbliżając się powoli dodrzwi.Wie, że nie powinien się śpieszyć.Wald podchodzi i kładzie dłoń na ramieniu szefa.- Powiedziałem mu.eee.że zaraz przyjdziemy go zabić.- Tak powiedziałeś?- Mhm.I żeby się po raz ostatni pomodlił.- %7łeby się pomodlił?- Właśnie.Dlatego może myśleć, że przyszedł pan go zabić.Powinienpan o tym wiedzieć, parne kapitanie.- Powinienem wiedzieć?- Musiałem zareagować na to, co się stało.Nie zrobiłem mu nic złego.Dostał po prostu po nosie.- Dobrze - mówi Cutter.- Ekarza - bełkocze Hinks.- Mój noh.Wstaje i patrzy na nich żałośnie.- Zaraz wracam - ucina Cutter.Otwiera pierwsze drzwi i przechodzi dalej korytarzykiem.Nie spo-dziewa się, żeby Tomas chciał, a przede wszystkim mógł uciec.Cutter widzi krew na podłodze.To zapewne krew Hinksa.Staje przeddrzwiami i nasłuchuje, ale ze środka nie dobiega do niego żaden dzwięk.Teraz z kolei dostrzega krople krwi na podłodze, prowadzące do środka.Tokrew chłopca.Zlady wskazują, że nie szedł sam, ale ktoś go niósł, zapewneWald.Krew na drzwiach to pewnie odcisk dłoni Walda.TLR Krew na progu.Wszędzie pełno krwi.Dali mu tylko po nosie, żeby był grzeczny.Tak właśnie powiedziałWald.Cóż, zobaczymy, myśli Cutter.Jest zupełnie spokojny, chociaż we-wnątrz aż kipi ze złości.To było proste zadanie.Dwaj dorośli mężczyznimieli pilnować jednego chłopca.Mężczyzni z wojskowym przeszkoleniem,członkowie jednostki specjalnej, ludzie, którzy potrafili przetrwać w eks-tremalnych warunkach.Czy to możliwe, żeby tak spieprzyli tę robotę?Cutter postanawia, że zajmie się nimi po tym, jak sprawdzi, co dziejesię z chłopcem.To teraz naj- ważniejsza sprawa.Ręka drży mu nieco, kiedy wkłada klucz do zamka.Stara się uspokoić,a następnie przekręca klucz i popycha drzwi.Nie chcą puścić, więc pchamocniej i wchodzi do środka.Są zastawione tym, co zostało z taniej komo-dy.To zapewne Wald roztrzaskał ją w przypływie wściekłości, a Tomasstarał się nią zatarasować drzwi.Krew, więcej krwi.Cutter odpycha nogą komodę i zamyka drzwi od środka.Nie chce, że-by Hinks i Wald weszli do pokoju.Boi się też, że chłopcu zostało jednaktyle siły, że mógłby spróbować ucieczki.Cutter wciąga powietrze do nozdrzy.Unosi się tu mocny zapach urynyi kału.Pokój jest dosyć mały.Cutter sam go odmalował przed porwaniem.Chodziło o to, żeby wstawić tu małe łóżko, telewizor i przenośną toaletę.Teraz toaleta jest zupełnie rozwalona, a ściany zbryzgane gównem.Telewi-TLR zor też jest zniszczony.Wald chyba wpadł we wściekłość i rzucił nim ościanę.Widać jeszcze ślad.Cutter czuje też zapach strachu.Zna go, bo zda-rzało mu się zetknąć z nim wcześniej.Czasami pochodził od niego, znacz-nie częściej od kogoś innego.Dali mu tylko po nosie.- Tomas - mówi łagodnie.Nikt się nie odzywa, ale on widzi wybrzuszenie materaca.Wygląda totak, jakby Wald starał się ukryć to, co zrobił.Skoro tego nie widać, to niema sprawy.Cutter podnosi materac i patrzy na małą figurkę.Chłopiec odwraca odniego pokrwawioną twarz.Nie ma się już gdzie schować.Rusza się, więcżyje.Cutter oddycha z ulgą.Nie ma na głowie kominiarki.Z tym już ko-niec.- Tomas? Nazywam się Steve, Steve Cutter.Chodz tutaj.Chcę zoba-czyć, co się stało.Chłopiec cofnął się aż w róg pokoju.Rękami osłania głowę.Nie płaczei nie krzyczy.Czeka na to, co może nastąpić.- Tomas, wiem, że grozili, że cię zabiją, ale ja na to nie pozwolę.Chłopiec w dalszym ciągu się nie odzywa.Ma zbielałe knykcie.Jestcały spięty.- Bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało - ciągnie Cutter.-Gdybym tu był, nigdy bym na to nie pozwolił.Ale teraz jesteś bezpieczny.Pozwól mi się zbadać.Zobaczymy, co się stało.Cutter wstaje z łóżka i podchodzi do chłopca.Ten siedzi spokojnie.Czeka.TLR Cutter przyklęka przy nim, czując zapach strachu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl