[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poklepałam Mishę po ramieniu i rzuciłam:- Zdaje się, że mamy dzisiaj randkę.Jego lodowate spojrzenie prześlizgnęło się po moim ciele.Zamieniłam sukienkę nadżinsy i czarną bluzkę, ale zostawiłam na miejscu wszystkie poprawki dokonane przezLiandra.W oczach Mishy nie pojawił się żaden błysk świadczący o tym, że mnie poznał.- A mnie się zdaje, że chyba wzięłaś mnie za kogoś innego.- Aha, czyli uznałeś, że już nie chcesz mieć ze mną dzieci, tak?Uniósł gwałtownie głowę.Jego oczy się zwęziły.- Riley? To ty?- We własnej osobie.- Opadłam na stołek obok niego i zamówiłam piwo.- Po co to przebranie?- Uznałam, że się przyda.Zwłaszcza że nie udowodniłeś, że jesteś w stanie zapewnićmi bezpieczeństwo.- Zostałaś zaatakowana? Prychnęłam pod nosem.- I to w dodatku dwa razy.- Co takiego?Zaskoczenie w jego głosie wyglądało na prawdziwe, ale nie miałam zamiaru się na nienabierać.Misha potrafił oszukać każdego, kogo znałam.- Za pierwszym razem zaatakował mnie orsini, a za drugim wynajęty zabójca.Towszystko zaczyna mnie naprawdę wkurzać.- Pieprzony drań - mruknął.- Najwyrazniej potrzebuje małego przypomnienia, żezawsze robię to, co mówię.- Najwyrazniej, bo jak na razie ani trochę nie przejął się twoimi grozbami.Chronieniemnie było częścią naszej umowy, pamiętasz?- Pamiętam - odparł stanowczym głosem.- Staram się, jak mogę.- Więc postaraj się jeszcze bardziej albo ta przeklęta umowa przestanie obowiązywać.- Zrobiłam pauzę, dziękując barmanowi za przyniesienie mi piwa.- Chcę wiedzieć, w jakisposób jestem namierzana.Powiedz mi to albo zakończymy to w tej chwili.201Jack dostałby szału, gdyby usłyszał choć jedną z tych grózb.Tyle że to nie jego życiewisiało na włosku, więc miałam to w nosie.- Masz pluskwę.- Rhoan już to sprawdził.Nie znalezliśmy żadnej.- I nie znajdziecie.Te są całkiem nowe.- Czyżby ktoś ukradł je z bazy wojskowej Landsend? Na twarzy Mishy pojawił sięuśmiech.- Możliwe.- Chcę, żebyś ją zlokalizował i wyjął.Skinął głową.- Riley, nie chcę, żebyś zginęła.Uwierz mi, nawet jeśli nie wierzysz w całą resztę.Och, no pewnie, że wierzyłam.Najpierw chciał mieć ze mną dziecko.- W takim razie powiedz mi, dlaczego Martin Hunt został zastrzelony.- To nie jest miejsce na takie rozmowy.Zaczekaj, aż znajdziemy się na górze.- Tam też wcale nie musi być bezpiecznie.- Tyle że mają tam włączone ekrany głosowe, dzięki czemu nikt nas nie podsłucha.- Chyba że ktoś umie czytać z ruchu warg.Na jego wąskich wargach pojawił sięuśmiech.- Wydaje mi się, że od razu byłoby widać, gdyby ktoś był tam tylko po to, by czytać zruchu ust.Racja.The Rocker nie był taki sam jak Blue Moon.Taniec na tym poziomie byłzwykłym tańcem i w niczym nie przypominał tego, co zwykle robią wilki.To dlatego, żejedna ściana klubu była w całości przeszklona i było przez nią widać główną ulicę.I mimo żewilkołakom nie przeszkadzało uprawianie seksu na oczach innych, ludzie z pewnościąmogliby zbulwersować się takim widokiem.Klub nie miał również prywatnych pokoi.Górne piętro było wspólne; łóżka, sofy isiedziska stały tam obok siebie.- Myślałam, że ludzie, którzy cię śledzili, dali sobie spokój z obserwowaniem cię wtym miejscu.- Z tego, co wiem, rzeczywiście tak jest.Ale nie zamierzam ryzykować.Ja również nie zamierzałam.Poprawki Liandra mogły się więc jeszcze przydać.Upiłam spory łyk piwa.- No to jak? Przechodzimy do sedna sprawy? W jego oczach rozbłysło rozbawienie igłód.202- Już nie możesz się doczekać, co?- Och, wręcz umieram z niecierpliwości.- Końcowy rezultat będzie tego wart - dla nas obojga.Miałam taką nadzieję.- Nie ma gwarancji, że zajdę w ciążę.Wiesz o tym, skoro czytałeś moją dokumentację.Misha przycisnął dłoń do moich pleców i wyprowadził mnie z tłumu prosto do tylnychschodów.Poczułam, jak powoli budzi się we mnie pożądanie.Misha został już skreślony zmojej listy partnerów i zdecydowanie nie zasługiwał na żadne oznaki gorliwości z mojejstrony.Musiałam jednak wywiązać się ze swojej części umowy, więc równie dobrze mogłamcieszyć się spędzonym z nim czasem.- Nie jesteś jedyną kobietą, jaką staram się zapłodnić - powiedział, gdy wchodziliśmypo schodach.- Oprócz ciebie jeszcze dwie inne zgodziły się urodzić moje dziecko.To była chyba pierwsza rzecz, w jaką uwierzyłam od początku naszej dzisiejszejrozmowy.Pierwsze stwierdzenie, które zmusiło mnie do myślenia, że mógł mówić prawdę -przynajmniej od czasu do czasu.- Chodzi o te blondynki, o których ostatnio wspominałeś?Kiwnął twierdząco głową.- Założę się, że robią to za niezłą sumkę.Zmierzył mnie chłodno jasnymi oczami.- Każdy ma swoją cenę, Riley.A on znał moją.Wiedział, że to był jedyny powód, dla którego byłam tutaj dzisiaj.Imiał to gdzieś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]