[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przygwozdził mnie w kuchni.- Naprawdę? - westchnęła Malory.- Flynn po raz pierwszy pocałował mnie w kuchni.- W każdym razie, umówiłam się z nim na sobotę wieczorem.- Dana zawiesiła głos izmarszczyła brwi, nie słysząc komentarza.- I co wy na to?Zoe oparła łokieć o kolano, a podbródek na dłoni.- Tak sobie myślę, że byłoby fajnie, gdybyście się na nowo zaprzyjaznili.I może,patrząc z zupełnie innej perspektywy, ta przyjazń pomogłaby ci w odnalezieniu klucza.- Chyba muszę wam to i owo wyjaśnić, zanim przejdziemy do dalszych pytań.Niewiem, czy mogę się na nowo zaprzyjaznić z Jordanem, bo.bo, jak by to ująć, nadal jestem wnim zakochana.- Dano.- Malory ujęła jej dłoń, lecz Dana ją wyszarpnęła i cofnęła się w dół schodów.- Nie wiem, czy wciąż jestem zakochana w Jordanie takim, jaki jest teraz, czy w tymsprzed lat.Wiecie, we wspomnieniu.W obrazku, który pozostał iluzją.Ale muszę tosprawdzić, no nie?- Owszem.- Zoe rozpakowała ciastka, które przyniosła, i podała jedno Danie.-Musisz sprawdzić koniecznie. - Jeśli nawet jestem w nim nadal zakochana, dam sobie z tym radę.- Odgryzła sporykęs ciastka.- Już mam wprawę.Jeśli natomiast nie jestem zakochana, wszystko wróci donormy.- Dana odgryzła jeszcze jeden kęs.- Przynajmniej dopóki nie znajdę klucza.- A co z nim? Co z jego uczuciami? - spytała Malory.- Czy one się nie liczą?- Raz dopiął swego.Tym razem moja kolej.- Rozłożyła ramiona, stwierdzając zzadowoleniem, że strząsa z siebie wszelkie zobowiązania.- Lepiej pomalujmy wreszcie tennasz ganek.Podczas gdy one zmagały się z pędzlami i wałkami, Jordan opisywał przeżycia DanyFlynnowi i Bradowi.Siedzieli w salonie Flynna, tworząc nieformalną, roboczą grupę ekspertów.Opowiadając, Jordan krążył po pokoju, a Moe śledził uważnie jego ruchy w nadziei, że tenzawędruje do kuchni i przyniesie stamtąd ciastka.Ilekroć mężczyzna zbliżał się do drzwi, czarny ogon psa niecierpliwie zamiatałpodłogę.Nie doczekał się co prawda żadnych smacznych kąsków, ale przynajmniej Flynnposkrobał go stopą po grzbiecie.- Czemu, do diabła, nie przywiozłeś jej tutaj? - zapytał z naciskiem Flynn.- Pewnie bym mógł, pod warunkiem, że pozbawiłbym ją przytomności i związał.Wezpod uwagę, że mówimy o Danie.- OK, punkt dla ciebie.Ale mogłeś mi o tym opowiedzieć wczoraj wieczorem.- Owszem, a ty byś od razu przyjechał.Byłaby wściekła.Próbowałbyś ją nakłonić,żeby się do ciebie przeniosła, co oczywiście skończyłoby się kłótnią.Pomyślałem sobie, żedość przeżyła jak na jeden wieczór.Ponadto chciałem wam obu o tym opowiedzieć, podnieobecność Malory.- Teraz, kiedy już wiemy - wtrącił Brad - co z tym zrobimy?- Oto jest pytanie.- Jordan zawrócił w stronę sofy i usiadł na skrzynce, która pełniłafunkcję stolika.Rozwiał w ten sposób marzenia Moego o ciastku.- Nie możemy dziewczyn ztego wyciągnąć.A nawet gdybyśmy mogli, chyba nie powinniśmy.Stawka jest za wysoka.- Trzy dusze - mruknął Brad.- Nie zdążyłem się jeszcze oswoić z tą myślą.Wiem, cosię przydarzyło Malory, ale wciąż nie mieści mi się to w głowie.Przyznaję, że nie możemyich z tego wyciągać na siłę.A zatem pytanie brzmi: jak zapewnić im bezpieczeństwo i pomócodnalezć klucz?- %7ładna z nich nie powinna przebywać sama dłużej niż to konieczne - zaczął Flynn.-Powinniśmy o to zadbać, choć Kane dobrał się do Malory w chwili, gdy były z nią Dana iZoe. - Ona u ciebie nie zamieszka, Flynn.Odmówiła, mimo że zaproponowałem, że sięwyprowadzę.- Jordan w roztargnieniu potarł podbródek i przypomniał sobie, że się nie ogolił.- Ale któryś z nas mógłby się do niej przenieść.Choćby tylko na noc.- Aha, już to widzę.- Głos Flynna ociekał sarkazmem.- Gdy tylko jej powiem, że uniej zanocuję, natychmiast się wkurzy i rozwali mi łeb pierwszym tępym narzędziem, którenawinie jej się pod rękę.I nie ma mowy, żeby wpuściła do domu któregoś z was.- A gdyby tak.Moe?Wyraz rozdrażnienia na twarzy Flynna ustąpił miejsca konsternacji.- Moe?Na dzwięk swego imienia pies podskoczył radośnie, zrzucając gazety ze skrzynijednym machnięciem ogona, i próbował się wspiąć na kolana Flynna.- Mówiłeś, że Moe wyczuł Kane'a, a przynajmniej zagrożenie z jego strony, gdyczarownik oddzielił Malory od Dany i Zoe.- Tak.- Flynn pogładził potężny łeb psa.- Pognał po schodach jak dzika bestia, gotówrozedrzeć wrogowi gardło.Prawda, ty brutalu?- Więc mógłby spełnić funkcję systemu ostrzegawczego.A gdyby zachowywał się tak,jak to opisałeś, z pewnością zaalarmuje sąsiadów.Byłby dla Dany potencjalnymzabezpieczeniem.- Niezły pomysł - zgodził się Brad, strzepując psią sierść ze spodni.- Ale jaknamówisz Dane, żeby wzięła twojego psa jako współlokatora?- Poradzę sobie - oznajmił chełpliwie Flynn.- Powiem, że zamierzam się do niejwprowadzić, co z pewnością wywoła kłótnię.Poddam się, a potem zapytam, czyprzynajmniej Moe nie mógłby jej pilnować, żebym spał spokojnie.Zrobi jej się mnie żal iwyrazi zgodę, żeby nie wyjść na ostatnią jędzę.- Zawsze podziwiałem twoje skryte, przebiegłe metody - zauważył Brad.- Należy dążyć prostą drogą do celu.Co mi przypomina, że mówimy o kluczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl