[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ty wrócisz do mniejeszcze tej nocy, i to bez najmniejszego zadraśnięcia.A teraz idz już i rób to, po co sięnarodziłeś.- Przytuliła się do niego na moment, napawając się jego męskością i mocą.Nie spodziewała się nigdy, że tak bardzo go pokocha.Podobnie jak nie spodziewała się,że będzie tak bardzo ko- chana.Gabriel nie wstydził się okazywać emocji.Pożądał jej zniewyobrażalną intensywnością.I nie chodziło tylkoo jej ciało, ale też o towarzystwo, jej serce i duszę.Lubił przebywać w jej umyśle, śmiaćsię wraz z nią, patrzeć jej oczyma na świat.Lubił jej styl życia.Był z niej ogromnie dumny ibardzo jej ufał.- Gabrielu - wyszeptała jego imię, jej miękkie i uległe ciało wtapiało się w niego.-Wracaj do mnie jak najszybciej.- Nie myślała o uwodzeniu, była daleka od myśli o upra- wianiu cielesnej miłości, ajednak czuła, że go ogromnie potrzebuje.Gabriel, tuląc ją do siebie, wypełnił jej umysł miłościąi ciepłem; a potem odszedł korytarzem prowadzącym do schodów i kuchni.A gdy tamdotarł, był już niewidzialny, poruszał się szybko jak chłodny powiew powietrza.Tym razem wypłynął otworem pod drzwiami wprost do ogrodu i natychmiast wzbił sięw niebo.Zniszczył sługu- sa wampira i odebrał mu jego marionetkę.Wampir będzie wściekłyi dzięki temu z łatwością go zlokalizuje.Już w tej chwili Gabriel czuł niepokojące wibracje.Napływały z nie- ba, prowadząc go jak drogowskaz do nieumarłego.- Podążasz do jego kryjówki jak amator, a on zastawił na ciebie pułapkę.Gabriel nie zatrzymywał się, mimo że Lucian zdawał się być niebezpiecznie blisko.Niewiadomo po której stronie by stanął, gdyby postanowił przyłączyć się do walki.- Proponujesz więc inną strategię? - zapytał.- Wycofaj się.Nie uderza się na wroga, kiedy wiado- mo że ten cię oczekuje.- Głos jakzawsze brzmiał miękko i łagodnie, bez cienia krytyki.Gabriel złapał się na tym, że sięuśmiecha.Obecność Luciana była mu tak dobrze znana, była częścią niego.- Wielkie dzięki za poradę, o starożytny.- Ten docinek miał przypomnieć Lucianowi,że jest o kilka minut starszy od brata.Gabriel nie zmienił kierunku lotu, ale stał się bar- dziejczujny.Nie obawiał się zbliżającej się bitwy z wampi- rem, jednak Lucian to całkiem inna162sprawa.- Widzę, że nie chcesz skorzystać z mojej porady.- Ten nie jest aż tak potężny jak ci, z którymi zoalczy- liśmy wcześniej.- Ten jest istotą starożytną.Gabriel przerwał połączenie, żeby zastanowić się nad sytuacją.Do czego zmierzałLucian? Zmienił kurs, zata- czając krąg, żeby podejść wroga z innej strony, przez ca- ły czasobserwując teren poniżej.Znajdował się nad rze- ką, przez którą przerzucony był spory most.Wzdłuż brzegu biegły dwie rury, których zawartość spływała do wody.Rury wyglądały nadość potężne i porastała je trzcina.Gabriel wyczuwał obecność wampira.W powietrzuunosiło się coś mrocznego, ciężkiego i przytłaczającego.Gabriel znał ten odór nieumarłych, który przenikał po- wietrze jak żaden inny smród.Nieumarli byli mistrzami iluzji i swoim ofiarom ukazywali się jako przystojni i uro- dziwiludzie, choć w rzeczywistości byli ohydnymi, wychu- dzonymi, poszarzałymi kreaturami owyszczerbionych, po- czerniałych, ostrych zębach.Gabriel ich bliskość odczuwał jak ciosprosto w żołądek; brzydził się, że tak się bezcześci talenty i zdolności, które powinny byćwykorzystywane do czynienia dobra.Teren poniżej wyglądał spokojnie, ale wiatr mówił co innego.Wampir czekał zaczajonyw mroku, niewidoczny, podniecony własną mocą, wściekły.Zapach krwi dotarł do Gabriela,zanim jeszcze usłyszał zduszony okrzyk sygna- lizujący czyjąś śmierć.Wiatr niósł ze sobącałą opowieść, strach, adrenalinę we krwi ofiary, która jeszcze bardziej podnieciła iwzmocniła zabójcę.Wampir wiedział, że Gabriel nachodzi, założył więc dla niego przynętę i czekał jakpająk w swojej sieci.Miał przy sobie śmiertelnika, żywego, ale przerażonego, z buzującą wjego żyłach adrenaliną.Nieumarli byli od niej uzależnieni.Wierzyli, że dodaje im sił i sądzięki niej niezwyciężeni.Ga- briel nie potrafił dokładnie zlokalizować kryjówki wampira; wpowietrzu czuć było więcej niż jedno podejrzane martwe miejsce,Jeszcze raz przeleciał nad całym terenem, po czym opadł na ziemię, która od razu lekkosię poruszyła i jego stopy za- częły zapadać się w czarne grzęzawisko.Bagno wciągało go wsiebie z zaskakującą siłą.Coś się zbliżało w jego stronę pod powierzchnią, szybkie, wijącesię, wielkie, rozchlapują- ce porośnięte zielskiem błoto.Gabriel pospiesznie zamienił się wkrople pary, stapiając się z gęstą mgłą.Natychmiast zerwał się porywisty wiatr, który uderzyłw cząsteczki ukry- te we mgle z zamiarem rozbicia ich i powstrzymania Ga- briela przedponownym przybraniem cielesnej formy.Jakaś ohydna, ciemna postać przemykała się przezmgłę bezpo- średnio w stronę kropel pary,Ale nim udało jej się dosięgnąć bezcielesną formę, w jakiej znajdował się Gabriel,uderzyła w niewidzialną przegrodę i spadła z nieba w bagnisko, Gabriel zaś szybko podfrunąłw górę, żeby nie dać się obryzgać czarnej mazi.Potwór ukryty w błocie zaatakowałnatychmiast, rzucając się na broniącą się postać na oczach Gabriela, który obser- wując scenęw dole, zmieniał już swój kształt.To nie on wyprodukował przegrodę, uważając ją za zbęd- ną, ale domyślał się, że jestdziełem Luciana, który najpraw- dopodobniej kolejny raz dołączył do brata podczas walki.Jednakże Gabriel nie wyczuwał jego obecności.Ale Lucian miał takie zdolności; jak nikt innypotrafił ukrywać swoją obecność.Nic go nie zdradzało, nawet najmniejszy ślad.Wampir poniżej wył z wściekłości i bólu, walcząc z wę- żowatym potworem, któregosam stworzył.W końcu jednak udało mu się wygrzebać z błota i zaraz potem, ciskając się nawszystkie strony, zaczął szukać Gabriela.Ten spadł z gó- ry, jednym ciosem ostrego pazuraprzecinając wampirowi gardło.Demon wrzasnął wściekle i w tej samej chwili na niebie zhukiem pojawiła się błyskawica, a powietrze za- wrzało mroczną nienawiścią.Ciemnoskrzydłe gargulce uderzały ze wszystkich stron, napadały na Gabriela, drapiącgo szponami i gryząc, cze- piając się jego głowy i ramion, chcąc go przewrócić tak, by wpadł163w czarne bagnisko.Gabriel, nie tracąc spokoju, roz- płynął się w powietrzu i poszybował wgórę w stronę wam- pira.Przybrał cielesną formę i uderzył ręką w pierś wroga, w momenciegdy jego stopy unosiły się nad ziemią.Przebił pięścią klatkę piersiową wampira, który jed- nak zdołał zbiec.Wydawał przytym z siebie tak drażniące, obrzydliwe i nieharmonijne dzwięki, że Gabriela rozbola- ły uszy.Nie mogąc znieść piekielnego hałasu, natychmiast go wygłuszył i skierował z powrotem dowampira
[ Pobierz całość w formacie PDF ]