[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Skoro już pan siętrochę zaznajomił z naszą panią doktor, być może poradzi mipan, co mam zrobić, żeby zgodziła się zjeść ze mną dziś kolację?- Czy ja wiem.- Branson, czy mógłbyś stąd wyjść? - Amelia wprawdziesię nie zarumieniła, ale czuła się bardzo speszona.Za to Branson najwyrazniej ani trochę.- Wie pan, co mam na myśli - mówił.- Miła, kameralnakolacyjka.Pani doktor sama nie pamięta o tym, żeby coś zjeść,więc ktoś musi się zatroszczyć o jej zdrowie.- Mówi pan kameralna kolacyjka"? - Mężczyzna uśmiechnął się porozumiewawczo.- To powinno się jej spodobać.Takie rzeczy działają na kobiety.- Chyba zrozumiał, że trochęsię zagalopował, bo szybko dodał przepraszającym tonem: -Pani wybaczy, pani doktor, sama pani chyba wie najlepiej, żetrzeba się właściwie odżywiać.- No właśnie - wtrącił Branson - trochę dobrego wina,łagodny blask świec, oczywiście tylko po to, żeby oczy odpoczęły od ostrego światła na bloku operacyjnym.Lekki posiłekna koniec ciężkiego dnia.Człowiek powinien o siebie dbaći szanować swoje zdrowie.Prawda, pani doktor?- Branson, nie zmuszaj mnie, żebym wezwała ochronę -rzuciła ostrzegawczo, po czym ponownie skupiła uwagę na pacjencie.- Teraz założę panu opatrunek.- Popatrzyła na niegowzrokiem pełnym pretensji.- Proszę uważać, żeby nie zamo-Siostry z klanu MacGregor 199czyć rany.Siostra powie panu dokładnie, co trzeba robić.Zatydzień proszę przyjść na zdjęcie szwów.- Pani doktor ma złote ręce, nie uważa pan? - Bransonnajwyrazniej miał jeszcze wiele do powiedzenia.- Ja na pewnonie dałbym nikomu innemu dotknąć się do siebie.Ale wracającdo kolacji, to przypomina mi się pewna francuska restauracja,w której serwują wspaniałe desery.Myśli pan, że doktor Bladeda się skusić?- Moja żona na pewno by się dała.- I co pani na to, pani doktor?- Gotowe.- Amelia podniosła głowę i odsunęła się na obrotowym krześle na kółkach.Szybko podjechała do biurkai wypisała zwolnienie, po czym z karteczką w dłoni podjechała do pacjenta.- Proszę bardzo.I radzę na jakiś czas zrezygnować z sanek.- Dziękuję, pani doktor.Ale.- zawahał się - niech możepani da szansę temu miłemu człowiekowi - szepnął, wskazującgłową Bransona, a potem pożegnał się i pokuśtykał w stronędrzwi.- Nie pozwolę, żebyś przeszkadzał mi w pracy i denerwował moich pacjentów! - Nie ukrywając wściekłości, Ameliagwałtownie zerwała z rąk gumowe rękawiczki i nerwowo zaczęła zdejmować fartuch.- Wiesz dobrze, że nie wolno ci bezzgody personelu wchodzić ani do pokoi zabiegowych, ani dogabinetów lekarskich! Chyba że sam potrzebujesz pomocy.Aleprzede wszystkim nie możesz zawracać mi głowy, kiedy jestemzajęta!- I jak ja mam przestać myśleć o takiej kobiecie? Co zatemperament!- Dobrze, skończmy z tą błazenadą.- Celnym rzutem posłała rękawiczki do kosza.- Czy potrzebujesz pomocy lekarza?- No, jeżeli miałabyś ochotę pobawić się ze mną w doktora, to czemu nie.- zamilkł, widząc wyraz jej oczu.-W porządku, przepraszam.Nawet pisarz może czasem powie-NORA ROBERTS200dzieć coś głupiego.Ale pewnie chcesz wiedzieć, po co przyszedłem.Nie odpowiedziała, ale to mu najwyrazniej nie przeszkadzało.- Przez kilka dni nie wychodziłem z hotelu, pracowałembez przerwy i myślałem tylko o książce.Dzisiaj pierwszy razwystawiłem nos za drzwi i natychmiast poczułem, że muszęsię z tobą zobaczyć.Jak już mówiłem, chciałbym zjeść z tobąkolację.- Dziękuję, mam inne plany.- A nie dałoby się ich zmienić?- Nie.Wieczorem wychodzę na bankiet, urządzany przezfundację wspierającą szpital.- Pójdę z tobą.- Dziękuję, ale mam już towarzysza.- Towarzysza! Co za słowo! - roześmiał się cicho.-Brzmi poważnie.I śmiertelnie nudno.- Greg jest moim przyjacielem, kolegą z oddziału, a przede wszystkim dobrze wychowanym, inteligentnym człowiekiem - odparła, mocniej akcentując słowa dobrze wychowanym".- A teraz do widzenia, nie zamierzam tracić więcejczasu!- Skoro nie chcesz iść na kolację, to może kiedyś zjemyrazem śniadanie?- Branson, nie nadwerężaj mojej cierpliwości!- Myślisz, że odpuszczę sobie tylko dlatego, że ciągnieszze sobą jakiegoś tam Grega na ten swój szpitalny bankiet?- A czy tobie nie przyszło do głowy, że mi się narzucasz?Dlaczego jesteś taki pewny, że nie planuję śniadania z Gre-giem? - Popatrzyła na niego z wyzywającym, lekko drwiącymuśmiechem, i to go zabolało bardziej niż jej słowa.- No dobrze, widzę, że sprawia ci przyjemność ta zabawaw kotka i myszkę.Zapomnij więc o śniadaniu, ale powiedzmi, kiedy masz przerwę?Siostry z klanu MacGregor 201- Dlaczego to cię interesuje?- Bo mam dla ciebie uczciwą propozycję.Może wyskoczymy na chwilę do mojego hotelu na szybki, gorący numerek,a potem dam ci na zawsze święty spokój
[ Pobierz całość w formacie PDF ]