[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ty teżmasz do wtrącenia jakieś trzy grosze?- Jeśli pytasz mnie, czy mam coś do powiedzenia na ten temat, to tak,mam.Nie powinna była działać sama.Jest zbyt cenna, byśmy mogli ją stracić i podobno stanowimy krąg.Nikt z nas nie powinien sam podejmowaćtak istotnych decyzji.- Cóż, jeśli pomyśleć o tym logicznie.- Blair westchnęła.- Masz racjęi gdybym miała trochę więcej czasu, uparłabym się, żeby wam wszystkimo tym powiedziała.Nie powstrzymalibyśmy jej, ale byśmy się przygotowali.Zachowywała się wobec mnie jak królowa.- Blair jeszcze raz westchnęła i rozmasowała sztywny kark.- Kurde, dostała niezłe lanie.- Glenna się nią zaopiekuje - odpowiedział Hoyt.- Oberwałaby gorzej,gdyby Cian nie zareagował.- Nie pozwoliłabym, żeby coś jej się stało.Nie zamierzam go skopać zato, że wyrwał mi kuszę z rąk, ale nie dałabym jej się zbliżyć do tego drugiego.Ledwo żyła.- Blair napiła się znowu.- I wcale nie jest mi przykro,że to on teraz zbiera baty, a nie ja.- Ma wystarczająco twardą skórę.- Hoyt bezmyślnie szturchał polanaw kominku.- Teraz będziemy mieli naszą armię.- Tak, będziemy mieli - zgodził się Larkin.- Nikt nie ma już wątpliwości, z czym przyjdzie nam walczyć.Nie byliśmy nigdy zawodowymi żołnierzami, ale też nie jesteśmy tchórzami.Do Samhainu stworzymy armię.- Lilith może pojawić się w każdej chwili - przypomniała Blair.- Czeka nas mnóstwo pracy.Lepiej chodzmy spać i zaczynajmy z samego rana.Ale gdy już miała wstać, w drzwiach stanęła Dervil.- Proszę o wybaczenie, ale przysłano mnie po lady Blair.Moja panichce z nią pomówić.- Kolejny rozkaz - wymamrotała Blair.- Poczekam u ciebie - powiedział Larkin.- Powiesz mi, jak się czujeMoira.- Dobrze.- Blair ruszyła do wyjścia, rzucając spojrzenie Dendl.-Znam drogę.- Kazano mi panią przyprowadzić.Gdy doszły do drzwi sypialni Moiry, Dervil zapukała.Otworzyła imGlenna i na widok Blair wydała westchnienie ulgi.- Dzięki, że przyszłaś.- Pani.- Dervil odchrząknęła na widok uniesionych brwi Glenny.-nuChciałabym cię przeprosić za moje niegrzeczne zachowanie i zapytać,o której godzinie kobiety mają się stawić na ćwiczenia.- Godzinę po świcie.- Czy mogłabyś nauczyć mnie walczyć?- Oczywiście.Uśmiech Dervil był pełen powagi.- Będziemy gotowe.- Coś mnie ominęło? - zapytała Blair Glennę, gdy Dervil wyszła.- Tylko część bardzo długiego dnia.Ale coś rzeczywiście ci umknęło.-Zniżyła głos.- Widziałam, jak Cian kłócił się z Moirą w kącie dziedzińca.- %7ładna niespodzianka.- Była niespodzianka, gdy zamknął jej buzię własnymi ustami.- Słucham?- Pocałował ją.Mocno i namiętnie.- O kurczę!- Była potem roztrzęsiona.- Glenna zerknęła przez ramię.-I to moimzdaniem nie do końca z powodu urażonej dumy czy złości.- Powtórzę tylko: o kurczę!- Mówię ci o tym, bo nie chcę sama się martwić tym wszystkim.- Dzięki za troskę.- Od czego ma się przyjaciół? Dokończ napój, Moiro - powiedziała głośniej, idąc w stronę rannej.- Mówię serio.- Już, już kończę.Moira siedziała przy kominku, przebrana w suknię, rozpuszczone włosyokrywały jej plecy.Siniaki na twarzy odcinały się ciemnymi plamami odjej bladości.- Blair, dziękuję, że przyszłaś.Wiem, że musisz być zmęczona, ale niechciałam, żebyś się położyła, zanim ci podziękuję.- Jak się trzymasz?- Glenna się mną zajęła i dała lekarstwa.- Wypiła do końca zawartośćkielicha.- Czuję się dobrze.- To była dobra walka.Miałaś kilka niezłych ruchów.- Zbyt długo się z nim bawiłam.- Moira wzruszyła ramionami i skrzywiła się, gdy rana w boku zaprotestowała.- To był głupi dowód pychy.A jeszcze głupsze było rozkazanie ci, żebyś uwolniła drugiego.Miałaś rację, że tego nie zrobiłaś.- Tak, miałam.- Blair usiadła na podnóżku u stóp Moiry.- Nie zamierzam ci wmawiać, że wiem coś o obowiązkach królowej, ale bycie dowódcąwcale nie oznacza, że musisz wszystko robić sama.A każdy wojownik musiunikać walki, jeśli nie jest ona niezbędnie konieczna.- Wiem, pozwoliłam, by emocje przyćmiły mi zdrowy rozsądek.To jużsię nie powtórzy.- No cóż, wszystko dobre, co się dobrze kończy.- Poklepała Moirę pokolanie.- Jesteście najlepszymi przyjaciółkami, jakie kiedykolwiek miałam.I najbliższymi kobietami poza moją matką.Zorientowałam się po wyraziewaszych twarzy, gdy stałyście w drzwiach, że Glenna powiedziała ci, co zaszło między mną i Cianem.Blair, niepewna co powiedzieć, potarła dłońmi uda.- Aha.- Chyba przyda się nam trochę wina.- Moira zaczęła wstawać, leczGlenna położyła rękę na jej ramieniu, by ją powstrzymać.- Ja przyniosę.Nie zamierzałam plotkować za twoimi plecami.- To także wiem.Powiedziałaś jej z troski, jako przyjaciółka i kobieta,ale nie musicie się martwić.Byłam zła.Nie, wściekła - poprawiła, gdyGlenna przyniosła wino - że samowolnie zgładził wampira, którego ja miałam zabić.- Wyprzedził mnie tylko o kilka sekund - powiedziała Blair.- Cóż.No właśnie.Poszłam za Cianem, chociaż obowiązek nakazywałmi zostać i przemówić do moich ludzi.Ale ja pobiegłam za nim i go zaatakowałam.Zrobił, co w jego mocy, by powstrzymać mnie przed popełnieniem głupiego, a może nawet fatalnego w skutkach błędu.I to właśnie mipowiedział, ale nie byłam gotowa go wysłuchać, przyjąć jego słów do wiadomości.To, co zrobił, było tylko częścią demonstracji, pokazał mi, że niejestem wystarczająco silna, żeby powstrzymać jakikolwiek atak.To nieznaczyło nic więcej.- Okay.- Blair szukała odpowiednich słów.- Jeśli jesteś tym usatysfakcjonowana.- Trudno, żeby kobieta czuła się usatysfakcjonowaną, kiedy zostaje pocałowana w taki sposób, a potem chłodno odepchnięta.- Moira uniosła ramię.- Ale oboje zrobiliśmy to w złości.Nie będę go przepraszała ani nieoczekuję przeprosin z jego strony.Będziemy działali dalej, pamiętając, żesą ważniejsze sprawy niż duma i temperament.- Moiro.- Glenna pogłaskała ją po włosach.- Czy ty coś do niego czujesz?Moira zamknęła oczy, jakby próbowała odnalezć w sobie odpowiedz.- Czasami wydaje mi się, że nie ma mnie poza tym uczuciem.Ale znamswoje obowiązki, zgodziłam się pójść do kamienia i spróbować unieśćmiecz.Nie jutro, mamy zbyt wiele pracy, ale pod koniec tygodnia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]