[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co za historię.?- śe Andrea coś wiedziała, a my musieliśmy ją uciszyć.To czysta histeria inie chcemy jej przecie\ napędzać.Nie powinniśmy tego omawiać na \adnympoziomie.- Nie mam zamiaru, Jim.To w istocie zasługuje na najgłębszą pogardę.- Nigdy nie rozmawiała z tobą o czymś takim?- Nie, o niczym nawet podobnym.Była całą sobą po stronie firmy, Jim.- A ty jesteś po stronie firmy?Piersall odstawił kawę, zdobył się na najspokojniejszy ton.- Jestem po stronie firmy od piętnastu lat, Jim.Trochę boli, \e musiałeśspytać.Pine przyglądał mu się uwa\nie przez dłu\szą chwilę.- Okay.Tak tylko pytam, \eby się upewnić.* * *Gdy Hunt pojawił się niezapowiedziany u Carli, od razu zadzwoniła doPiersalla.Lubiła Wyatta, a szef powiedział jej, by współpracowała z detek-tywem na wszelki sposób.Poza tym wiedziała, \e jest on po stronie Andrei, awięc równie\ po stronie firmy.Uwa\ali ją za ofiarę porwania i Piersall wyra-ził zgodę, aby Hunt miał wstęp wszędzie, gdzie chciał.Wszędzie.I gdy tylko wrócił od Betsy Sobo, wahał się, próbując zdecydować, co ro-bić dalej, a\ powiedział jej, \e chciałby rozejrzeć się w gabinecie Andrei.Cośmogło być w jej aktach, notatkach, na taśmach albo na sekretarce, niemalwszędzie, co stanowiłoby wskazówkę, co się z nią stało.Pozwolić Huntowi na dostęp do osobistych rzeczy Andrei - Carla czuła, \ewychodziło to poza granice.Zadzwoniła do pana Piersalla, \eby uzyskać nato zgodę, ale powiedziano jej, \e jest w gabinecie z panem Pine em i w \ad-nym wypadku nie wolno mu przeszkadzać.Zatem grała na zwłokę, najpierwmając problemy ze znalezieniem klucza, potem udając się do toalety, alekiedy Piersall nadal był nieosiągalny, zajęty Pine em, nie miała wyjścia.- Dev.Tu Wyatt.- Mów.Gdzie jesteś?- Znowu u Piersalla.W gabinecie Parisi.- Chyba \artujesz? Właśnie jestem w drodze, ale tkwimy z Shiu w korku.Jak to jest, \e ja prowadzę tę sprawę jako glina, a ty ju\ tam jesteś?- Mo\e to mój urok osobisty?- Niemo\liwe.Nie dotykaj nic.Za pózno.Ale musisz to zobaczyć.- Myślałem, \e nie uwa\asz Parisi za podejrzaną?- Nie uwa\am.Bo nią nie jest.- A to klops, bo my akurat zakończyliśmy sprawę pozytywnie tym, co zna-lezliśmy w jej domu.- Tym lepiej dla was, ale nikomu bym się nie chwalił, dopóki nie zoba-czysz tego, na co ja właśnie patrzę.- W ska\onym środowisku.- Co to niby znaczy?- To, \e ty tam jesteś.Więc cokolwiek masz, nie mo\e słu\yć jako dowód.Kto będzie w stanie stwierdzić, \e tego nie podło\yłeś?- Ja.Ale nawet, jeśli to zrobiłem, to i tak powinieneś to zobaczyć.Hunt był w pomieszczeniu - naprawdę niewiele większym ni\ klitka - odniemal kwadransa, zaniknąwszy za sobą drzwi, a oto przed biurkiem Carlistał właśnie mę\czyzna legitymujący się jako Devin Juhle, inspektor wydzia-łu zabójstw, w towarzystwie szefa ochrony, i pytał o Wyatta Hunta.Carla Shapiro pomyślała, \e chyba umrze.To nie mogło się dziać napraw-dę.Samodzielnie podjęła decyzję, by wpuścić Wyatta do gabinetu Andrei, ateraz policja przyszła po nią.Przez chwilę walczyła, \eby zaczerpnąć powie-trza, po czym zdołała wybąkać:- Nasz detektyw jest w biurze panny Parisi.Wyraz twarzy inspektora bynajmniej nie zmniejszał jej przera\enia.- To wiem - odparł.- Gdzie jest to biuro?Carla stała, choć nie pamiętała, by się podnosiła.Zrobiła kilka kroków,chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi.Inspektor był tu\ za nią.Siedząc w fotelu Andrei, za jej biurkiem, Hunt zamknął dolną szufladę polewej stronie i podniósł wzrok.- Gdzie Shiu?- W drodze do laboratorium.Rozwią\emy tę sprawę raz na zawsze.Comam obejrzeć?Hunt podał mu przygotowany folder z szarego papieru.Inspektor poło\yłgo na biurku i otworzył.Wewnątrz znajdował się gruby na pół cala plik wy-cinków z gazet ró\nych rozmiarów oraz kilka wydruków wyglądających nastrony internetowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]