[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Och, wtedy pomyślała.Oczywiście, że wtedy.To było bardzo w styluCoopera Sullivana. Wyszło nie najgorzej ciągnął Brad. Usiłował też naprawić stosunkiz ojcem. Naprawdę? zapytała. Tak, oczywiście, zrobiłby to. Ale mu się nie udało.Pózniej założył własny, poważny interes.Moimzdaniem chciał w ten sposób udowodnić, że nie potrzebuje pieniędzy zfunduszu powierniczego, żeby zrealizować swoje zamiary. Przypuszczam, że coś takiego mógłby powiedzieć mu ojciec.Nigdy gonie poznałam, o nie, ale wyobrażam sobie, jak mówi, gdy Coop próbujedogadać się z nim, że będzie nikim bez pieniędzy.Pieniędzy należących dorodziny.Pieniędzy od ojca.Tak, już to słyszę.Potrafię sobie wyobrazić, żeCooper postanowił znowu mu dowieść, że się myli. I dowiódł.Nie raz.Ale w końcu przestał oczekiwać aprobaty ojca, wjakiejkolwiek kwestii, w jakiejkolwiek dziedzinie.Nigdy tego nie powiedział,pewnie nawet by się nie przyznał, ale znam go.Wciąż natomiast potrzebujetwojej aprobaty. Nigdy mnie nie pytał o zdanie. Nie? zapytał lekko Brad. Nie. Odwróciła się, słysząc, że ktoś ją woła, i zobaczyła, że przedchatę zajeżdża van. To nasz tygrys. Naprawdę, ta tygrysica z klubu ze striptizem? Mogę popatrzeć? Oczywiście, ale nie wykona tańca na rurze.Spróbujemy ją przenieść nawybieg zaczęła Lil, gdy ruszyli w stronę vana. Po drugiej stronie424RLTogrodzenia mieszka Boris.Jest stary, ale zadziorny.Ona jest młoda, alepozbawiono ją pazurów.I przez większość życia była trzymana na łańcuchualbo w klatce, często faszerowana środkami uspokajającymi.Zobaczymy, jakzareagują na siebie.Nie chciałabym, żeby jedno zrobiło krzywdę drugiemu.Przystanęła, żeby przedstawić się kierowcy i konwojentowi, którympodała rękę. Kierowniczka naszego biura, Mary Blunt.Z nią załatwią panowieformalności.Chciałabym zobaczyć zwierzę.Wspięła się na przyczepę i pochyliła, tak że napotkała tępe spojrzenietygrysicy.Pokonana, pełna rezygnacji pomyślała Lil.Cała duma iwojowniczość zniknęły przez lata złego traktowania. Cześć, piękna mruknęła. Cześć, Delilah.Witaj w nowym świecie.Zabierzmy ją do domu! zawołała. Podjadę tam z nią.Usiadła po turecku na podłodze vana i ostrożnie położyła otwarte dłoniena prętach klatki.Delilah prawie się nie poruszyła. Nikt cię tu już nie skrzywdzi ani nie poniży.Tu znajdziesz rodzinę.Tak jak wcześniej w przypadku rozpieszczonej Kleo opuścili klatkę naziemię i otworzyli drzwi tuż przy wejściu na wybieg.Ale w przeciwieństwiedo Kleo tygrysica nie chciała wyjść.Boris natomiast podszedł do ogrodzenia i zaczął węszyć.Dumniezaznaczył swoje terytorium, zauważyła Lil, czego nie robił od dłuższego czasu.I zaryczał, prężąc grzbiet.Przez ciało Delilah przebiegł dreszcz. Wycofajmy się.Jest zdenerwowana.Na wybiegu ma jedzenie i wodę.IBoris do niej mówi.Sama wejdzie do środka, kiedy przyjdzie pora.Lucius opuścił aparat fotograficzny.425RLT Wygląda na zmaltretowaną.No wiesz, emocjonalnie. Tansy nad nią popracuje.A jeśli będzie trzeba, sprowadzimypsychologa. Macie tygrysiego psychologa? zapytał ze zdumieniem Brad. Psychologa behawiorystę.Pracowaliśmy z nim już wcześniej, wciężkich przypadkach.Chyba można by go nazwać zaklinaczem egzotycznychzwierząt. Uśmiechnęła się Zobaczysz go na Animal Planet.Ale myślę, żesami sobie z nią poradzimy.Jest zmęczona i brak jej pewności siebie.Postaramy się, aby czuła się tu kochana, szanowana i bezpieczna. Chyba ten duży zwierzak się zakochał zauważył Brad, gdy Boris otarłsię o ogrodzenie. Był samotny.Samiec tygrysa dobrze się czuje wśród samic.Jestbardziej rycerski niż lew. Odsunęła się i usiadła na ławce. Popatrzę na nietrochę. A ja pójdę sprawdzić, jak postępują prace przy bramach.Za paręgodzin będziesz mogła przetestować system.Po półgodzinie do Lil dołączyła Tansy i podała jej jedną z dwóch butelekdietetycznej pepsi, które przyniosła. Używali wobec niej elektrycznych pastuchów i paralizatorów zauważyła. Wiem. Wciąż obserwując nieruchomego kota, Lil napiła się pepsi.Boi się, że zostanie ukarana, jeśli wyjdzie z klatki.Prędzej czy pózniej jąopuści, żeby coś zjeść.Jeśli nie zrobi tego do jutra, będziemy musieli jąwyprowadzić.Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.Musi wyjść z klatki samai przekonać się, że nic jej za to nie grozi. Boris już ma gwiazdy w oczach.426RLT Uhm.To urocze.Może Delilah na niego zareaguje, na samca alfa,zanim jeszcze poczuje głód.I zanim będzie musiała oddać mocz.Może już tozrobiła, w klatce, ale na pewno na razie woli tego unikać. Weterynarz zajmujący się maltretowanymi zwierzętami leczył u niejinfekcję pęcherza i musiał usunąć jej dwa zęby.Matt przegląda wszystkiedokumenty i chce ją zbadać.Ale uważa, tak jak ty, że na razie trzeba jej daćspokój.A jak się układa między tobą a Coopem? Mamy chyba coś w rodzaju moratorium.Na razie musimy uruchomićsystem bezpieczeństwa.Poza tym Coop, zdaje się, współpracuje z policją.Maw komputerze dokumenty, których nie chce mi pokazać.Na razie odpuszczam. Jak tygrysica. Niezłe jako metafora moich stosunków z Coopem.Niepewność zmożliwością niespodziewanego ataku.Znalazłam dwa magazynki do pistoletuw mojej szufladzie z bielizną.Po co, u licha, włożył je tam? Pewnie trudno zapomnieć, gdzie się schowało coś takiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]